DIEGO GALDINO • „ŻEBY MIŁOŚĆ MIAŁA TWOJE OCZY”


Jedna sytuacja może zniszczyć całe życie i doprowadzić człowieka w stan skrajnego osamotnienia. Strach przed zaangażowaniem i ciekawskimi spojrzeniami. Co zrobić, gdy czyjś wzrok rozświetla mrok, a nie jesteśmy przygotowani na miłość?


Tyron Lane jest uznanym malarzem, który ze Stanów Zjednoczonych przybywa do Włoch, aby wykonać pewne zlecenie. Ma za zadanie stworzyć pejzaże Toskanii, które ukochała bogata kobieta wiedząca, że nie może tam wrócić. Lane zatrzymuje się w domu małżeństwa Ferretti. Zgorzkniały i wycofany artysta od razu czuje wzajemną awersję do ich córki, Sofii. Młoda nauczycielka nie wie, że zachowanie Tyrona jest uzasadnione, a z czasem okazuje się, iż od złości do miłości jest mały krok…

Wszyscy znamy takie łatwo przyswajalne książki. Spędzamy z nimi kilka miłych godzin, troszkę się pośmiejemy, troszkę powzruszamy. Nie zapadają głęboko w pamięć, ale są przyjemne i trudno im zarzucić jakieś konkretne wady, przytłaczające wręcz. Zazwyczaj trafiałam na powieści tego typu pisane przez kobiety, a tym razem zdarzyła się niespodzianka. Diego Galdino mieszka w Rzymie, prowadzi tam bar i tworzy. Myślę, że autor posiada duszę romantyka, co mocno odwzorowuje w swoich fabułach. Co prawda, to moje pierwsze spotkanie, ale zdążyłam nieco zgłębić się w biografii. Tę najnowszą (premiera w czerwcu) pozycję skończyłam wczoraj, w ogrodzie — pogoda dopisała, więc mogłam wczuć się w Sofię i Tyrona, którzy istnieją wśród parnych dni i gorących nocy. Lektura szybka, może niezapadająca głęboko w umysł, jednak pozwalająca na odsapnięcie od trudów codzienności.

Sofia głęboko w sercu żywiła nadzieję, że Tyron się pospieszy, nieświadoma faktu, że przez całe przedpołudnie ów rytuał będzie się wielokrotnie powtarzał, doprowadzając jej cierpliwość do granic możliwości. Kolejność wypadków była zawsze taka sama: jechali przed siebie, nagle Tyron prosił, by się zatrzymała, i zostawiał ją samą na co najmniej pół godziny, pochłonięty szkicowaniem. A temperatura ciągle rosła.

Styl Galdino jest mieszanką „poetyki” i potoczności. Często wkłada postaciom w usta bardzo specyficzne wyrażenia, jakby żywcem wyjęte z tomików. Tym sposobem podkreśla doniosłość opisywanej sceny, sprzeczności i buzujące emocje. To dość powszechny zabieg, momentami wypada nienaturalnie, choć do takich książek pasuje. Autor sporo miejsca poświęca życiu wewnętrznemu, skupiając się na myślach, analizach. Jednocześnie zachowuje balans między dialogami a monologami. Całość nie jest zbyt długa, naprawdę wystarczy chwila, aby przeczytać dokładnie każde słowo. I jeszcze zostanie trochę czasu, by wrócić do poprzedniego rozdziału. Powieść zbudowano w oparciu o krótkie sekwencje, więc to dodatkowe przyśpieszenie.

Fabuła należy do tych przewidywalnych. Zawsze czai się we mnie satysfakcja, gdy zgaduję dalsze wydarzenia. Tak było tym razem. Akcja początkowo płynie spokojnie, później od razu przyspiesza. Przyznam, że powieść mogłaby zająć dwa razy tyle stron. Wielu okoliczności nie wyjaśniono albo zrobiono to powierzchownie. A kilka wątków ma potencjał i liczę, że Galdino stworzy z tych strzępków część drugą, wprowadzając typowo czarne charaktery. Tym razem ich zabrakło, a jedynymi przeciwnościami były demony przeszłości, niedomówienia. To troszkę mało, jak na mój gust.

Mamy materiał idealny na film! Śliczne widoki, dwoje ludzi, mroczne tajemnice. Wszystko wśród pięknych Włoch, dodajmy nastrojową muzykę — oto przepis na hit kinowy. W takiej oprawie łatwo zakochać się w pomyśle. Nie jest specjalnie oryginalny, ale sympatycznie prowadzony. Myślę, że autor przy kolejnych książkach poprawi błędy, bo widzę potencjał. Lane posiada urok dekadencki, zupełne przeciwieństwo Sofii. To wokół tej pary kręci się akcja. Moją uwagę przykuło coś innego. Świetnie skrojono bohaterów drugoplanowych, a mianowicie rodziców Sofii! Stereotypowi, jednak to nie wada, bynajmniej. Wypadają dowcipnie, aż żałuję, iż poświęcono im mało miejsca. Gdybym miała kontakt do Galdino, to namówiłabym go na napisanie o ich znajomości. Zwrócicie na nich uwagę, jestem pewna.

Spoglądam na swój egzemplarz, może fabuła mnie nie pochłonęła doszczętnie, za to nabrałam ochoty, aby odwiedzić Toskanię. Opisy natury dostatecznie rozbudziły mój apetyt, za to Diego Galdino otrzymuje duży plus! Mam nadzieję, że już wkrótce podążę śladami Sofii i Tyrona…

Tyron został w łóżku. Rozmyślał o tym, jak to wszystko się potoczyło, i nie mógł uwolnić się od poczucia, że wszystko zniszczył. Chciał wstać i pobiec za nią, ale jakaś potworna siła przygwoździła go do materaca. Przeglądał w pamięci migawki ich kłótni, zwłaszcza te chwile, kiedy mógł i powinien coś powiedzieć, by odwrócić jej bieg. I za każdym razem na nowo stawała mu przed oczami twarz Soffi: lustro rozbite na drobne kawałki.

AUTOR • 
DIEGO GALDINO
TYTUŁ •  „ŻEBY MIŁOŚĆ MIAŁA TWOJE OCZY”
LICZBA STRON • 272
WYDAWNICTWO • REBIS
ISBN •  978-83-7818-885-8

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU REBIS ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.



18 komentarzy:

  1. Ja lubię takie lekkie i niewymagające książki. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie skusze się, ale opisy takich pięknych miejsc wzbudzają we mnie te same uczucia co do Ciebie - że pragnę zobaczyć dane miejsce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepadam za tego typu lekkimi powiastkami usytuowanymi w przeróżnych malowniczych krajobrazach, których barwne opisy oddziałują na wyobraźnię,na zmysły.Myślę,że z chęcią bym przeczytała...pewnego upalnego,letniego dnia w mieście...myśląc,że przecież tak naprawdę jestem w Toskanii... :)
    marcepanowe recenzje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magia książek — działają niczym latający dywan. :)

      Usuń
  4. Piszesz, że styl Galdino jest mieszanką „poetyki” i potoczności. Przyznam, ze to mnie odstrasza, bowiem wolę prosty język, bez specyficznych ozdobników. Dlatego zastanowię się jeszcze nad tą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w tym taka charakterystyczna nutka romantyzmu. Wiesz, język pełen uniesień. :)

      Usuń
  5. Wnioskuję, że książka będzie dobrym pomysłem na wakacyjne zaczytanie. :) Chętnie w tym okresie sięgam właśnie po takie tytuły. :) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fanką tego typu literatury nie jestem, więc baaardzo mało prawdopodobne, bym miała kiedykolwiek po nią sięgnąć (no chyba że na starość, kiedy już wszystkie gatunki by mi się pokończyły - swoją drogą, co za przerażająca wizja!) :P
    medycy nie gęsi, też książki czytają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że ciągle powstają nowe książki! :D

      Usuń
  7. Nie słyszałem wcześniej o tej pozycji, ale pomimo swoich mankamentów wydaje się być godna lektury :) Może kiedyś uda mi się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie bardziej ciągnie mnie do powieści, które odbiegają od powszechnie znanych schematów, chociaż nie jest to łatwe. Niespecjalnie kusi mnie ta historia, więc raczej odpuszczę ją sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, trudno trafić na książki mocno oryginalne, ale warto na takie czekać. :)

      Usuń
  9. Zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki i jednak z niej zrezygnowałam, czego teraz właściwie nie żałuję :) Może kiedyś, jak skończą mi się książki do czytania, po nią sięgnę :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nieprędko to nastanie — ciągle interesujące premiery!

      Usuń