AUGUSTO CURY • „NAJBARDZIEJ INTELIGENTNY CZŁOWIEK W HISTORII”


Wszyscy mamy swoje opinie, na różne tematy. Czasem zaciekle ich bronimy i sądzimy, że nic nie jest w stanie zmienić naszego punktu widzenia. Co zrobić, gdy okazuje się, iż możemy błądzić we mgle? Czy to odpowiedni czas na zweryfikowanie złych informacji?

Marco Polo jest cenionym psychiatrą i neurologiem. I zdeklarowanym ateistą, zdecydowanie odrzucającym wszystko, co wiążę się z jakąkolwiek religią. Pewnego razu trafia do Jerozolimy, gdzie bierze udział w interesującym wykładzie dotyczącym osoby Jezusa. Początkowo niechętnie, Marco zgadza się przeanalizować umysł Chrystusa, w formie czysto naukowej. Bez mieszania w to wiary, patrząc wyłącznie w sposób logiczny, chłodny oraz rzeczowy. Pomaga mu grono utalentowanych specjalistów, którzy bardzo angażują się w badania. Polo odnosi wrażenie, że Jezus musiał być zwyczajnym człowiekiem, bez specjalnych zdolności intelektualnych. Jednak pragnie się dowiedzieć, czy jest szansa na to, iż przedmiot jego zainteresowań charakteryzował się wybitną inteligencją. Szybko okazuje się, że Marco powinien zmienić swoje pierwotne poglądy, gdyż czeka go emocjonująca podróż, pełna nieoczekiwanych sytuacji. W tle majaczą też problemy osobiste, związane z buntowniczym synem…


Ostatnio w jednym ciągu czytałam książki biograficzne i obyczajowe. Jakoś chciałam odpocząć od takiej atmosfery i sięgnąć po coś zupełnie innego. Tym samym trafiłam na zapowiedź „Najbardziej inteligentnego człowieka w historii”. Tytuł wydał mi się dość enigmatyczny, co spotęgowało ciekawość. Gładko przeszłam do opisu, postanowiłam dać szansę tej pozycji. W kolejce poczekają następne części, ponieważ mamy do czynienia z trylogią. Muszę przyznać, iż w tym roku dużo ich wpadło w moje ręce. Czego spodziewałam się po powieści Cury’ego? Chyba czegoś w stylistyce Dana Browna, fascynującego, acz zarazem lekkiego. W pewnym stopniu te przeczucia się sprawdziły. Jednak trudno mi teraz porównywać obu autorów. Wspólnym mianownikiem jest krążenie wokół religii, w różnych jej odcieniach. U Browna wygląda to bardziej ekspresyjnie, natomiast Cury skupia uwagę głównie na aspekcie wiedzy pozyskiwanej w naukowy sposób.


Za jedyny minus mogę uznać warsztat. Sądzę, że jest jeszcze odrobinę niedopracowany, chociaż samo słówko mnie nie przekonuje. Augusto Cury góruje wśród najpoczytniejszych pisarzy w jego ojczyźnie, czyli Brazylii. Ma na koncie sporo publikacji. Kto wie, może to kwestia tłumaczenia? Niestety, nie poddam tego weryfikacji, musiałabym sięgnąć po oryginał, ale chętnie podyskutuję o tym ze znajomym, Brazylijczykiem. Momentami brakowało mi charakterystyczniejszego stylu, błysku wyróżniającego wykonanie, nie treść. Jednocześnie nie wpłynęło to aż tak na moją ogólną ocenę. Aczkolwiek problematyka nadrabia. Stawia przed czytelnikiem mnóstwo frapujących pytań. Ja również zaczęłam się zastanawiać nad Jezusem-człowiekiem i mam chęć na więcej rozważań.

Było słoneczne popołudnie, wiatr muskał suchy pył drogi i podnosił kłęby kurzu, gryząc w oczy, lecz chłodząc skórę. Trzy bliskie przyjaciółki, które właśnie skończyły piętnaście lat, spotkały się w wolnej chwili na placyku. Siedziały pod drzewem oliwnym, którego zniszczony pień świadczył o wielowiekowej historii. Dziewczyny nie obchodziły urodzin, ponieważ czasy były tak ciężkie, że gdy było cokolwiek do jedzenia, uznawano to za święto.

Nie należy zrażać się początkiem. Mnie wchodził trudno, pierwsze sto stron trochę nudziło. Ale wraz z rozwojem akcji dostrzegłam, że coraz ciężej jest się oderwać. Wpleciono wątek sensacyjny, który dość interesująco spaja się z głównym nurtem fabuły. Chociaż nie był konieczny, uznałam go bardziej za ciekawostkę, zapełnienie kolejnych kartek. Dodanie dawki fikcji do rzeczywistości. Myślę o tym, jak wypadałby ta książka, gdyby pozostała tworem czysto analitycznym. Koniecznie muszę poszperać w odmętach Internetu i dowiedzieć się, czy Cury nigdy nie szedł takim tropem.

Nasz bohater to zawoalowana postać samego autora. Doszedł do wniosku, że przedstawienie swych doświadczeń najlepiej się sprawdzi, gdy nada im maskę powieści. Pisarz przez ponad dekadę zajmował się identycznymi badaniami. Naprawdę mnie dziwi, iż pierwszy raz się na nie natknęłam za pomocą tej pozycji. Cury wpadł na świetną ideę, chcąc zebrać w całość tak intrygujące materiały. Trochę żałuję ignorowania dziedziny, jakkolwiek ją nazwać. Tu, w Europie. Prawdopodobnie nawet media potraktowały to po macoszemu — fachowe pisma, programy telewizyjne. A pomysł powinien trafić do szerszego grona osób, aby każdy mógł wyrobić sobie w miarę obiektywną opinię. Pozostaje mieć nadzieję, że publikacja okaże się sukcesem na naszym rodzimym rynku.

Augusto Cury bez wątpienia poruszył tematykę od jakiejś dekady popularną, ale nadal porywającą. Całkiem dobrze wywiązał się ze swojego zadania i myślę, że sięgnę po dwa kolejne tomy trylogii. „Najbardziej inteligentny człowiek w historii” z pewnością spodoba się czytelnikom, którzy są zafascynowani poszukiwaniami religijnych tajemnic. To niewyczerpane źródło rozważań, a te warto przed sobą stawiać. Książka do tego zainspiruje.

Pierwszy psychiatra i naukowiec, który postanowił przeanalizować inteligencję Jezusa pod kątem nauk humanistycznych, był zafascynowany początkowym rezultatem swoich badań. Ponieważ zajmował się badaniem sposobu, w jaki na przestrzeni wieków kobiety i mężczyźni wyłamywali się z więzień rutyny, by stać się myślicielami i twórcami nowych idei, uważał, że niewiele może go zaskoczyć. Wcześniej przeanalizował już inteligencję Freuda, Piageta, Sartre’a, Marksa, Kanta, Kartezjusza i wielu innych uczonych.


AUTOR • AUGUSTO CURY
TYTUŁ • „NAJBARDZIEJ INTELIGENTNY CZŁOWIEK W HISTORII”
LICZBA STRON • 304
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN • 978-83-276-3083-4

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU HARPERCOLLINS POLSKA ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO!


CHCECIE PRZECZYTAĆ RECENZJĘ RAZ JESZCZE?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz