CLAUDIO MAGRIS • „MIGAWKI”


Pozornie banalne szczegóły mogą stworzyć wspomnienia, które zostaną z nami na długie lata. Dziecko w parku, specyficzna powierzchowność nieznajomego człowieka , kolor morza w pewien letni dzień — oto detale, „sfotografowane” oczami i przyozdobione w odpowiednie słowa…

Świat w migawkach. Nowa książka jednego z mistrzów europejskiej literatury

Nasza współczesność, jej wady i cnoty pod piórem włoskiego mistrza z Triestu. Przez 17 lat, od 1999 roku po 2016 Claudio Magris, wybitny prozaik, eseista, krytyk literacki i tłumacz, dokumentował codzienność, tworząc krótkie zapiski — migawki — odnośnie małych i dużych wydarzeń z życia publicznego i prywatnego, polityki, sztuki, podróży, własnych przeżyć, sposobów mówienia, ekspresji i zachowania. Z tych błyskotliwych tekstów, porównywalnych do najlepszych felietonów Umberta Eco, wyłania się mała komedia ludzka, fresk naszych nerwic i tików kreślony bez moralizowania, czasem z czułością, a czasem z ironią.

____________________

Koniecznie muszę się przyznać, że Claudio Magris, aż do tej pory, był mi postacią kompletnie obcą. Co gorsza, zauważyłam, iż w sumie nie należy w Polsce do najpopularniejszych autorów, co po skończonej lekturze „Migawek” zaczęło mnie poważnie zastanawiać. Dlaczego w ogóle zdecydowałam się zapoznać z twórczością pisarza? Primo, opis książki, gdyż od dawna jestem miłośniczką krótkich form. Zazwyczaj zawierają w sobie więcej niż opasłe tomiska. Secundo, po raz kolejny na jaw wyszło moje ocenianie za pomocą okładki, proszę mi wybaczyć słabość. Ot, zwyczajnie piękna: minimalistyczna, w jakiś sposób dająca do myślenia. Cóż, zawsze pocieszam się, że egzemplarz przynajmniej będzie dobrze prezentować się na półce, jeśli treść okazałaby się zbyt kiepska. Na szczęście, „Migawki” to zbiór bardzo oryginalny, czytanie było prawdziwą przyjemnością. W trakcie czynności nadchodziło sporo refleksji, a wspomnę o nich za chwilę.

W Budapeszcie, w sali wypełnionej ludźmi, odbywa się konferencja poświęcona literaturze. W pewnym momencie słychać wśród publiczności przerażone głosy wzywające lekarza. Staruszek w granatowym garniturze, białej koszuli i ze sztywnym kołnierzykiem osunął się na krześle, siny i nieprzytomny. Ludzie otwierają okna, ktoś wzywa karetkę, mężczyzna zostaje przeniesiony do sąsiedniego pokoju i położony na kanapie. Na podium organizatorzy i mówcy patrzą na siebie zakłopotani, nie wiedząc, co robić, rozdarci pomiędzy szacunkiem dla życia, czyli (ewentualnej) śmierci, a obowiązkiem wobec publiczności, odruchowym impulsem, by dokończyć to, co się rozpoczęło, próżnością, którą zaspokajają pochwały naszej książki, i lękiem towarzyszącym nam, by najgorsze nie wydarzyło się właśnie wtedy, kiedy przemawiamy; można by nas bowiem wówczas uznać za kogoś, kto przynosi pecha.

Próbuję sklasyfikować tę publikację, przypisać ją do konkretnego gatunku, ale bezskutecznie. Ciężko prowadzić dysputy o wartkiej akcji, bo ona po prostu nie istnieje. Czy uznaję to za wadę? Nie, ponieważ bywają sytuacje, gdy człowieka nachodzi ochota na książki wprawiające w zadumę, uspokajające emocje. Chwila odskoczni od codzienności, choć w jakimś stopniu też w niej zatrzymująca. Pisarz pokazuje własne spojrzenie na różnorakie kwestie, począwszy od problemów społecznych, na analizowaniu czyichś zachowań skończywszy. Oczywiście, nie zawsze zgadzam się z opiniami Magrisa, aczkolwiek trudno mu odmówić zdolności obserwacji. Posiada pewien ważny talent — zwracania uwagi na detale.

Rozdziały są bardzo krótkie, czyta się je jednym tchem, chociaż zdarzało mi się, iż do nich momentalnie wracałam, odkrywając nowe znaczenia poszczególnych zdań. To pozycja wielowarstwowa, wymagająca odrobiny skupienia. Aby nie przeoczyć istotnych rzeczy, móc wynieść z lektury jak najwięcej informacji. A tych ostatnich nie brakuje. Chciałabym sięgnąć po inne publikacje Magrisa, porównać je z „Migawkami”, gdyż ciekawi mnie pewna sprawa — czy cechą charakterystyczną autora jest specyficzna atmosfera, którą umie przywołać? Pełna rozsądku, inteligentnych wypowiedzi. Z drugiej strony, dość oniryczna. Same przeciwstawności.


Całość napisano pięknym językiem, poetyckim, ale równocześnie uniknięto popadania w banały. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że spaceruję razem z autorem, razem z nim dyskutuję. Dlaczego ten niepozorny zbiór krótkich opowieści aż tak mi się spodobał? Pierwsze skojarzenie — kartki z tworzonego pospiesznie pamiętnika, niczym robienie zdjęć bez użycia aparatu, wyłącznie słowami. Claudio Magris dotknął wielu tematów, których samymi jesteśmy świadkami lub nawet uczestnikami, często nie zdając sobie z tego sprawy. To obraz ludzkich odruchów, mających wyraźny wpływ na funkcjonowanie świata. Pisarz nie boi się ironii, dowcipkowania, lecz zawsze w wyważony sposób, co chyba najbardziej mi odpowiada.

„Migawki” skutecznie zachęciły mnie do dalszych poszukiwań i trochę żałuję, że dopiero teraz zetknęłam się z prozą Magrisa. Cóż, lepiej późno niż wcale. Komu polecam lekturę? Z pewnością osobom pragnącym wyciszenia, kiedy nadarzy się wolny wieczór. Wystarczy tylko jeden, na początek, a uważam, iż będziecie do tej publikacji wracać. Jest wypełniona ważnymi fragmentami, warto je pozaznaczać, co też również niezwłocznie uczyniłam. Świetna propozycja na przedwiośnie, gdy już zaczynamy wypatrywać lata. Życie to oczekiwanie.

W dużym namiocie ustawionym na dziedzińcu pięknego friulańskiego pałacu, rozstawionym zręcznie i szybko ze względu na możliwy deszcz w tegorocznym kapryśnym czerwcu, toczy się dyskusja o kryzysie ekonomicznym, degeneracji kapitalizmu, która go spowodowała, o perspektywach i szansach, dużych lub małych, na jego przezwyciężenie, o niektórych wielkich i mniej wielkich postaciach włoskiej gospodarki, żarliwych obrońcach legalności i uczciwości albo bezczelnych kłamcach i kombinatorach. Mówcy na scenie — czwórka — trzymają się konsekwentnie faktów, usiłują — szczególnie jeden, główny dyskutant — wyjaśnić stan rzeczy wytłumaczyć różnicę pomiędzy zdrową gospodarką, opartą głównie na produkcji, a tą zajmującą się obsesyjnie spekulacjami finansowymi, które na początku wydają się niczym, a na koniec ujawniają, że są w istocie mnóstwem rozdętych zer.


AUTOR • CLAUDIO MAGRIS
TYTUŁ • „MIGAWKI”
LICZBA STRON • 152
WYDAWNICTWO • LITERACKIE
ISBN •  978-83-08-06559-4

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO LITERACKIE — DZIĘKUJĘ!



CHCECIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?

2 komentarze:

  1. Wydaję się ciekawa ^^ może przy jakiejś okazji po nią sięgnę :)
    Zapraszam na mojego nowo otwartego bloga trapped-in-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń