SIRI PETTERSEN • „DZIECKO ODYNA”


Inność — to coś mającego dwojaki wydźwięk. Czasem potrafi doprowadzić do tragedii, bycia poniżanym, a nawet wzbudzać grozę w tych, którzy uznają siebie za „normalnych”. Czy da się umknąć śmierci, gdy na plecach czuć jej lodowaty oddech?

Zbliża się piętnasta zima życia Hirki. Dziewczyna nie posiada ogona, bo straciła go, gdy zaatakował ją wilk — co ma udowodnić szrama ciągnąca się w dole pleców. Tak przynajmniej twierdzi ojciec Hirki, która musi walczyć z obraźliwymi komentarzami rówieśników. W końcu dowiaduje się okrutnej prawdy. Urodziła się bez ogona, co w oczach wszystkich wokół czyni z niej kogoś nie tylko godnego pogardy, ale też niebezpiecznego. Wkrótce odbędzie się Rytuał, magiczna uroczystość, gdzie nastolatkowie pokazują swe talenty. Hirka może ciągle uciekać albo stawić czoła problemom. Towarzyszy jej przyjaciel, jednak nic nie staje się proste, a sprawy komplikują się coraz bardziej. Kim tak naprawdę jest rudowłosa Hirka?

Często wspominałam, że moja przygoda z książkami fantasy rozpoczęła się stosunkowo niedawno. I nie spodziewałam się, iż będę czerpała taką przyjemność z tego gatunku. Sięgam po niego z krótkimi przerwami, aby oczyścić umysł i ze świeżością spojrzenia wejść w kolejny magiczny świat. Tym razem zawitałam do krainy stworzonej w wyobraźni Siri Pettersen. Mam szczęście — ostatnio trafiam na coraz lepsze pozycje, a „Dziecko Odyna” stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Zwykle męczę się przy rozwlekaniu fabuły na kilka tomów, ale tym razem czekam niecierpliwie na kontynuację. Aż żal pomyśleć, że historia kiedyś będzie miała swój koniec, bo mamy do czynienia z trylogią. To nordyckie klimaty (na co wskazuje nawet tytuł), a ja je uwielbiam. Książka należy do tych grubszych, więc idealna pod koc, gdy pogoda znowu nie rozpieszcza. Dajmy się porwać prozie Pettersen…

Książka miała swoją premierę kilka lat temu i wzbudziła ogromny zachwyt w całej Norwegii. Nie dziwię się — to powieść skonstruowana w sposób piękny, pełen szczegółowych opisów, choć dialogów także nie brakuje. Jednak właśnie te pierwsze mnie zauroczyły, choć zajmują ogromną część całości. Styl Pettersen należy do tych wnikliwych, wysublimowanych, równocześnie pamiętając o prowadzeniu akcji. Często skupia się na życiu wewnętrznym bohaterów, ich przemyśleniach, co pomaga wczuć się w daną sytuację. Mnogość wątków sprawia, że potrzeba odrobiny skupienia podczas czytania. Inaczej trafimy w ślepy zaułek, a zdarzyło mi się to kilka razy, gdy myśli zabłądziły.

Zbocze wydawało się bardziej strome niż zwykle. Ciernie też zdawały się ostrzejsze, ale nie dbała o to. Kipiała z wściekłości i chciała wejść na szczyt. Do Rimego. Zdała sobie sprawę, że zawsze będzie się musiała wspinać. Była Hirką. Nikim więcej. Hirką, córką Thorralda. Nie. Nie była nawet tym. Była dzieckiem Odyna. Bezogoniastą Hirką. Wdrapała się na ostatnią skałkę i opuściła na łąkę. Było tu pusto. Krzewy porastały kamienne ruiny. Zamek, który kiedyś wznosił się nad Elveroą i morze. Gdzie, u Sklokny, jest Rime?

Możliwe, że teraz kuszę się o nadinterpretację, ale „Dziecko Odyna” przepełnione jest symboliką. Powierzchownie sklasyfikowałabym tę książkę jako fantasy, oczywiście, jednak zawiera w sobie sporo obyczajowości, filozofii odrzucenia, strachu przed czymś nieznanym. Jest w tym smutek, kojarzący mi się z pewnymi zabiegami tworzonymi przez Rowling. Niech to będzie komplement, dobra rekomendacja, choć widzimy dwie różne fabuły. Refleksje Hirki zmierzają ku pytaniu — dlaczego tak łatwo odrzucić coś mało typowego, zamiast spróbować poznać, zrozumieć? Zwłaszcza, iż można natrafić na dobre serce.

Zazwyczaj najbardziej przepadam za postaciami drugoplanowymi, tym razem honory oddaję Hirce. Odważna, empatyczna mimo szykan — świetnie skonstruowana. Jest w niej realność, trudno dziewczynie współczuć, bo tli się iskierka nadziei, że ze wszystkim sobie poradzi. Na uwagę zasługuje także Vetle, Rime… Tak, to cała paleta niesamowitych bohaterów. Trochę pobocznie wspomnę, że dużą uwagę zwróciłam na brzmienie ich imion, bo wręcz rozpływają się w ustach, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi! Akcja rozwija się stopniowo, gdzieś w połowie nabiera wielkiego tempa. Pochylając się nad opisami aż czuć wiatr, zapach lasu i czające się przerażanie. I zachowując równocześnie zimną krew, jak Hirka.

Przez całe życie słyszał, że jest kimś ważniejszym niż inni. Kimś lepszym. Że jego krew jest bardziej błękitna, a Evna silniejsza. Dziecko, na które czekał widzący. Dziecko szczęścia. Urodził się, żeby poprowadzić swój lud, kraj, jedenaście krain. Rime ocknął się z tych kłamstw, ale Ilume w nie wierzyła. Szafowała życiem i śmiercią, jakby to było normalne. Ponieważ była tym, kim była. A teraz miała stracić więcej, niż była w stanie znieść. Swoje nazwisko.

AUTOR • SIRI PETTERSEN
TYTUŁ • „DZIECKO ODYNA”
LICZBA STRON • 648
WYDAWNICTWO • REBIS
ISBN • 978-83-781-8874-2

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU REBIS ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.



12 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie, nie dziwię się, że książka ta zawładnęła Norwegią, chętnie przeczytam. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zawładnie również Polską!

      Usuń
  2. Ja też powoli zanurzam się w ten świat, ale teraz, jak czytam Sen Henny jest mi bardzo ciężko. Spodziewałam się czegoś lepszego, a męczę się i męczę, więc jak narazie będę się starać omijać ten gatunek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle staram się nie mieć zbyt dużych oczekiwań, bo czasem przychodzi rozczarowanie. :D

      Usuń
  3. zwróciłam uwagę na Dziecko Odyna w majowych zapowiedziach. teraz jestem przekonana do tej lektury. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka mignęła mi kilka razy przy okazji przeglądania zapowiedzi, ale nie przykuła wtedy mojej uwagi, teraz jestem znacznie bardziej przekonana do tej pozycji, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skandynawia to moje klimaty. Muszę sięgnąć, gdy tylko będę miała czas:)
    http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka ma specyficzną atmosferę, to dobra cecha. :)

      Usuń
  6. Pierwszy raz słyszę o tej książkę, ale wydaje się ciekawa.
    Tak w ogóle: wchodzę, patrzę na zdjęcie okładki i nijak nie mogłam dojść do tego, co to w ogóle jest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, ja w pierwszej chwili też musiałam trochę pomyśleć. :D Dopiero opis mi pomógł.

      Usuń