Pewne osoby mają talent do opisywania świata w taki sposób, że zawsze trafiają w sedno. Nie od razu da się z nimi zgodzić, ale po głębszej analizie widać ogromną błyskotliwość i intelekt — wówczas już ciągle szukamy ich opinii.
Bezczelna, wzruszająca, niezwykła — rozmowa z Manuelą Gretkowską, naszą narodową libertynką. O miłosnych komplikacjach, slow life i fast sex, duchowości, narkotykach, a przede wszystkim o współczesnej Polsce. Manifest swobody myślenia i bycia wbrew wszystkiemu: cenzurze, hejtowi, banowaniu, przemilczaniu i wycinaniu. Książka antysarmacka, raczej nie dla katolików.
Dla mnie najważniejsze jest to, by nie powtarzać cudzych myśli i dobrze napisać własne. A że komuś się nie spodoba? Jesteś panną na wydaniu i zalotnicy ci powiedzieli, że nie jesteś w ich targecie?
____________________
Manuelę Gretkowską bliżej „znam” (niestety, nie osobiście, stąd cudzysłów) od kilku lat. Próbuję sobie przypomnieć moment, gdy pierwszy raz sięgnęłam po jej książki. Jednak zawsze mi gdzieś majaczyła, czy to w gazetach, czy w telewizji. Wówczas byłam jeszcze młodziutka, za mało dojrzała, aby zainteresować się tą kobietą. Aczkolwiek po przeczytaniu słynnej „Polki” dosłownie natychmiast poszukałam reszty opublikowanych powieści, a Manuela stała się jedną z moich ukochanych polskich autorek. Ze względu na wiele czynników. Lubię ten styl pisania, bardzo bogaty w metafory, odnośniki do kultury. Lubię, że czasami potrzebuję paru dni do zrozumienia sensu jej wypowiedzi. To osoba, którą albo się kocha, albo nie cierpi. Nikogo nie pozostawia obojętnym. Ucieszyłam się widząc zapowiedź wywiadu stworzonego w formie książki. Szybko poczułam, iż mogę sporo z lektury wynieść. Na szczęście, miałam rację, warto było poczekać na tak dobrą pozycję.
Filozofia zachodnia posługuje się pojęciem podmiotu i przedmiotu. Buddyzm poszedł dalej — podmiot obserwuje sam siebie i ten obserwator jest jeszcze obserwowany przez samoświadomość obserwatora. Tak się robi w jednej z praktyk. A oznaką tego, że się posuwasz w praktyce medytacji, jest zmiana w twoim świecie zewnętrznym — widzisz, jak nieusuwalne dotychczas złogi psychiczne zaczynają znikać, jak śnieg. Oczyszczasz kontakty z ludźmi. Czujesz się bardziej związana z naturą. Myślę, że urodziłam się buddystką tybetańską, ale w poprzednich wcieleniach byłam w tym kiepska i dlatego przeniosłam się do innej kultury, za karę. Moje spontaniczne doświadczenia pozazmysłowe — psychiatrzy powiedzieliby: padaczkowe — były tybetańskie, buddyjskie. W chrześcijaństwie jest łaska: postępuj dobrze, osiągniesz zbawienie. A w buddyzmie technika.
W tej publikacji Manuela Gretkowska udowadnia, jak barwną jest osobowością. Miła odskocznia od jej powieści, które, już wspomniałam, uwielbiam, po prostu czułam pewien niedosyt po czytaniu wrzucanych na Facebooka felietonów. Przejrzenie ich zajmowało mi kilka chwil, a chciałam więcej i więcej. Podobnie rzecz miała się z wywiadami. Początkowo, mimo entuzjazmu, trzymały się mnie nieco mieszane uczucia. Patrycja Pustkowiak, pisarka oraz dziennikarka, podjęła się trudnego zadania. Niełatwo przeprowadza się tak specyficzne rozmowy, trafia z adekwatnymi spostrzeżeniami. Ale, już po lekturze, przyznaję — obie, i Manuela, i Patrycja, świetnie uzupełniają swe pytania i odpowiedzi. Całość wypada naprawdę płynnie.
Gretkowska po raz kolejny pokazuje swój talent do obserwacji otoczenia. Sięga do rozmaitych tematów, nie tylko bieżących. Przybliża też, między innymi, dzieciństwo, informacje o nim nie są mi obce, lecz dobrze było sobie wszystko odświeżyć. Jednak ludzie chcący lepiej poznać życiorys Manueli będą zdecydowanie zadowoleni. Dużo w tym retrospekcji, opowiadań o rodzinie, dorastaniu na łódzkich Bałutach. Ale to wyłącznie fragment całej historii, bowiem ważną rolę gra także teraźniejszość, zwłaszcza od strony politycznej. Pisarka od lat interesuje się życiem społecznym, co wyraża na paru różnych płaszczyznach.
Wielu może się ze mną nie zgodzić, aczkolwiek zawsze szanowałam tę mistyczną twarz Manueli, która nie boi się mówić o pewnych nadprzyrodzonych zjawiskach, a bywała ich świadkiem. Opowiedziała o nich Patrycji Pustkowiak, pełno osób początkowo popuka się w głowę, lecz warto na chwilę skupić się na tych słowach. Jak dla mnie, Gretkowska odznaczyła się sporą odwagą, nie wstydzi się własnych przekonań, co zachęca do wzięcia z niej przykładu. Jeśli zdecydujecie się na egzemplarz papierowy, to należy zaopatrzyć się w ołówek, ponieważ świetne cytaty gonią jeszcze lepsze. Jest ich całe mnóstwo, ważnych przesłań. Dobrze je zaznaczyć, by móc za każdym razem wracać.
„Trudno z miłości się podnieść” to pozycja skierowana przede wszystkim do sympatyków twórczości Manueli Gretkowskiej, lecz po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że może spodobać się też tym, którzy chcieliby przybliżyć sobie sylwetkę pisarki. Jej przeciwnicy zapewne znajdą na kartach książki kolejne argumenty, aby utwierdzić się w antypatii, natomiast fani dalej będą ją uwielbiać. Warto samemu sięgnąć, wyrobić zdanie, a nawet podzielić się nim z innymi. Zawsze pamiętając o wzajemnym szacunku, pomimo dzielących nas różnic — to ważne.
Zakopianka jest slalomem śmierci i nie dziwię się, jeśli trafiasz na ostrym zakręcie prosto w reklamę z gołą babą obmacywaną przez faceta przebranego za chirurga. Ten gigantyczny billboard ma działać jak poduszka powietrzna, bo jest dmuchany. Cenzura nie zakryła sutków dmuchanej lali. Cycki można pokazywać, ale nie sterczące sutki. Nikt publicznie nie może się obnosić z erekcją, męską ani kobiecą. Tak działa równouprawnienie w sferze publicznej. Od Nowego Targu po Zakopane reklamy klinik, możesz sobie zoperować i hemoroidy, i otaczającą je dupę, żeby pasowała do nowych okoliczności. Silikon leje się na bogato, pozdrawiając turystów oraz miejscowych. Nie dziwię się, że wokół Zakopca wiszą te straszydła. Doktor Frankenstein i jego twór —kobieta góralskich marzeń.
AUTORKI • MANUELA GRETKOWSKA, PATRYCJA PUSTKOWIAK
TYTUŁ • „TRUDNO Z MIŁOŚCI SIĘ PODNIEŚĆ. MANUELA GRETKOWSKA W ROZMOWIE Z PATRYCJĄ PUSTKOWIAK”
LICZBA STRON • 384
WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KA
ISBN • 978-83-8169-077-5
EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO PRÓSZYŃSKI I S-KA — DZIĘKUJĘ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz