MIECZYSŁAW WOJTCZAK • „PRZEMINĘŁO… JEDNAK POZOSTAŁO. OD ZAKAZANYCH PIOSENEK DO MORALNEGO NIEPOKOJU. NASZE KINO W LATACH 1944 — 1970”


Siedemnaście kin, uruchomionych na wyzwolonych terenach wschodniej Polski, ale w połowie 1945 roku czynnych już 230, kilka aparatów do zdjęć i ręczne laboratorium…

Oto początek powojennej polskiej kinematografii, szukającej miejsca i drogi rozwojowej w nowych warunkach ustrojowych. W 1945 roku w teren wyjechały też pierwsze kina objazdowe z aparaturą wiezioną na furmankach, ciągniętych przez konie. Film zaczął docierać do wsi i małych miasteczek, stając się ważnym elementem demokratyzacji kultury. W Warszawie filmy wyświetlane były w czterech kinach…


Diabła na ekranie nie ma… Był jednak głównym bohaterem dramatu Matka Joanna od Aniołów, gdyż jak powtarzano, przełożoną klasztoru Matkę Joannę (Lucyna Winnicka) obsiadło aż dziewięć demonów, którym nie mógł poradzić egzorcysta — ksiądz Suryn (Mieczysław Voit). A tajemnicze moce na ekranie są wszędzie, opowiadając o średniowiecznych lękach i realnych ludziach dawno minionych lat…


____________________

Kino! Dziedzina tak rozległa, że trudno zliczyć wszystkie publikacje, które powstały na jej temat. Ile krajów, tyle wyjątkowych historii. Osobiście uważam, iż polskie filmy zasługują na specjalną uwagę. To masa wspaniałych reżyserów, scenarzystów, oświetleniowców, kompozytorów, aktorów… Z racji mojego zainteresowania zagadnieniem postanowiłam sięgnąć po dwa obszerne tomy napisane przez Mieczysława Wojtczaka. Człowiek od lat związany z kinem, prawdziwy miłośnik, działający i zawodowo, i hobbystycznie. Autor kilku innych książek oscylujących wokół filmu, aczkolwiek to właśnie „Przeminęło… jednak pozostało” najbardziej mnie zafascynowało, choć początkowo gabaryty mogą przerazić. Muszę uspokoić — publikację czyta się niesamowicie szybko, szczególnie, jeśli problematyka naprawdę nas ciekawi. Pan Wojtczak w latach siedemdziesiątych był szefem kinematografii w randze wiceministra kultury, więc wyraźnie czuć, że zna dane sytuacje „od środka”. A do tego potrafi z pasją o nich opowiadać.

Środowisko filmowe, podobnie jak i inne środowiska twórcze, organizacje i instytucje kulturalne w Lublinie, a później na dalszych terenach wyzwalanych spod okupacji niemieckiej przez żołnierzy radzieckich i polskich, włączało się w tworzenie organizacyjnych podstaw i warunków dla rozwijania życia kulturalnego, działalności twórczej i wychowawczej.
W istniejącej rzeczywistości cele te mogły być realizowane we współpracy z władzami wojskowymi i  z ich pomocą. Do ważnych zadań należało organizowanie nowych struktur, poszukiwanie kadr do powołanego Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz Ministerstwa Informacji i Propagandy, które zajmowały się również sprawami kinematografii.

Każde zdanie napisano w bardzo przystępny sposób, dbając o dużą dozę informacji, a równocześnie o frapujące przekazanie wiedzy. Bez suchych faktów, zanudzających czytelnika już w połowie strony. Odpowiednie posegregowanie wątków także pomaga, zwłaszcza osobom, które tę pozycję wykorzystują w formie naukowej. Długie rozdziały, podzielone na mniejsze, a do tego staranny indeks nazwisk. W trakcie czytania warto zaopatrzyć się w ołówek lub kolorowe zakładki, bowiem mnóstwo fragmentów szczególnie zasługuje na uwagę, a zapewne będziecie chcieli je przedyskutować ze znajomymi. Doradzam z własnego doświadczenia, gdyż lektura pozostawiła we mnie sporo przemyśleń, gwarantujących wielogodzinne rozmowy z każdym, kto zechce słuchać.

Mieczysław Wojtczak wykonał istny ogrom pracy, za co należy mu się głęboki ukłon. Autor posiłkował się nie tylko zdobytą wiedzą, lecz też dokumentami, namacalnymi dowodami. W książce znajdziemy fragmenty gazet, raporty, wypowiedzi związanych z filmem osobistości, ale także teatrem, będącym nierozerwalnym bratem kinematografii. Przyznam, że trochę zabrakło mi zdjęć, które mogłyby ciekawie zilustrować dane rozdziały. Jednocześnie rozumiem, iż wówczas pozycja stałaby się jeszcze obszerniejsza. Aczkolwiek liczę na dodanie kilku fotografii w przyszłych wydaniach, na czym zyskałaby po prostu szata graficzna — ponieważ treści nic nie da się zarzucić.

Książka koncentruje się na polskiej kinematografii w okresie powojennym, począwszy od lat czterdziestych aż do lat siedemdziesiątych. Zniszczone kina, studia, sprzęt, wykończeni emocjonalnie pracownicy, do tego wiele straconych żyć, wystarczy pomyśleć o Eugeniuszu Bodo. Zaczynano od zera. Toteż najpierw skupiono się na kronikach, które szybko stały się prawdziwym przebojem. Lecz ludzie pragnęli kontaktu z realną kulturą. Pojawiły się krajowe filmy, oglądane na zmianę z radzieckimi. Następne pokolenie to już uwielbienie dla Zbigniewa Cybulskiego, pierwsze kroki Wajdy, muzyka Komedy. Ale też partyjne rozgrywki, próby omijania cenzury, z równoczesnym wsparciem dla twórców. Ogromny konflikt interesów. Pan Wojtczak określa fakty, ostateczne oceny pozostawiając dla swoich czytelników.

PFK, w której przez kilkanaście lat lektorem był m.in. Andrzej Łapicki, stanowiła ważną wartość filmową, opartą na faktach i wciąż wywoływała zainteresowanie u widzów polskich i za granicą. Polska tematyka docierała na ekrany ogromnej części świata. Rangę Polskiej Kroniki Filmowej potwierdziło przyznanie Wielkiej Nagrody na Międzynarodowym Konkursie Kronik Filmowych na festiwalu w Oberhausen w marcu 1965 roku. 
Zaufanie wielomilionowej widowni powodowane było konsekwentnie realizowaną koncepcją od pierwszych wydań. Niezależnie od zmian kursów w polityce kraju, PKF walczyła o utrzymaniu zasad wyboru odpowiednich tematów, ich zestawu i języka komentarza, w którym przewijały się elementy humoru, wywołując żywą reakcję publiczności kinowej.

Oto doskonała propozycja dla każdej osoby deklarującej się jako miłośnik historii kina. Istny niezbędnik, i, moim skromnym zdaniem, jedna z najlepszych współczesnych książek dotyczących tego tematu. Z przyjemnością sięgnę po inne publikacje stworzone przez Mieczysława Wojtczaka — jego sposób pisania stuprocentowo do mnie przemawia. Znakomity kawałek „literatury dokumentalnej”. Trafi do pasjonatów, studentów, to także świetny pomysł na prezent dla wszystkich zainteresowanych. Nawet bez specjalnej okazji. Jeszcze raz chylę czoła przed autorem, wypatrując kolejnych materiałów.

 

AUTOR • MIECZYSŁAW WOJTCZAK
TYTUŁ • „PRZEMINĘŁO… JEDNAK POZOSTAŁO. OD ZAKAZANYCH PIOSENEK DO MORALNEGO NIEPOKOJU. NASZE KINO W LATACH 1944 — 1970”
LICZBA STRON • 1140
WYDAWNICTWO • STUDIO EMKA
ISBN • 978-83-6614-204-6

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO STUDIO EMKA — DZIĘKUJĘ!



CZY CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz