PRZEMYSŁAW DAKOWICZ • „POETA (BEZ)RELIGIJNY. O TWÓRCZOŚCI TADEUSZA RÓŻEWICZA”


„Długo wędrowałem, zanim doszedłem do siebie” — stwierdził jeden z najwybitniejszych polskich poetów. Jak zatem wyglądała ta ważna, bo religijna droga? Twórczość i samo życie ciągle się przeplatają, są nierozerwalne. Przez lata pojawiało się dużo przeciwstawnych wskazówek. Jakie w istocie były poglądy Tadeusza Różewicza?

Przez długi czas uważano go za zatwardziałego ateistę. Pochylając się nad większością jego (nie tylko) wierszy można było stwierdzić, że garściami czerpie z przekonania o braku istnienia siły wyższej. To interesująca strona twórczości wielu autorów, a u Różewicza fascynuje mnogością wątków. Przemysław Dakowicz w swojej pracy skupił się na przedstawieniu różnych perspektyw, aby dotrzeć do głównych pytań i znaleźć do nich odpowiedzi. Odpowiedzi na pewno ciekawiące miłośników Różewicza, choć wiele nadal istnieje poza zasięgiem.

„Poeta (bez)religijny” to przede wszystkim zbiór artykułów, podanych w przystępnej i poukładanej formie. Mogących popchnąć do rozważań również osoby mające niewiele wspólnego z Różewiczem, ale chcących poszerzyć wiedzę. Na uwagę zasługuje skrupulatne przygotowanie całości: dużo przypisów, wyjaśniających trudniejsze zagadnienia, spis literatury pomocniczej, kopie rękopisów. I dość emocjonalnie podeszłam zdjęcia znajdującego się na początku, jeszcze przed spisem treści. To jeden z moich ulubionych poetów, pewien wzór. Fotografia ukazuje go znajdującego się na tle ołtarza kościoła ewangelickiego. Wymowne nawiązanie do treści. Objętościowo dość cienka książka, a mająca w sobie naprawdę mnóstwo informacji, estetycznie poukładanych w rozdziały i podrozdziały. Idealna pozycja dla maturzystów, studentów. Gabaryt ma w sobie ten plus, że egzemplarz bez większych kłopotów można zabierać ze sobą do szkoły lub na uczelnię. Ja również skorzystam z tej możliwości, dobra pomoc dydaktyczna.


Różewicz wyszedł z wiary, aby wrócić w to samo miejsce, jednak z bagażem doświadczeń. Mądrzejszy, pewniejszy. Wydeptane ścieżki mogłyby przypominać symbol nieskończoności, ale gdzie tak naprawdę jest ten początek, a gdzie koniec? Blisko mi do tego zawieszenia pomiędzy próbami pozostania w sceptycznym widzeniu, a poczuciem, że to zbyt proste. Dakowicz ukazuje balans w twórczości, bez oceniania i narzucania swojego zdania, a ta bezstronność jest ważna, aby czytelnik mógł wyrobić sobie własną opinię. Z pomocą w postaci wyjaśnień trudniejszych aspektów, ale bez prowadzenia za rękę, rozleniwiania intelektualnego. A najbardziej uderza ostateczny przekaz poety, namawiającego do zgody między wyznaniami.

Niezwykle istotnym argumentem skłaniającym Bonhoeffera do krytyki religii jako prawa ludzkiego była postawa chrześcijan wobec hitleryzmu. Wojna obnażyła wszystkie słabości Kościoła, który nie tylko nie był zdolny przeciwstawić się zły, ale niejednokrotnie opowiadał się za działaniami niemieckiego aparatu państwowego całkowicie sprzecznymi z duchem Ewangelii.

Książka Dakowicza bazuje na wielu płaszczyznach. Znajdujemy zagadnienia nie tylko związane z poezją, ale też filozofią, historią i religią bezpośrednio. Dietrich Bonhoeffer, teolog protestancki, i jego idee stały się dużą inspiracją dla Różewicza. Dlatego sporo miejsca poświęcono tej materii, która wydała mi się być zaskakująca i fascynująca. Przybliża nam się sylwetka Niemca, wydarzenia mające realny wpływ na niego i innych. Stworzył koncepcję teologiczną „bezreligijnego chrześcijaństwa”, myśli frapującej także m.in. Stanisława Barańczaka. To motyw będący kluczem do wielu drzwi, a Dakowicz zachęcił mnie do dalszych poszukiwań.

Jest dwuznaczność w Różewiczu, często agnostyczna lub ateistyczna myśl w jego dorobku, jednocześnie prośba o pochówek w obrządku katolickim. Przemysław Dakowicz poprzez analizę wypowiedzi, wierszy, spróbował rozważyć ten dualizm, rozwiać niektóre wątpliwości. Patrząc nie tylko przez pryzmat religii, ale też po prostu duchowości. I tym sposobem znowu pojawia się postać Bonhoeffera i nić łącząca obu mężczyzn — wojna. To szczególny temat do rozważań, apokaliptyczna rzeczywistość w porównaniu z twórczością pokolenia Kolumbów. Świetną klamrą spinającą całość jest rozmowa Przemysława Dakowicza i Jana Stolarczyka dotycząca również Czesława Miłosza, z przedrukiem kartek z notatnika Różewicza. Opisują one spotkanie obu poetów w Paryżu.

Fenomen polega na poczuciu bliskości. Któż z nas nie przechodził momentów zwątpienia, próby? Któż nie pragnął uchylić rąbka największej z tajemnic? „Poeta (bez)religijny” ukazuje to na przykładzie wspaniałego twórcy i sprawia, że możemy odkryć wybitność na nowo. Wybitność wynikającą z czysto człowieczego szukania, przemienionego w piękno za pomocą słów.

Świadomość związku między twórczością Miłosza i twórczością Różewicza przez długie lata w literaturoznawstwie nie istniała. Przyczyn takiego stanu rzeczy było co najmniej kilka, ale przede wszystkim miał na to wpływ fakt, że w kraju Miłosz długo pozostawał poza obiegiem oficjalnym, stąd też w pracach na temat Różewicza nie bardzo można było o Miłoszu wspominać.

AUTOR • PRZEMYSŁAW DAKOWICZ
TYTUŁ • „POETA (BEZ)RELIGIJNY. O TWÓRCZOŚCI TADEUSZA RÓŻEWICZA”
LICZBA STRON • 194
WYDAWNICTWO • UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO
ISBN • 978-83-7969-647-5

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.


2 komentarze: