MAYTE GARCIA • „THE MOST BEAUTIFUL. MOJE ŻYCIE Z PRINCE’EM”


Pewne jednostki mają predyspozycje, aby stać się prawdziwymi gwiazdami, nie celebrytami znanymi tylko z bycia znanym. Posiadają talent, który dopełniają odpowiednim wizerunkiem, czasem tak oryginalnym, że trudno oddzielić kreację od życia…

Prince Roger Nelson, występujący głównie pod swoim imieniem lub znakiem graficznym. Człowiek mający ogromny wpływ na wiele osób, dzięki niesamowitej muzyce. Uznawany za artystę innowacyjnego, nowatorskiego, perfekcjonistę. Wystarczyło, że tylko pojawiał się na scenie — od razu porywał tłumy. Od jego śmierci minęły już dwa lata, ale legenda nadal trwa. I nie zapowiada się na żadne zmiany w tym kierunku. A jaki był prywatnie? Czy w ogóle możemy go sobie wyobrazić w domowych pieleszach? Z odpowiedziami przychodzi Mayte Garcia, eks-żona Prince’a, która sama pracuje na swoje nazwisko. Tancerka i choreografka, jej rodzina pochodzi z Puerto Rico. Kobieta postanowiła uciąć wszelkie plotki oraz spekulacje, mnożące się na przestrzeni lat. W książce nakreśla intymny portret jej związku z Prince’em, opowiada o pięknych początkach, przechodzących w poważny kryzys zakończony rozwodem. Wspomina chwile, gdy dowiedziała się o śmierci byłego męża, o swym bólu, choć od ich rozstania minęło dużo czasu. To też historia o Mayte-tancerce, ambitnej, utalentowanej, chcącej pokazać światu, iż można osiągnąć sukces i pozostać skromnym.


Z niecierpliwością czekałam na polskie wydanie tej książki. Opłacało się wytrzymać przez rok, zdecydowanie. Zniknęłam w fotelu, gdy egzemplarz do mnie dotarł, oderwałam się późną nocą, po skończeniu całości. A emocje nadal się trzymają i mam pewne kłopoty z przeczytaniem jakiejkolwiek innej pozycji! Od lat jestem wielką fanką Prince’a, wieść o jego śmierci mną wstrząsnęła. Tym bardziej, że melomani dopiero zaczynał otrząsać się po odejściu Bowiego. To były fatalne miesiące dla światowej muzyki, lepiej ich za dużo nie wspominać. W każdym razie, po amerykańskiej premierze książki Mayte natrafiłam na sporo opinii na jej temat. I publikacji, i samej Garcii. Trudno znaleźć obiektywny komentarz, bo zazwyczaj wypowiadano się w tonie kompletnie negatywnym lub dosłownie rozanielonym. Teraz, finalnie, zdołałam sobie wyrobić własne zdanie, co bardzo raduje. Zestawiając je z treściami wyczytanymi w Internecie. Ot, dla zasady.


Chciałabym zaznaczyć, że szata graficzna mnie absolutnie zauroczyła i cieszę się, iż okładkę pozostawioną taką jak w oryginalnym wydaniu. W środku znajdziemy kilkanaście ciekawych zdjęć, dobór mi odpowiada. Mam na tym punkcie lekką obsesję i zawsze zaglądam, czy nie zapomniano o fotografiach. Są ogromnym plusem, świetnie współgrają z historią, pozwalają się w nią lepiej wczuć. Niektórym może przeszkadzać, iż w książce zamieszczono tyle portretów Mayte, jednak, umówmy się — ona jest ważnym ogniwem tej opowieści. Piękna z niej kobieta, więc przyjemnie się przegląda kolejne ilustracje. Pora skupić się na treści, czyli najważniejszym aspekcie.

W tamtym czasie uważałam po prostu, że to miejsce jest super. Dopiero dużo później zdałam sobie sprawę, że przyprowadził tam przede mną wiele innych kobiet. I po mnie też. Oraz przynajmniej jedną wtedy, kiedy ja tam byłam. Ale to sprawy przeznaczone dla smutnej kobiety siedzącej na molo, nie dla młodej siedemnastolatki. Tak wiele wspomnie łączy się z tym miejscem, że czasem nie wiem, za którym podążyć. Wiecie, co mam na myśli, wszyscy ludzie, niezależnie od czasów, zmagają się z tą niedogodnością: nasze drogi się przecinają i wpadamy na siebie czasami.

Garcia pisze w sposób prosty, zrozumiały, bez zabawy w banalną poetykę. Jasno przedstawia sytuacje, ze swojej perspektywy, oczywiście, ale jednocześnie stara się pojąć myślenie innych. Nie wyczuwam w niej fałszu, gdy próbuje usprawiedliwić osoby, które kiedyś chciały jej zaszkodzić. A takich nie brakowało. Związek Mayte i Prince’a tylko w pewnym stopniu jawił się bajkowo. Para wierzyła, że znali się w poprzednich wcieleniach, w pokrewieństwo dusz. Ich ślub był niczym pełen miłości spektakl. Wspólne życie, wypełnione luksusem, dedykowanymi piosenkami, lecz też ograniczeniami.

Pierwsze rozdziały skupiają się na dzieciństwie Garcii i mam nadzieję, że czytelnicy nastawieni wyłącznie na Prince’a nie będą zawiedzeni. To ważny wstęp, nadający odpowiedni rytm. I równocześnie ciekawy, Mayte od maleńkości ciężko pracowała, aby zostać tancerką. Wiem, iż wielu zarzuca jej wyrachowanie, chęć zbijania fortuny na sławnym eks-mężu. Uważam tego typu oskarżenia za dość bezpodstawne. Kobieta wypowiada się o Nelsonie z należnym mu szacunkiem, tylko zwracając uwagę na aspekty, które ich poróżniły. Historia o zmarłym synu — wzruszająca i mocna. Załamana po śmierci dziecka Mayte musiała wystąpić w programie Oprah Winfrey udając, iż wszystko gra. Spełniła życzenie ukochanego, w końcu mu na tym zależało…

Myślę, że ta książka jest po prostu pozycją obowiązkową dla miłośników twórczości Prince’a i osób, które chciałyby się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Z dobrego źródła, bez szukania na siłę kontrowersji. Mogę zapewnić, iż Mayte Garcia podeszła do swojej publikacji z sercem, aczkolwiek zrozumiem, jeśli ktoś ma inne zdanie. Świetna lektura, sama będę do niej często wracać.

Jego skóra była tak gładka, że trudno to opisać. Błony między jego paluszkami były złączone, więc nie umiał złapać mojego kciuka, ale znalazł sposób, żeby zwinąć rączkę przy mojej ręce, kurczowo łapiąc się życia. Przyszedł mój mąż. Martwiłam się, że będzie zły, ale nie był. Usiadł na podłodze, oparł się o moje kolano, nucąc i szepcąc do Amiira, i tak trwaliśmy przez godziny. Czułam ból i starałam się nie zasnąć, ale nie chciałam wychodzić. W końcu pielęgniarki delikatnie nalegały, żebym poszła odpocząć. Wzięły dziecko i pozwoliłam, żeby mąż odwiózł mnie do mojego pokoju i pomógł mi się położyć.


AUTOR • MAYTE GARCIA
TYTUŁ • „THE MOST BEAUTIFUL. MOJE ŻYCIE Z PRINCE’EM”
LICZBA STRON • 352
WYDAWNICTWO • SQN
ISBN • 978-83-8129-147-7

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SQN ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO!


CHCECIE PRZECZYTAĆ RECENZJĘ RAZ JESZCZE?

2 komentarze: