Imprezy, niezobowiązujące romanse, dość lekka praca — przyjemne życie, które wydaje się być naprawdę dobre. Jednak wszystko nagle ulega zmianie, trzeba porzucić przyzwyczajenia i stawić czoła przeciwnościom losu, wyciągnąć pewne nauki.
Szczęście nie rośnie na drzewach — czasem trzeba o nie zawalczyć. Zabawna i wzruszająca opowieść o kobiecie, która odważyła się być szczęśliwa.
Stoisz po szyję w wodzie? Głowa do góry! Imprezy, wolność, beztroska — dla Marie nie ma nic ważniejszego. Wszystko zmienia się, kiedy jej siostra Christine zapada na ciężką chorobę i prosi, by na czas terapii zaopiekować się jej dziećmi. Jakby tego było mało, Marie ma przejąć jej posadę w rodzinnej stoczni jachtowej. Zupełnie nie ma ochoty na nowe wyzwanie, a tym bardziej na nowego szefa, sztywnego nudziarza o imieniu Daniel. Podczas gdy jedna katastrofa goni drugą, a życie staje się chaosem, Marie powoli zaczyna pojmować, że są na świecie rzeczy, o które warto walczyć. I że pewne sytuacje — na przykład nowa miłość — dopadają człowieka wtedy, gdy się tego najmniej spodziewa.
____________________
Ambitne i trudne powieści niosą za sobą mnóstwo zalet, ale czasami nachodzi człowieka chęć na coś odrobinę lżejszego, fabularnie i gabarytowo. Dlatego zdecydowałam się dać szansę książce autorstwa Petry Hülsmann. To jedna z najpopularniejszych pisarek niemieckich, tworząca o kobietach dla kobiet. Czytałam zagraniczne recenzje — i owszem, Petra posiada duże grono miłośniczek. Czy miałam konkretne wymagania dotyczące lektury? Typowe, fakt. Byleby nie zanudziła! Byłam również ciekawa, jak autorka poprowadzi wątek o raku piersi. Z tymi znakami zapytania zasiadłam nad swoim egzemplarzem i już po kilku godzinach pojawiła się opinia. Tak, teraz rozumiem sympatię jaką darzy się Hülsmann w jej rodzimym kraju. Spędziłam nad „Szczęściem dla zuchwałych” dobre chwile, potrzebowałam tego typu odskoczni od rzeczywistości i żywię nadzieję, że jeszcze inne jej książki ukażą się wkrótce w naszej Polsce.
Całość napisano w prosty sposób, przejrzysty, mimo mnóstwa dialogów. Najpierw miałam ambiwalentne uczucia dotyczące takiej stylistyki, dość ubogiej w opisy otoczenia. Jednak nie brakuje wglądu w życie wewnętrzne głównej bohaterki, w przemyślenia na temat kolejnych wydarzeń. Sądzę, iż Petra to osoba posiadająca spore poczucie humoru, co bije z kart książki. Jeśli trochę przypomina Marie, to chciałabym ją poznać! Na samym końcu znajdziemy przepis na pewne ciastka jabłkowe (nie będę zdradzać zbyt wiele z fabuły) i postanowiłam zostać testerką. Wyszły znakomicie! Jak widać, z większości lektury można wiele wynieść. Wiele oraz smacznie.
Naprawdę, przy tej powieści trudno się nudzić. Autorka wprowadziła dużo różnorodnych wątków, więc każdy zainteresowany tego typu literaturą znajdzie coś dla siebie. Nie brakuje zwrotów akcji! Tak, rak piersi to temat ciężki. Aczkolwiek fabuła nie wydaje mi się być przytłaczająca, a wręcz przeciwnie. Hülsmann świetnie pokazała, że choroba diametralnie przekształca codzienność. Jest przyczyną wielkich zmian, dotykających i chorego, i jego najbliższe otoczenie. Mimo wszystko, można odnaleźć promyk nadziei, kurczowo się go trzymać, a nawet uśmiechać. To bardzo podnosi na duchu.
Pora wspomnieć o najmocniejszym aspekcie powieści, czyli o samej Marie Ahrens, głównej bohaterce! Po prostu mnie zauroczyła, czego nie zamierzam ukrywać. To postać absolutnie ludzka, pełna wad, a równocześnie posiadająca cały ogrom zalet. Te ostatnie stopniowo ujawniają się wraz z czytaniem. Przyznaję, początkowo Marie wzbudza mieszane uczucia. Wydaje się być lekkoduchem, który już się nie zmieni, pomimo narastających problemów. Nic bardziej mylnego. Obserwujmy jej metamorfozę, odkrywamy przeszłość, aby lepiej zrozumieć powody sprawiające, iż Ahrens poznaliśmy jako „zabawową dziewczynę”. Spodobał mi się wątek Daniela, aczkolwiek nadal jestem pod wrażeniem siostrzanej relacji. Chwilami skomplikowanej, ale zawsze ważnej, wspierającej, choć czasem padają przykre słowa.
„Szczęście dla zuchwałych” to bardzo ciepła powieść, rozgrzewająca w te jesienne wieczory. Idealna propozycja, gdy macie ochotę na lekką lekturę, a jednocześnie taką, która w ciągu kilku godzin nie wypadnie z głowy. Książka jest również świetnym pomysłem na prezent dla osoby potrzebującej pocieszenia, nabrania pogody ducha, kiedy nadchodzą smutne chwile.
AUTOR • PETRA HÜLSMANN
TYTUŁ • „SZCZĘŚCIE DLA ZUCHWAŁYCH”
TŁUMACZENIE • AGNIESZKA HOFMANN
LICZBA STRON • 512
WYDAWNICTWO • INITIUM
ISBN • 978-83-66328-00-6
Mam tę książkę w planach na trochę dalszą przyszłość czytelniczą. 😊
OdpowiedzUsuńUrocza powieść. :)
Usuń