DIANA PALMER • „DŻINSY I KORONKI”


Bess Samson pochodzi z bogatego domu, ale zawsze darzyła uczuciem Cade'a Hollistera, szorstkiego kowboja z sąsiedztwa.

Ignorując ostrzeżenia matki, aby trzymała się od niego z daleka, Bess próbowała zdobyć serce Cade’a. On jednak odrzucił jej względy, boleśnie ją tym raniąc. Choć Bess dorastała w cieniu upokorzenia, nigdy nie straciła nadziei.

Cade potajemnie ubóstwia Bess, lecz żywi pogardę dla bogactwa Samsonów. Kiedyś ich rodziny łączyła przyjaźń, potem mroczne sekrety i skandal je poróżniły. Od tamtej pory Samsonowie stale wypominają Cade’owi jego pochodzenie.

Stając w obliczu tragedii, która omal nie kosztowała Bess życia, dumny Cade w końcu jednak się przełamuje i postanawia walczyć o miłość, którą zawsze nosił w sercu.

____________________

Oto kolejne spotkanie z twórczością Diany Palmer. I znowu zostałam wprowadzona w rozgardiasz! Autorka napisała tyle książek pod tyloma różnymi pseudonimami, że można skrobnąć na ten temat pracę doktorską. To w jakiś niezrozumiały sposób fascynujące. Owszem, jej powieści są zbudowane w ramach pewnych schematów, lecz, mimo wszystko, umiem docenić aż tak szeroką wyobraźnię. Wspominałam przy okazji poprzedniej recenzji, ale jeszcze przypomnę, że Palmer (właściwie: Susan Spaeth Kyle) podpisała się pod kilkudziesięcioma pozycjami. Trochę zwolniła tempo, jednak dalej publikuje, nieustannie poszerzając grono swoich miłośników. O nowe pokolenie. „Dżinsy i koronki” pierwotnie zostały wydane przez Dianę Blayne, w Polsce ciągle Palmer, czemu kibicuję, ponieważ oszczędza się czytelnikom zbędnego mętliku, gdy zechcą sięgać po większość ilość jej książek. Cóż, dodatkowo, to duży komfort dla pracowników księgarni. Wyobrażacie sobie wieczne bieganie między regałami!?

Bess nie mogła zasnąć. Gussie tak bardzo ją zdenerwowała, że wpadła w depresję i w końcu zaczęła sobie uświadamiać, jak trudno będzie jej z nią żyć. Zniewolona przez kapryśną i roszczeniową matkę, nigdy nie będzie miała okazji choćby na krótko zobaczyć się z Cade’em, chyba że wytoczy jej prawdziwą wojnę. Inna sprawa, że Cade wcale nie zamierzał się z nią spotykać. I patrząc na to z jego punktu widzenia, miał rację, bo dopóki ona nie wyzwoli się spod wpływu matki, nie mieli przed sobą przyszłości. Ale jej serce się krajało. 
Dobrze chociaż, że Cade nie straci Lariatu, pomyślała ze smutkiem. Przynajmniej tyle mogła dla niego zrobić. 
Nazajutrz wyszła z samego rana, by rozpocząć poszukiwania pracy. Złożyła podania w dwóch agencjach reklamowych i w jednym czasopiśmie, ale na jej niekorzyść działał brak doświadczenia. Nawet nie potrafiła pisać na maszynie.

Parę naszych głównych bohaterów, Bess i Cade, dzieli pozornie wszystko. Ale, jak wiemy, przeciwieństwa się przyciągają, a ta młoda kobieta dosłownie traci głowę dla przystojnego Hollistera. Napotykają różne perypetie, które komplikują ich i tak trudną relację. Czyli, dosyć klasycznie. Łatwo przewidzieć zakończenie, aczkolwiek nie psuje to przyjemności z lektury. Mamy do czynienia z powieścią lekką, całkiem fajną, wręcz stworzoną do wypełniania nudnych wieczorów. Kojarzy mi się ze starymi serialami, naiwnymi, ale sprawiającymi, że w głupi sposób ciężko oderwać wzrok od ekranu. Naciągam komplement? Myślę, iż sporo osób przyzna mi rację.

Autorka odrobinę siliła się na przemycenie kilku prawd życiowych, z czego najważniejszą może być fakt, że nic nie trwa wiecznie, oprócz szczerego uczucia! Majątki ulatniają się niczym sen złoty, przyjaciele odwracają oczy, a emocje istnieją, będąc podporą w koszmarnych problemach. Brzmi banalnie, wiem, chociaż doceniam próby spuentowania historii czymś poważnym, pomimo lekkiego przegadania tematu. Naturalnie, rzeczywistość wygląda bardziej skomplikowanie, lecz wszyscy rozumiemy, jednym z zadań literatury jest umiejętność pocieszenia, pokazania złych momentów w lepszym świetle. Danie nadziei na pozytywną przyszłość? Również.

Perypetie naszego duetu obserwuje się z ciekawością, aczkolwiek przyznaję, zgrzytało mi podejście Cade’a do Bess. Tak, miał być ostrym macho, próbującym zniszczyć w sobie uczucia, ale cielęce oddanie kobiety chwilami działało mi na nerwy, podchodząc pod jakiś rodzaj syndromu sztokholmskiego. Słaba inspiracja, nie polecam brać z niej przykładu. A Bess to naprawdę miła dziewczyna, wcześniej tłamszona przez apodyktyczną matkę, a później ukochanego. Szczerze jej współczułam, poniekąd rozumiejąc przywiązanie do wybranka. Mimo tego, ich wspólna droga w oczach mej wyobraźni wyglądałaby zupełnie inaczej, bardziej feministycznie, jeśli mogę użyć podobnego określenia. Książka niewątpliwie wzbudza emocje, różnorakie, a z pewnością nie nudzi.

Przy kolacji Cade milczał jak zaklęty. Był jedyną posępną postacią w odprężonym towarzystwie napawającym się świetnym posiłkiem. Ale nawet tego nie zauważył. Siedział zamyślony, prawie nic nie jadł, aż w końcu spojrzał przeciągle na Bess, wmówił się nawałem pracy i zaszył się w swoim gabinecie. 
Pod jego spojrzeniem się zaczerwieniła. W tym, że wciąż reagowała na niego fizycznie, dostrzegał promyk nadziei. Zawsze to coś, na czym mógł się oprzeć. być może z czasem zapomni o tym, jaki był dla niej okrutny, i znowu zacznie go pożądać. Była całkiem inną osobą niż tamto wystraszone stworzenie, które wyjeżdżało do San Antonio. Kobieta z charakterem, stojąca twardo na ziemi, była w stanie znieść wszystko, czym on albo Lariat mogli ją zaskoczyć. Wyrosła na kobietę, z którą mógłby się ożenić.

Osoby, które już znają twórczość Palmer i ją lubią będą zadowolone. Wiedzą, czego się spodziewać. Natomiast czytelnicy chcący dopiero rozpocząć przygodę z autorką powinny zacząć od poprzednich publikacji, inaczej mogą poczuć rozczarowanie. Podkreślę też jeszcze raz, że musimy pamiętać o tym, iż na „Dżinsy i koronki” warto patrzeć przez pryzmat innych czasów. Trzydzieści lat temu świat był negatywnie prostszy, przymrużmy oko momentami zadziwiające szczegóły. I poczekajmy na następne pozycje, zapewne wkrótce się ukażą!


AUTORKA • DIANA PALMER
TYTUŁ • „SERCE JAK GŁAZ”
PRZEKŁAD • ARTUR UBIK
LICZBA STRON • 400
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN • 978-83-276-4753-5

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO HARPERCOLLINS POLSKA — DZIĘKUJĘ!

2 komentarze:

  1. Dawno już nie czytałam niczego tej autorki, ale chętnie wrócą do jej twórczości. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyta się szybciutko i naprawdę przyjemnie. :)

      Usuń