Tragedia może spaść na człowieka nagle, z zaskoczenia. Jak dalej żyć, gdy zmienia się wszystko wokół? Poszukiwanie normalności wśród upokorzenia i strachu jest trudno, ale realne. Czy można na moment zapomnieć o przeszywającym bólu?
Mary Berg, a raczej Miriam Wattenberg ma piętnaście lat, gdy zaczyna pisać pamiętnik. Nastolatka i jej rówieśnicy doznają szoku — nadchodzi przerażająca w swym okrucieństwie wojna. Młodzi ludzie starają się egzystować w miarę naturalnie, choć należy to do prawdziwych wyczynów. Mary aktywnie bierze udział w życiu kulturalnym warszawskiego getta — artystycznie utalentowana poznaje Władysława Szpilmana, Marysię Ajzensztadt. Rodzina Wattenbergów posiada zabezpieczenie w postaci amerykańskiego paszportu matki, ale Mary uważnie obserwuje swoje otoczenie. I w ten sposób zapełnia dwanaście zeszytów…
Ciągle istnieję jakoś w przeszłości. Uwielbiam książki, które przybliżają mi momenty trudu, dość odległe, ale jednocześnie świeże. Pełne niezasklepionych ran. To lektury wymagające skupienia, sięgam po nie z przerwami. Odsapnięcie i zebranie myśli zwykle zajmuje sporo czasu. Tym razem poznałam okupowaną Polskę, a pomogła mi w tym niejaka Mary Berg. Prawdopodobnie każdy z nas dużo słyszał i czytał o wojennej rzeczywistości. Jednak zawsze cudownie jest spojrzeć z perspektywy innego człowieka. Długo przeżywałam historię Anny Frank i podobne odczucia trzymają się mnie dzięki Mary. Ich losy różnią się w wielu momentach, ale łączy je nagłe załamanie się dotychczas znanego świata. Realność słów Berg potrafi przybić i jednocześnie wzmóc determinację. Oby te czasy już nigdy się nie powtórzyły. Obyśmy mogli uchronić wszystkich przed złem — czy to możliwe do zrealizowania?
Styl Mary jest taki swojski, prostolinijny. Tym bardziej uderzają przedstawiane przez nią wydarzenia. „Zagłada” — cóż za obco brzmiące słowo. Niestety, dla pewnego rodzaju ludzi było czymś potrzebnym i usprawiedliwionym. Od opisywanych momentów minęło kilkadziesiąt lat, a wiele fragmentów potrafi tak wzruszyć, że odnosi się wrażenie, iż jest się naocznym świadkiem. Choćby pomoc dla dzieci będących pod opieką Janusza Korczaka i Stefanii Wilczyńskiej — nie zdradzę więcej, ale uprzedzam o możliwości kompletnego rozklejenia. Ogromną dojrzałością odznaczała się młodzież, nie bez powodu uznawana za wzór. I trzeba o tym pamiętać. Pielęgnować, opowiadać. Poszerzać wiedzę, mimo emocjonalności.
Panuje okropny chłód, a w żadnym mieszkaniu nie działa ogrzewanie. Gdziekolwiek zajdę, widzę ludzi owiniętych kocami lub tulących się do siebie pod pierzynami, o ile tylko Niemcy nie odebrali im wszystkich ciepłych okryć dla swoich żołnierzy. Przenikliwe zimno jeszcze bardziej niż zwykle rozwściecza faszystowskie bestie stojące na straży u bram getta. Przechadzając się tam i z powrotem w głębokim śniegu, co pewien czas otwierają ogień po prostu dla rozgrzewki; od ich kul padło już wielu przechodniów.
W Internecie można trafić na wiele artykułów dotyczących postaci Mary Berg, więc uchylę rąbka tajemnicy (to chyba średnie określenie). Przeżyła, została obywatelką Stanów Zjednoczonych i podkreślała, że miała dużo szczęścia. Doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, iż wielu jej znajomych zginęło. To wzbudzało poczucie wstydu, a mnie samą skłoniło do wielu refleksji. Jak ja zachowywałabym się w obliczu śmierci? Getto oznaczało głód, mordowanie dla zabawy, niepewność jutra. Cała gama czerni i odcienie bieli, gdy próbowano nadawać chwilom odrobinę spokoju.
Sam Julian Tuwim wypowiedział się na temat historii Mary Berg. O tym, jak jej słowa zabierają nas w wycieczkę po Warszawie. Bardzo smutną, ale potrzebną. Oryginalnością odznacza się zmysł obserwacji, który posiadała Mary. Dobrze wiedziała, że wielu ma gorzej od niej. Unieśmiertelniła na kartach pamiętnika anonimowych ludzi, błysk łez i okruchy uśmiechu. Takie książki zawsze czyta się z przeświadczeniem o ich ważności. Podkreśliłam to już kilka razy — sądzę, że tak trzeba. Często zaznaczam, iż lubię sytuacje, gdy chcę kontynuować poszukiwania. Dlatego z radością przejrzę inne informacje dotyczące Berg, bo jej życiorys naprawdę fascynuje. Cieszę się, że na nią trafiłam.
Tę pozycję polecam przede wszystkim miłośnikom lektur stosunkowo ciężkich, ale wywołujących mnóstwo emocji. Historia ma to do siebie, że daleko jej do słodyczy, choć te gorzkie pigułki są niezbędnym elementem życia. Mogą wiele nauczyć, wyjaśnić i otworzyć oczy. Często, a za każdym razem takie doznanie jest świeże.
Pod ścianami siedziały zbite w ciasne grupki ludzkie postacie przypominające rozrzucone sterty łachmanów. Nagle potknęłam się o czyjeś ciało; w ciemności nie zauważyłam, że nastąpiłam na zwłoki. Był to półnagi trup przykryty tylko paroma gazetami trzepoczącymi na wietrze, który daremnie próbował je wyrwać spod przytrzymujących je kamieni. Długie, wyprostowane, mlecznobiałe nogi zmarłego zdążyły już zesztywnieć.
AUTOR • MARY BERG
Widziałam zapowiedź tej książki i od razu wpadła mi w oko :) Bardzo lubię tego typu opowieści, oparte na faktach i tak bardzo prawdziwe. W przyszłości mam w planach przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Książka jest bardzo przejmująca i warta przeczytania. :)
UsuńDziennik Anny Frank zrobił na mnie duże wrażenie, odchorowałam tę książkę,ale wiem że takie powieści są potrzebne. Tę również z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że postać Anny Frank ostatnio siedzi mi w głowie. Zawsze się wzruszam, gdy o niej czytam…
UsuńNie wiem czy sięgnę. Lubię wymagające książki, ale boję się ksiązkowego kaca:(
OdpowiedzUsuńhttp://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Sama się trochę tego obawiałam, ale staram się zagłuszyć przejmujący smutek serialami! ;)
UsuńMyślę, że mogłabym po nią sięgnąć. Też czasem lubię powrócić do przeszłości i o niej nieco poczytać. ;)
OdpowiedzUsuńTo zawsze wspaniała odskocznia od rzeczywistości. :) I bardzo poszerza wiedzę.
UsuńPostaram się przeczytać tę książkę, ta tematyka mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńOj, mnie również. :)
UsuńBardzo chcę przeczytać!
OdpowiedzUsuńPolecam! Znakomita pozycja. :)
Usuń