Każdy ma jakąś pasję — albo przynajmniej próbuje ją znaleźć. Gra na instrumentach, czytanie książek, jazda na rowerze. A co, jeśli znajdzie się osoba, która interesuje się tresowaniem pcheł? Brzmi fantastycznie i fantazyjnie!
Przyznam, że wcześniej nie miałam styczności z twórczością Leonie Swann, więc postanowiłam najpierw poczytać o samej autorce. Niemka, pisze pod pseudonimem. Studiowała filozofię, psychologię i literaturę angielską. Trafiłam na jej kilka zdjęć, w oczach wesołe ogniki. A co, dam Leonie szansę! Zwłaszcza, że okładka jej nowej książki jest bardzo niejednoznaczna. Trochę w klimatach młodzieżowych, a tytuł melancholijny. I podpis głoszący o absurdzie. Ciekawe połączenie, prawda? Spróbowałam uszczknąć trochę z tajemnicy, więc zapoznałam się z opisem. A tam pchły. Jaki one mają związek z odrobiną filozofii? Kryminałem? Bo z takich powieści jest znana Swann, tak mi się wydawało. W tym momencie już nie wytrzymałam i stwierdziłam, że koniecznie muszę zapoznać się z tą specyficzną mieszanką! Zwłaszcza, że wydawała się obiecująca…
Oto Julius Birdwell, znakomity złotnik i troszkę włamywacz (choć nie chce). Zajmuje się też rzeczą dziwną i nietypową — tresuje pchły! Pechowo wszystkie giną, a załamany Julius postanawia skończyć ze sobą. Skacze z mostu, a dziwna istota ratuje mu życie. Okazuje się, że Birdwell musi wykonać pewne zadanie — uwolnić rusałkę, która została uwięziona przez Fawkesa, cyrkowca. Do całej sprawy dołącza się niejaki detektyw Green, człowiek interesującymi się dziwnymi zagadkami, a później leczący się z nich terapią. Przy okazji poznajemy pewnego smoka, starszą panią, a Fawkes zamierza porwać pchły!
Brzmi chaotycznie, co? To samo pomyślałam, gdy zaczęłam zgłębiać się w historię. Najpierw nieco po omacku i sceptycznie, a później już tylko się śmiałam, śmiałam. Niedawno trafił do mnie Lemony Snicket i muszę stwierdzić, że jego powieści klimatem przypominają mi właśnie „Krocząc w ciemności”. Teatr groteski, niby akcja dziejąca się współcześnie, ale jednak trudno to stwierdzić, bo atmosfera iście wiktoriańska. To naprawdę bajkowe uczucie, które mocno mi odpowiada. Leonie Swann musi posiadać bujną wyobraźnię i nie bać się eksperymentów. Jej najnowsza książka przypomina magiczny kociołek, a autorka jest czarodziejką wrzucającą do niego pozornie przypadkowe przedmioty.
Czarno-biało, rach-ciach, szast-prast — gdyby nie ten okropny motyl! Green wykonał piórem kilka płoszących ruchów, poplamił notes atramentem i westchnął. Nienawidził kleksów w swoim notesie. Plam nienawidził wszędzie, nie tylko kleksów, właściwie wszystkich plam, a szczególnie czerwonych. Czasami miewał wrażenie, jakby całe jego życie było tylko jednym wielkim idiotycznym testem Rorschacha.
Styl pisania Leonie to coś bardzo dostępnego dla każdego czytelnika, choć nie wszystkim się spodoba. To twór plastyczny, nastawiony na śliczne opisy i dowcipne dialogi. Świetny materiał na scenariusz i mam cichutką nadzieję, że jakiś reżyser pokusi się na zekranizowanie (oby wierne) „Krocząc w ciemności”. Czytając odnosiłam wrażenie, że gdzieś z tyłu mojej głowy gra zabawna melodyjka. Taka napuszona, ale idealna, gdy ogląda się komedię. Coś w stylu „Grand Budapest Hotel”. Z tym właśnie skojarzyłam to odczucie.
Bohaterowie są sympatyczni. Przesadzeni, odrealnieni, ale na tym polega ich urok. Pod baśniową otoczką kryje się jednak sporo filozoficznego spojrzenia. Takiego, które nie jest dostępne od razu, a trzeba nad nim podumać. To sprawia, że powieść Leonie jest wielowarstwowa. Nie tylko w kwestii gatunku, bo mamy tutaj ich sporo, przez co trudno zakwalifikować tę książkę. Spędziłam kilka miłych dni na czytaniu i chętnie poznam twórczość Swann dogłębniej. Liczę też na kontynuację. Z przyjemnością pogrzebałabym w dalszych losach bohaterów. Tym bardziej, że są tacy barwni! I zwariowani — w pozytywnym tego słowa znaczeniu, oczywiście!
Macie ochotę na oderwanie od rzeczywistości i trafienie do świata pełnego magii? Zapraszam! Wówczas to pozycja idealna. Bardzo poprawia humor, pozwala zapomnieć o kłopotach i sprawia, że na ustach pojawia się szczery uśmiech. Leonie Swann ma talent do misz-maszu, który paradoksalnie potrafi być spójny. A to niezwykle rzadka umiejętność.
Julius wystarczająco długo błąkał się po z błędnym ognikiem po włościach Fawkesa, żeby wiedzieć, że to mieszkanie nie jest zwyczajnym mieszkaniem, lecz prawdziwym labiryntem pomieszczeń, schodów i korytarzy, usytuowanych prawdopodobnie na kilku kondygnacjach i po sufit zapchanych obrazami, rzeźbami i innymi artefaktami. Nie będzie łatwo wytropić tutaj pojedynczego płaza.
AUTOR • LEONIE SWANNTYTUŁ • „KROCZĄC W CIEMNOŚCI”LICZBA STRON • 424WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KAISBN • 978-83-8069-252-7
Brzmi ciekawie! :D
OdpowiedzUsuńLubię książki fantastyczne z poczuciem humoru <3
Buziaki,
SilverMoon z bloga Books obsession
Taka dawka dobrego humoru zawsze się przydaje!
UsuńWłaśnie zabieram się za recenzję książki :) Owszem, Swann porządnie poprawiła mi humor.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy jej poprzednie książki też mi się spodobają. :)
UsuńOwce uwielbiam, zatem chętnie sięgnę i po tę książkę autorki :)
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę sięgnąć po jej wcześniejsze powieści! :)
UsuńAutorkę kojarzę z powieści Sprawiedliwość owiec, ta brzmi równie intrygująco.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w trakcie szukania jej poprzednich książek. :)
UsuńPrzewrotna książka:)
OdpowiedzUsuńLepiej bym tego nie ujęła!
UsuńZaczytałam się w tej książce niesamowicie. :)
OdpowiedzUsuńOj, ja również. Bardzo poprawiła mi nastrój!
UsuńTa powieść naprawdę wydaje się absurdalna, a jednocześnie intrygująca :D Z tym dziwnym i ciekawym światem z pewnością kiedyś się zapoznam ^^
OdpowiedzUsuńTrenowanie pcheł? Boziu... Na czym to polega? :D
Bądź tu teraz
Sama zadawałam sobie to pytanie! Koniecznie musisz przeczytać, wówczas wszystko stanie się w pełni jasne, choć absurdalne. :D
UsuńRaczej po książkę nie sięgnę. Okładka średnio mi się podoba, opis specjalnie mnie nie powalił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Początkowo byłam sceptyczna, ale jakoś wsiąkłam w tę historię. :)
UsuńBrzmi niesamowicie dziwnie :D Chyba skusiłabym się :)
OdpowiedzUsuńPomysły Swann mnie zachwyciły. :D
UsuńTakie książki lubię :D Myślę, że nie będę miała oporów z zapoznaniem się z nią ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja! :)
Sądzę, że Ci się spodoba. :)
UsuńBrzmi niesamowicie. Bardzo lubię powieści groteskowe, wręcz absurdalne, dlatego z tą książką koniecznie jak najszybciej muszę się zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
Mnie ta pozycja wyjątkowo przypadła do gustu, aż się zdziwiłam. :)
UsuńKsiążka dla mnie. Potrzebuję takiego oderwania i ona chyba będzie idealna, żeby mi to zapewnić. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
To książka, która ma taki specyficzny urok. Świetna do odstresowania!
UsuńJuż czeka na mnie na moim czytniku i myślę, że spędzę z tą powieścią miły wieczór. :) Już "Triumf owiec" bardzo mnie kusił, ale chyba też rozpocznę swoją przygodę z tą autorką od jej najnowszej powieści, wydanej przez Prószyński i Ska. Ta wielowarstwowość i filozoficzna otoczka bardzo mnie kusi, bo już dawno nie miałam w rękach powieści tego typu.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że dopiero przy okazji tej premiery poznałam Leonie Swann, a jestem totalnie zaskoczona! Świetny warsztat, pomysły. :)
Usuń