NORA ROBERTS • „LILAH”


Na skalistym urwisku nad zatoką w stanie Maine stoi Towers, wspaniała rodzinna rezydencja, w której żyje legenda o niespełnionej miłości i ukrytych szmaragdach. Mieszkankami Towers są cztery siostry, gotowe bronić swojej posiadłości wbrew wszelkim przeciwnościom losu.

Lilah ratuje profesora Maksa Quartermaina z fal oceanu, a on zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Max postanawia pomóc siostrom w poszukiwaniu zaginionych rodzinnych klejnotów – w podzięce za uratowanie życia, ale również dlatego, że chce być blisko Lili… Wkrótce Max uświadamia sobie, że chciał go zabić ten sam człowiek, który usiłuje wykraść drogocenne kamienie Calhounów. Człowiek, który dla szmaragdów jest gotów na wszystko.

____________________

Powracamy do Towers! Tym razem potowarzyszy nam Lilah, kolejna z uwielbianych przez wielu sióstr Calhoun. Przyznawałam niejednokrotnie, mam lekką słabość do tej serii, gdyż pozwala mi się odstresować. To książki do przeczytania w maksymalnie dwa wieczory, lektury łatwe i sympatyczne w odbiorze. „Lilah” utrzymuje identyczny poziom, nadal zaciekawia akcją, a równocześnie sprawia, że czujemy się jakoś lepiej po skończonej powieści. Oczywiście, bez problemu możemy domyślić się rozwoju fabuły, nie ma w niej niczego skomplikowanego, aczkolwiek powielanie schematów nie sprawia, że odczuwamy nudę. Kwestia podobna do komedii romantycznych, większość zbudowano na podobnym „szkielecie”, lecz nadal je oglądamy. Co wyróżnia twórczość Nory Roberts? Coś, co ja naprawdę cenię — pewna delikatność. Kwestia własnych preferencji, ale zwyczajnie nie przepadam za brutalnością, lepiej czując się w nieco bajkowych klimatach, które oferuje Nora. Właśnie mimo banalności.

I tym razem siostry bronią swojej rodzinnej posiadłości. Myślę, że należy zapoznać się z poprzednimi tomami, zanim sięgniemy po ten, inaczej możemy trochę się pogubić w poszczególnych wydarzeniach. Oś serii oparta na poszukiwaniu klejnotów, na odkrywaniu przeszłości, bardzo mi się spodobała już od samego początku serii. Nic oryginalnego, jednak historię prababki naszych bohaterek obserwowałam z wypiekami na twarzy. Przywodzi na myśl skojarzenia z książkami Danielle Steel, którą uznaję za chyba najlepszą twórczynię romansów. „Lilah” po raz pierwszy została wydana na samym początku lat dziewięćdziesiątych, co wyraźnie czuć. Uwaga, dla mnie to spora zaleta, nie bójmy się rzekomej przestarzałości.

Historia rodziny Calhoun mogłaby współcześnie posłużyć za ciekawą ideę na serial. Bianka, zakochana samobójczyni, oraz jej potomkinie, które swoją siłą mogłyby obdzielić cały szereg mężczyzn, równocześnie poszukujące miłości — przygody kobiet poprzedzonych perypetiami prababki wypadają naprawdę ciekawie. Tyle z dygresji, mam nadzieję, że ktoś pomyśli nad scenariuszem. Nawiązując do samej stylistyki, muszę przyznać, że opisy wyspy oraz rezydencji są po prostu ładne, obrazowe. Właśnie dlatego z taką łatwością wyobraziłam sobie ewentualny serial, wypełniony uroczymi kadrami. Już je widzę, na razie wyłącznie w swojej głowie.

Nasza główna bohaterka przypomina Biankę. W niej także drzemie niespokojny duch, którego nie potrafi ujarzmić. Dziewczyna ciągle randkuje, flirtuje, nie z powodu kokieterii. Zwyczajnie pragnie wielkich uczuć i już myśli, że nie będą jej dane. Wszystko się zmienia, gdy na jej drodze staje Max Quartermain, wykładowca historii amerykańskiej. Ich pierwsze spotkanie wypada dość nietypowo, w końcu rzadko mamy okazję ratować czyjeś życie. Relacja tych dwojga początkowo wygląda dość dziwnie. Ot, zupełne przeciwieństwa, czy tak różni ludzie w ogóle mogą stworzyć szczęśliwy związek? Max, mimo lekkiej gburowatości, wydaje mi się być najciekawszym z mężczyzn sióstr Calhoun. W końcu możemy poznać intelektualistę!

Im więcej książek Nory Roberts czytam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, jak przyjemna jest ta literatura. Wiem, wypada niespecjalnie ambitnie, ale wierzcie mi — każda z powieści skutecznie poprawia humor, gdy nie mamy ochoty na literaturę wymagającą dużego skupienia. To znakomita propozycja dla mam i babć, a wiem z własnego doświadczenia, że wiele z nich twórczością Roberts zwyczajnie się zachwyca. Bo otrzymują fabułę romantyczną, pozbawioną wulgarności, a przy tym sympatycznie napisaną. To świetny pomysł na prezent!


AUTORKA • NORA ROBERTS
TYTUŁ • „LILAH”
PRZEKŁAD •
LICZBA STRON • 240
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN • 978-83-2765-529-5

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO HARPERCOLLINS POLSKA — DZIĘKUJĘ!

1 komentarz:

  1. Nie czytałam dawno nic tej autorki, więc chętnie sięgnę po ten tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń