Śnieg zasypuje sekrety, ale nie jest w stanie ukryć kiełkującego zła. Kto stoi za brutalnym morderstwem? Czy sprawca zostanie schwytany? Jednak czasami wydaje się, że nawet magia może być bezużyteczna, gdy przychodzi stawić czoła przeszłości…
Wszystko ma swój początek w zasypanej śniegiem gospodzie w górach dalekiej Północy. Stary wojownik Havald, zmęczony życiem i wieczną walką, tajemnicza czarodziejka Leandra, niebezpieczny przywódca bandy łupieżców i mroczna elfka o szczególnych upodobaniach seksualnych. Każde szuka czegoś innego. Każde podąża w inną stronę. Kim są naprawdę? Dokąd zmierzają?
Wszystko ma swój początek w zasypanej śniegiem gospodzie w górach dalekiej Północy. Stary wojownik Havald, zmęczony życiem i wieczną walką, tajemnicza czarodziejka Leandra, niebezpieczny przywódca bandy łupieżców i mroczna elfka o szczególnych upodobaniach seksualnych. Każde szuka czegoś innego. Każde podąża w inną stronę. Kim są naprawdę? Dokąd zmierzają?
Żadne z nich nie wie, że głęboko pod gospodą krzyżują się prastare linie mocy. Kiedy siarczysty mróz i burza śnieżna odcinają podróżnych od świata, wybucha panika: krwawy mord wskazuje na to, że w pobliżu czai się bestia. Czy Havald i Leandra mogą komuś zaufać? Trop prowadzi do legendarnego królestwa Askiru…
Intensywna, gęsta atmosfera, znakomite dialogi i fenomenalnie wykreowani bohaterowie to tylko przedsmak monumentalnego eposu o walce z przepotężnym Imperium Thalaku.
____________________
Niejednokrotnie wspomniałam, ciągle „zaprzyjaźniam” się z tak rozległym gatunkiem, jakim jest fantasy. Ostatnio trochę od niego odpoczęłam, ale stwierdziłam, że pora wyruszyć w dalszą podróż. Tym bardziej, iż uzyskałam możliwość przeczytania pierwszego tomu z cyklu „Tajemnica Askiru”. Zanim zapoznałam się z samym opisem, to przyznaję — wydawało mi się, że trafię na dość schematyczną fabułę. Odległe krainy, magiczne przedmioty, walka dobra ze złem. Chyba wszyscy znamy podobne historie. Aczkolwiek spotkała mnie pewna niespodzianka, a jest nią po prostu oryginalność. Autor, Richard Schwartz, pochodzi z Niemiec, już to okazało się zaskoczeniem, bowiem zaczęłam przyzwyczajać się do pisarzy amerykańskich, czasem szwedzkich, jakby inni nie istnieli. Wyłączając paru świetnych polskich twórców. Do tego nadeszło jeszcze kilka osobliwych cech, o których opowiem za chwilę. „Tajemnica Askiru” od początku sprawiała bardzo pozytywne wrażenie, ciężko temu zaprzeczyć.
Trzymałem w ręku sztylet, choć nie pamiętałem, bym go wyciągnął. Jego czubkiem uniosłem fafle zwierzęcia. Dały się poruszyć, choć opornie. Stworzenie nie żyło od niedawna, a przed śmiercią broniło się zaciekle. Szczęka była pełna krwi, wydało mi się również, że w szparach między zębami tkwi sierść.
Podniosłem się i powoli podszedłem do drugiej kupki. Usiłowałem przypomnieć sobie, jak wyglądał stajenny. Niewiele starszy od Lisbeth, miał piegowatą twarz, chodził okutany w kilka warstw za dużej odzieży. Zawsze miał miłe słowo dla Zeusa, mojego konia. Piegi. Tak, pamiętałem jego piegi.
Unikałem wzrokiem tego, co leżało przede mną. Znalazłem widły z drewnianymi zębami. Były roztrzaskane… Ukląkłem i przyjrzałem się im bliżej. Za mną stali Lea i karczmarz, żadne się nie odzywało, słychać było tylko zwierzęta i odgłos wieczornej zawiei.
Mocno zaintrygował mnie charakterystyczny dla tej książki „duszny” klimat, niepokojący, wypadający naprawdę realistycznie. A wszystko za pomocą miejsca akcji, czyli karczmy, gdzie dochodzi do specyficznej zbrodni. Kto maczał w niej palce? Bohaterowie zostają tam uwięzieni, za sprawą ciągle powiększającej się śnieżycy. Łatwo się w nich wczuć, gdy oczekują na poprawę sytuacji. Całość z każdą kartką staje się dosłownie klaustrofobiczna, powieść idealna do poczytania w nocy. Aż żałuję, że nie sięgnęłam po nią po raz pierwszy zimą, efekt mógłby być jeszcze lepszy. Niemniej jednak, nawet w upalne lato robi wrażenie. Ukłony dla autora za umiejętność znakomitego przedstawienia otoczenia.
Schwartz pisze w sposób lekki, dość prosty, bez zabawy w nazbyt kwieciste określenia. Pasuje mi to do ogólnego zarysu fabuły. Poznajemy całą gamę magicznych stworzeń: wilkołaka, krasnoluda, elfkę. Wszyscy zostali ciekawie wykreowani, zwłaszcza narrator historii, Havald, postać dla nas tajemnicza, lecz również fascynująca. Mimo oglądania świata jego oczami nieustannie czuć, że kryje w sobie mnóstwo sekretów. Cykl liczy siedem tomów, w Polsce wydano do tej pory trzy, więc myślę, iż największe zaskoczenia wciąż są przed nami! Aż trudno się ich doczekać.
Powieść ma kilka oblicz. Naturalnie, zgodnie z moimi wcześniejszymi słowami, jest przede wszystkim enigmatyczna. Jednak dialogi potrafią także rozbawić, bohaterowie dają się lubić, choć trzeba pamiętać, że w tej książce nic nie bywa oczywiste, a nasze przypuszczenia mogą okazać się zupełnie błędne. Historia wciągnęła mnie od pierwszych stron, pomimo gabarytów, trudno odłożyć egzemplarz. Widać, iż autor włożył w swoje dzieło naprawdę dużo pracy, dbając o każdy szczegół, za co należy mu się uznanie. Razem z postaciami przeżywamy ich rozterki, poznajemy ich zalety oraz wady, jakbyśmy sami spędzali z nimi czas w karczmie. Goszczący tam bandyci budzą zrozumiałą grozę — czy to oni stoją za morderstwem?
Richard Schwartz wpadł na dobry pomysł i wspaniale go zrealizował. Bardzo liczę, że kolejne tomy spod znaku „Tajemnicy Askiru” są równie świetne, zamierzam po nie w najbliższym czasie sięgnąć, oczekując polskich wydań czterech następnych części. To seria idealna nie tylko dla miłośników fantasy, ale też dla osób chcących rozpocząć przygodę z tym gatunkiem. Warto dać Schwartzowi szansę, mamy do czynienia z utalentowanym pisarzem. Jej oryginalność się broni, teraz rozumiem te wszystkie pozytywne opinie — nie były przesadzone.
Bandyci jak zwykle jeszcze spali, tylko pozostali goście przyglądali nam się, zapewne snując przypuszczenia. Popatrzyłem po obecnych: niektórzy odwracali wzrok, na twarzach innych malowała się tak wyraźna ciekawość, że spodziewałem się, iż podejdą do nas, by lepiej słyszeć.
Poszliśmy za gospodarzem do kuchni, która okazała się zaskakująco duża i przestronna. Pośrodku stał rząd piecyków — nigdy wcześniej nie widziałem podobnej konstrukcji. Były to cztery kuchenki, ustawione jedna obok drugiej. Każda miała centralną rurę zakończoną wyciągiem, podobnym do dymnika w kuźni, a do gotowania służyła żelazna płyta, w której wycięto cztery otwory. Wszystkie kuchenki były w użyciu, ale tylko na dwóch gotowano. Maria, uwijając się przy garnkach i patelniach, rzucała nam spłoszone spojrzenia.
AUTOR • RICHARD SCHWARTZ
TŁUMACZKA • AGNIESZKA HOFMANN
TYTUŁ • „PIERWSZY RÓG. TAJEMNICA ASKIRU”
LICZBA STRON • 496
WYDAWNICTWO • INITIUM
ISBN • 978-83-62577-68-2
EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO INITIUM — DZIĘKUJĘ!
CHCECIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?
Tym razem, to nie mój gatunek czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że inne propozycje przypadną Ci do gustu!
UsuńMnie cała seria bardzo się podoba :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Koniecznie muszę sięgnąć po kolejne tomy. :)
Usuń