NATALIA ROGIŃSKA • „POKALANE POCZĘCIA”


Posiadanie dziecka dla wielu osób jest czymś niemożliwym, lecz wyśnionym. Szukają sposobów, ale spełnić marzenie. Partnerzy, lekarze, zawiedzione nadzieje — te wszystkie sprawy stają się czymś powszednim w walce o maleństwo…

Na ulicy Chmielnej mieści się przytulny gabinet ginekologiczny. Utrzymany w kolorze pudrowego różu, jednak właśnie te ściany są niemym świadkiem dramatów, które przechodzą pacjentki doktora Ireneusza Skrobały. On sam, pełen cynizmu, stara się zgłębić w psychikę odwiedzających go kobiet. Michalina, Honorata, Adriana, Greta, Agata — każdą z nich dotykają problemy wynikające z posiadania dziecka. Albo niemożności tego posiadania. Tłem dla ich poczynań są partnerzy, rodzina, przyjaciele, praca. Bohaterki często muszą podejmować radykalne decyzje, które mogą zaważyć na ich życiach…

Nie jestem jeszcze matką, ale tematyka rodzicielstwa zawsze mnie fascynowała. Dlatego chętnie sięgam po książki, które poruszają taką kwestię. Natalia Rogińska napisała powieść o czekaniu, pozbawioną schematów. „Niepokalane poczęcia” są lekturą mocno wciągającą. Z okładki bije spełnienie i optymizm, ale bohaterowie Rogińskiej muszą przejść ciężką drogę, aby otrzymać to, czego pragną. Do czytania podeszłam dość luźno. Po pewnym czasie zauważyłam, że minęło już kilka godzin, a ja zbliżam się ku końcowi historii. Co tak mnie zafascynowało? Podejście do tematu z kilku stron. Poznajemy surogatkę, homoseksualistów, kobietę nastawioną na sukces. A wszystko podane w ciekawy sposób, pozbawiony odczucia zagubienia wśród tylu kwestii godnych poznania. Spróbuję przybliżyć Wam fabułę. Sami oceńcie, czy też dostrzegacie ten potencjał w autorce. Osobiście muszę stwierdzić, że Rogińska jest kolejnym powodem, dla którego zaczęłam doceniać polską literaturę.

Wielkim zaskoczeniem jest dla mnie postać doktora Skrobaka. Jego komentarze i odzywki często sprawiały, że parskałam śmiechem, choć w gruncie rzeczy książka należy do tych cięższych. Paskudnie zarozumiały, jednak profesjonalista. To właśnie od niego zaczynają się wprowadzenia do każdej opowieści. To taka klamra spinająca całą akcję, co uważam za ogromny plus. W przeciwnym wypadku łatwo byłoby się zamotać. Każdej kobiecie poświęcono odpowiednią ilość miejsca, nie irytowałam się z powodu niedosytu. Wszystkie są wielkimi indywidualnościami, z dozą lekkiego przerysowania. Uwydatniło to ich cechy, trudno byłoby pomylić Gretę z Beatą. Całe szczęście, autorka nie zapędziła się w grzebanie w stereotypach.

Każde nasze doświadczenie kształtuje nas na nowo — na bazie tego, kim już jesteśmy. Dieta, kariera, porażka, choroba, miłość — to wszystko zostawia ślad. Geny czy środowisko? I jedno i drugie. A jak! Zośka nie urodziła się weganką. Tomek nie urodził się inwalidą. Jurek nie urodził się bogaty. Grażyna nie urodziła się cycata. Cholera, myślała Agata, niech z tych jej i Gutka genów powstanie jakaś zdrowa baza dla dziecka, dla tego małego człowieka, którego tak bardzo pragnęli.

Pióro Rogińska ma bardzo lekkie. Zgrabnie łączy humor ze wzruszeniem. Nakreśliła bohaterów wzbudzających sympatię, takich swojskich. Nawet karierowiczka Adriana w pewnym momencie sprawia, że człowiek miałby ochotę najpierw dać jej w twarz, a później przytulić. Autorka nie skupia się wyłącznie na pragnieniu posiadania dziecka. Opisuje także te związki i życia, bardzo wpływające na wybory, zachowania. Zżyłam się z postaciami, aż zaczęłam myśleć o tym, iż Natalia Rogińska mogłaby napisać drugą część. Lubię ten moment, gdy zapominam o fikcji, a widzę jedynie prawdę bijącą z kart książki.

Rozdziały urywały się w pewnym momencie. Zaczęłam czuć niepokój, że takie właśnie zakończenie otrzymała cała powieść — pełne znaków zapytania. Moje obawy uszły z dymem, bo otrzymałam odpowiedzi. W pozycjach typowo obyczajowych przepadam za motywem, gdy losy bohaterów podawane są mi na tacy. Inaczej grzęznę w irytacji, bo jak wspomniałam — zbyt łatwo się przywiązuję. Ireneusz Skrobak znowu powrócił, w roli osoby nadającej kształt. Wszystko wskoczyło na swoje miejsce, a ja mogłam odetchnąć ze spokojem. Później jeszcze przez dłuższą chwilę myślałam o tych tysiącach par, które starają się o dziecko, oscylują między tyloma opcjami i nie mogą zaznać spokoju. Z książki Rogińskiej przebijał się dowcip, ale nie zakrył powagi.

Bardzo się cieszę, że trafiłam na „Pokalane poczęcia”. Powieść idealna na wieczór. Refleksyjna, wyciskająca kilka łez i bardzo realna w przekazie. Polecam każdemu, bez względu na płeć. Jeśli lubicie wrażliwych twórców, to styl Natalii Rogińskiej powinien przypaść Wam do gustu.

A potem między nimi wydarzył się seks. Miśka miała zgoła odmiennie, bardziej tradycyjne i konserwatywne podejście do tego tematu, ale swoją potrzebę wiązania się z ukochanym przed Bogiem i państwem polskim więzami małżeńskimi zachowała dla siebie. I tak, patrząc na swoje równolatki rozwódki, wiedziała, że ślub nie gwarantuje starzenia się z mężczyzną przy boku. Różnie może być. Ze ślubem i bez ślubu. Będą mieli dzieci. To jest węzeł na całe życie.

AUTOR • NATALIA ROGIŃSKA
TYTUŁ • „POKALANE POCZĘCIA”
LICZBA STRON • 304
WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KA
ISBN • 978-83-8069-267-1

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU PRÓSZYŃSKI I S-KA ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.