ELISABETH HERRMANN • „WIOSKA MORDERCÓW”


Ściany domów często są niemymi świadkami złych przeżyć. Tragedie, które mają tam miejsce mogą istnieć zapomniane przez lata. Jak zwalczyć demony przeszłości, gdy wychodzą na światło dzienne? Czy można umknąć przed katastrofą?

Berlin, radosny dzień. Przedszkolaki wybierają się z wychowawczyniami do miejscowego zoo. Humory od razu ulegają zmianie, gdy jedna z dziewczynek zauważa w klatce pekari ludzkie szczątki. Kim była ofiara? Jaki był motyw zbrodni? Policja wierzy w winę niejakiej Charlotte Rubin (zwanej Charlie). Ale nie jest oczywiste w tej sprawie — młoda policjantka, Sanela Beara widzi więcej od innych. Postanawia sama rozwiązać sprawę. Psychikę Rubin bada duet psychologów, Gabriel Brock i Jeremy Saaler. Tropy prowadzą do Wendisch Bruch, malutkiej wioski gdzieś w Brandenburgii. Nie mieszka tam już żaden mężczyzna — dlaczego? I co zwiastuje niepokojące wycie psów?

Bardzo dawno nie czytałam thrillera, który naprawdę zmroziłby mi krew w żyłach. Ostatnią taką pozycją był chyba „Worek kości” Kinga, choć też czułam niedosyt. Dlatego całkiem sceptycznie podeszłam do powieści autorstwa Elisabeth Herrmann. Zabierałam się za nią przez kilka dni, w końcu przemogłam wątpliwości. Wszystko pod osłoną nocy, aby dodać sobie animuszu i klimatu. Okładka przypomina mi jakiś plakat filmowy, horroru w stylu „Amityville”. Ale nawet to nie sprawiło, że zapałałam optymizmem. Zaczęłam czytać pierwsze rozdziały i nagle zorientowałam się, iż jest już poranek. Bardzo się wciągnęłam! Chęć zaśnięcia spotęgowała odczucie przerażenia. Tak, „Wioska morderców” zdecydowanie nie należy do książek, które można analizować na trawie popijając mrożoną herbatę. I mocno siedzi w głowie. Zwłaszcza osobom trochę wrażliwym, lubiącym sytuację, gdy myśli się o danej pozycji jeszcze przez kilka dni od jej skończenia.

Sanela Beara przypomina mi trochę Clarice Starling z „Milczenia owiec”. Łączy je przede wszystkim determinacja w dążeniu do rozwiązania i traumy mające wpływ na postrzeganie. Równocześnie nie lubią ślepego podążania za tłumem, co sprawia, że podążają wyłącznie ku prawdzie. Zainteresowała mnie też Charlotte Rubin. Kobiety zobojętniałej na otoczenie, ale czasem dziko walczącej o ochronę bliskiej sercu osoby. Ubolewam nad losem Rubin. Wieczna marionetka w dłoniach nieodpowiedzialnych ludzi. Tak, to żeńskie bohaterki są osią tej powieści. Jeremy, choć jego wątek jest ważny, pojawia się w tle. Różne charaktery świetnie się zgrywają. Nie ma opcji, aby dało się pogubić.

Jej serce również kryło — tak jak serca innych ludzi — pewien mroczny zakątek. Ale nie można było tam dotrzeć, co w sumie było dobre. Niektórzy jednak potrafili to uczynić. Czasami przychodziło im to bez problemu, inni długo łamali sobie głowę nad właściwą kombinacją liczb. Szukali kodu zła, równania przestępstwa, zasad rządzących geometrią trójkąta, na który składa się się motyw, wina i ukrycie. Beara wiedziała, że do zła należy podchodzić z dystansem.

Największym atutem „Wioski morderców” jest atmosfera. Zimna, mroczna, niepokojąca. Zwykle boję się jedynie na filmach. To chyba pierwsza powieść, która autentycznie mnie przestraszyła. I nie potrzebowałam do tego duchów, zjawisk paranormalnych. Momentami łapałam się na chęci odłożenia tej książki, bo czułam przesyt emocji. Jednocześnie akcja za bardzo mnie zaciekawiła, abym zrezygnowała z rozwiązania zagadki. I to chyba element sprawiający, że daną pozycję można uznać za po prostu dobrą. Ten element niepewności majaczący w tle, chęć poznania. Dodajmy do tego interesujący styl — mamy wszystko!

Język Herrmann jest przejrzysty i niewymuszony. Autorka dużo miejsca poświęca studiowaniu psychiki. „Wioska morderców” łączy w sobie kilka gatunków, ale w sposób klarowny. Jeremy potyka się w swoich analizach, a my możemy mu w tym towarzyszyć. Książka rozwija wyobraźnię, pomaga skupić się na szczegółach. Każdy kolejny rozdział rozbudza apetyt. Zakończenie — istny zenit ciemności. I smutku. Zatrwożyła mnie historia Charlie i jej matki. Więcej nie będę zdradzać, ale przygotujcie się na mocne doznania. Przyznam, że nie miałam pojęcia, iż Herrmann poprowadzi akcję w taki sposób. Napięcie towarzyszyło mi aż do ostatniej strony. I poczucie okrutnej niesprawiedliwości wobec Charlie. Przejmująca lektura.

„Wioskę morderców” polecam osobom, które mają chęć i siły na zmierzenie się w książką trudną. Dla mnie wątek kryminalny z czasem stawał się drugoplanowy. Skupiłam myśli na emocjonalności. To dodatkowo podniosło poprzeczkę, ale było warto. Elisabeth Herrmann wykonała kawał dobrej roboty.

Gehring postanowił, że w piątkowy wieczór nie pójdzie jak zwykle do siłowni, tylko rozpocznie weekend w pobliskim sportowym barze. Nie potrafił się jednak skupić na transmisji z meczu piłkarskiego. Po trzecim piwie był już tak zły, że wyjął telefon. Beara nadal się nie zgłosiła. Czy powinien zadzwonić do niej piąty raz? To absurd. Co jej, do cholery, przeszkadza, żeby choć raz zerknąć na wyświetlacz? Tak, to ona go tak rozzłościła, bo domagała się, żeby jeszcze raz prześwietlić sprawę Rubin.

AUTOR • ELISABETH HERRMANN
TYTUŁ • „WIOSKA MORDERCÓW”
LICZBA STRON • 548
WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KA
ISBN • 978-83-8069-314-2

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU PRÓSZYŃSKI I S-KA ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.


29 komentarzy:

  1. Lubię thrillery i kryminały, jednak nie bardzo mroczne i napędzające stracha;p mimo wszystko jestem tą książką zainteresowana, skoro tak mocno Cię wciągnęła to musi być dobra;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jest bardzo dobra, ale równocześnie przytłaczająca.

      Usuń
  2. Intryguje mnie, ale boję się. Nie wiem czy to opowieść na moje nerwy, co innego czytać Mroza, którego thriller raczej nie mrozi krwi w żyłach (ma za to inne atuty), a co innego coś, co rzeczywiście przeraża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że do tej książki trzeba mieć odpowiedni nastrój. Inaczej może zepsuć humor, zszargać nerwy.

      Usuń
  3. Mnie bardzo korci ta emocjonalna strona książki i przyznaję, że "Wioskę morderców" chciałabym bardzo przeczytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocjonalność to ogromny atut „Wioski morderców”. :)

      Usuń
  4. Czytałam i powiem jedno - jest genialna! Zakochałam się w tej powieści po uszy i mam nadzieję, że szybko wydadzą w Polsce kontynuację :)
    Justyna z Livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również! Chętnie przeczytałabym o dalszych przygodach Beary i Saalera!

      Usuń
  5. Czytałam i powiem jedno - jest genialna! Zakochałam się w tej powieści po uszy i mam nadzieję, że szybko wydadzą w Polsce kontynuację :)
    Justyna z Livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam ,ale wydaje się książką idealną dla mnie. Musze ją złapać przy kolejnej wizycie w bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dużo bibliotek zakupi tę pozycję — absolutnie świetna!

      Usuń
  7. Nie słyszałam o tej książce nigdy wcześniej. Ale Twoja recenzja mnie zachęciła do przeczytania jej. ;)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeglądałam dzisiaj stronę wydawnictwa i zwróciłam właśnie uwagę na tę powieść. Chętnie ją poznam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek bała się podczas czytania. Właściwie na filmach też rzadko się boję, ale czasem się zdarza. Skoro mówisz, że książka mrozi krew w żyłach, to chętnie się na nią skuszę. Bo przyznam szczerze, że podchodzę do niej równie sceptycznie, co Ty na początku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam identycznie. Nigdy wcześniej nie bałam się podczas czytania. To dość specyficzne uczucie, ale przyznam, że całkiem mi się spodobało! ;)

      Usuń
  10. Pierwszy raz słyszę o tej pozycji, ale chyba ją sobie odpuszczę, to nie jest książka dla mnie. :)
    Zostałaś nominowana!
    Więcej informacji tutaj: http://cudowneksiazki.blogspot.com/2016/04/liebster-blog-award-5.html
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałam tą książkę na stronie Wydawnictwa "Prószyński" trochę zaciekawiła, ale już sam opis fabuły wskazywał na mroczną i ciężką atmosferę, stąd mój sceptycyzm wobec niej. Po Twojej recenzji pewnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, książka jest dość trudna z odbiorze. Jednak warto po nią sięgnąć, zapewnia niesamowite emocje.

      Usuń
  12. Pluję sobie w brodę ponieważ nie zwróciłam uwagi na tę książkę w zapowiedziach, jednam wiem, ze po nią sięgnę, bo widzę, ze warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zdążysz przeczytać. I liczę, że Ci się spodoba! :)

      Usuń
  13. Dobra, zmusiłaś mnie. Brawo. Uwielbiam, kiedy książka mnie tak zajmuje, że spać nie mogę, zanim nie dokończę "już ostatniego" rozdziału. A skoro bohaterka przypomina Clarice Starling, którą uwielbiam... Muszę przeczytać, koniec :)
    http://ksiegoteka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Clarice to świetnie skrojona bohaterka. Beara konkretnie mi ją przypomina, więc książka powinna Ci się spodobać. Jednak brakuje postaci na miarę Lectera. :D

      Usuń
  14. Mam zamiar przeczytać tę książkę, ponieważ wiele osób mi ją poleca:) twoja recenzja bardzo mi się spodobała i potwierdza, ze warto sięgnąć:)
    http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! Książka niesamowicie trzyma w napięciu.

      Usuń
  15. Myślę, że to książka dla mnie! Bardzo chciałabym się w końcu na jakiejś książce przestraszyć a thriller jaki ostatnio czytałam... Nie pamiętam kiedy to było. Mam nadzieję, że mi też spodoba się jej klimat :)
    Pozdrawiam cieplutko
    Bukowy Czytajnik ♥

    www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń