DIANA PALMER • „PAPIEROWA RÓŻA”


Przed laty przystojny i tajemniczy Tate całkowicie podbił serce Cecily, by wkrótce potem oznajmić, że nie mogą i nigdy nie będą mogli być razem. Minęło sporo czasu – i prawie wszystko się zmieniło. Cecily osiągnęła sukces, zaczyna karierę, natomiast Tate zaplątał się w polityczny skandal o trudnych do przewidzenia konsekwencjach. Twierdzi, że Cecily grozi niebezpieczeństwo i że teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebują siebie nawzajem.


Po pewnym maratonie książek Nory Roberts, płynnie przechodzimy do nowego wydania jednej z powieści Diany Palmer. W mojej głowie te dwie autorki stają się ze sobą nierozerwalne, bo zbiegiem okoliczności zazwyczaj sięgam po ich twórczości przemiennie. Cóż, najwidoczniej tak właśnie ma być! Nie będę do siebie porównywać Roberts i Palmer, gdyż jednocześnie są do siebie zbyt podobne oraz zbyt różne, tak paradoksalnie. Dlatego skupmy teraz uwagę na „Papierowej róży”, czyli historii niejakiej Cecily i jej ukochanego Tate’a. Jak to już w tego typu książkach bywa, ich relacja nie jest bynajmniej usłana tytułowymi różami, a na drodze pary muszą stać różnorakie przeszkody. Największa z nich to sam Tate, rdzenny Amerykanin, któremu ciągle się wydaje, iż do siebie z Cecily nie pasują, pomimo łączącego ich uczucia. Motyw bardzo znany, ale opisany w uroczy sposób.

Powieści Palmer to już taki trochę umierający gatunek, trochę trącący myszką, niedzisiejszy. W wielu kwestiach zwyczajnie niepoprawny, gdy patrzymy na te książki w sposób współczesny. Ale równocześnie widać w nich coś nostalgicznego, świetnego dla osób, które z rozrzewnieniem cofają się jakieś trzydzieści lat wstecz. I nie ma w tym absolutnie nic złego. Oczywiście, do całości trzeba podchodzić z przymkniętym okiem, a nawet oboma, bo nie sądzę, aby ktokolwiek aktualnie miał do związków podobne podejście jak bohaterki Diany, mimo mojej sympatii do każdej z nich. Ot, czasy się zmieniły, chwilami na lepsze, trudno z tym polemizować.

Tate bywa wręcz lodowaty, dlatego trudno go od razu polubić, choć jednocześnie jakoś rozumiemy, że ma swoje powody dla takiego zachowania. Natomiast Cecily dosłownie wszystko mu wybacza, wielu czytelników się tym irytuje, co rozumiem, aczkowiek i w jej przypadku mam nić współczucia, nić empatii. Bohaterka powierzchownie sprawia wrażenie osoby nudnej, ale sądzę, że wszystko sprowadza się do niepewności siebie. Ta relacja, mimo romantyzmu, sprawia smutne wrażenie. Dwoje zagubionych ludzi, którzy krążą wokół siebie, z nadzieją na pozytywne zakończenie. Jak dla mnie, jest słodko-gorzkie.

„Papierowa róża”, jak każda książka w tym stylu, to świetna propozycja dla osób lubiących powieści lekkie, idealne na jesienny wieczór, gdy nie mamy ani siły, ani ochoty na coś bardziej złożonego. Do twórczości Diany Palmer przyjemnie jest wrócić właśnie w podobne dni, szare i przygnębiające. Czasami dobrze jest się oderwać od rzeczywistości, zajrzeć do minionego świata, ze wszystkimi jego wadami oraz zaletami.

AUTORKA • DIANA PALMER
TYTUŁ • „PAPIEROWA RÓŻA”
LICZBA STRON • 432
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN • 978-83-276-7595-8

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO HARPERCOLLINS POLSKA — DZIĘKUJĘ!

1 komentarz:

  1. Kiedyś bardzo często sięgam po książki tej autorki, więc chętnie do nich wrócę.

    OdpowiedzUsuń