MARTIN WIDMARK • „WYSPA OBŁĄKANYCH”


Przyjaźń potrafi inspirować do wspólnych poszukiwań, a co dwie głowy, to nie jedna. Zwłaszcza, gdy rodzi się coraz więcej zagadek, często przerażających. Rozwiązania są w zasięgu ręki, ale najpierw trzeba stanąć do walki z mrocznym psychopatą…

Dawid i Larisa wybierają się na spacer, aby porobić zdjęcia i porozmawiać. Zauważają stary most prowadzący na tajemniczą wysepkę, gdzie wzbroniono wstępu. Nazywa się Wyspą Obłąkanych — dlaczego? Mimo zakazu bohaterowie idą, nie zważając na konsekwencje. Odkrywają stare groby dziewcząt. Musiały tragicznie zginąć przed laty, co pokazuje ich wiek. Jaka zagadka kryje się za śmiercią nieszczęsnych nastolatek? Co Dawidowi i Larisie pokaże Anna prowadząca zakład zegarmistrzowski? A z całą sprawą ma związek zasłużony doktor, któremu nawet postawiono pomnik…

Nie raz, nie dwa wspominałam, że mam ogromną słabość do książek dla dzieci. Wieki temu zaczytywałam się w powieściach Isabel Abedi, jakiś sentyment do takiej literatury nadal we mnie tkwi, więc lubię być na bieżąco z nowościami. Martin Widmark zasłynął serią o przygodach Lassego i Mai. Tworząc cykl poświęcony Dawidowi i Larisie poszedł krok dalej, kierując go już do starszych czytelników. Więcej stron, bardziej zawiłe zagadki, delikatne nawiązania do dojrzewania — to takie cechy charakterystyczne, odróżniające oba pomysły. „Wyspa Obłąkanych” jest już kolejnym tomem. Warto sięgnąć po pierwszy, a najlepiej zakupić cały pakiet, bo gwarantuję, że trudno się oderwać. Jednak może się zdarzyć, że traficie na ten. Nie przejmujcie się, wszystko bez problemu można zrozumieć bez wdrażania się.


Historia zaciekawiła mnie na tyle, że przyznam, iż chętnie przeczytałabym jej wersję dla dorosłych. Oryginalny pomysł, trochę wywołujący gęsią skórkę. W stylu Tima Burtona, groteska. Reżyser mógłby podjąć się ekranizacji, obstawiam kinowy hit. W trakcie lektury przed oczami przesuwały mi się gotowe sceny, a to dla mnie zawsze znak interesującej literatury. Trudno oderwać się od egzemplarza, najlepiej sobie dawkować, o czym uprzedźcie obdarowywanych! Wierzę, że sporo osób zakupi książki Widmarka w celu sprezentowania ich rodzeństwu, dzieciom czy kuzynostwu. Jeśli im potowarzyszycie, to sami się wciągnięcie, więc uważajcie!

Pod koniec kolacji dziennikarz powiedział, że gdyby Larisa coś napisała, on chętnie rzuci na to okiem. Może nawet jej artykuł mógłby się znaleźć w gazecie. Pomyślałem sobie, że ludzie, z którymi Larisa przeprowadzałaby wywiad, naprawdę nie mieliby łatwo. Na ramieniu postaci na pomniku wylądował gołąb i zaczął gruchać w porannym słońcu. Sprawdziłem kieszeń kurtki. Miałem w niej nowy aparat fotograficzny. Rodzice kupi mi go w drodze powrotnej z Nigerii.

Widmark gdzieś w tle zamieścił temat pierwszego zakochania, bardziej bliższego przyjaźni, ale też chęci ciągłego przebywania z drugą osobą. Ujął to w sposób uroczy, za pomocą myśli Dawida przedstawiając spojrzenie na motyle w brzuchu, ukradkowe buziaki i troskę o ukochaną. Niewinne ujęcie sprawy przypadło mi do gustu, bo pozbawiono go przesadnej pruderyjności i po prostu zwrócono uwagę, że to nic złego mieć obok kogoś z kim czujemy się dobrze. Sama tajemnica niby jest dość łatwa w rozwiązaniu, ale do samego końca pozostaje nutka niepewności podsycana zwrotami akcji. Chętnie zajrzę do przyszłych tomów. Sądzę, iż będą coraz lepsze, jak w przypadku „Serii niefortunnych zdarzeń”, która wiodła prym jakiś czas temu.

Martinowi Widmarkowi chyba serio pisanie sprawia frajdę. Czuć w tym lekkość i niewymuszenie, zabawę fabułą oraz szacunek do młodego czytelnika. Bez przesładzania, pobłażliwości. Świetna propozycja dla tych, którzy chcą sięgnąć po pierwsze „dorosłe” książki!

Szukałem w pamięci, co śpiewaliśmy. Nie żebym był specjalnie zainteresowany muzyką, tylko żeby spróbować sobie przypomnieć. Melchior powiedział, że osiemdziesiąt procent mózgu to niezbadany teren. Próba dostania się do wszystkich detali pamięci była jak salto do tyłu między małymi wyspami świadomości. Obrazy, zapachy, słowa i uczucia, które były zmagazynowane gdzieś w naszych głowach, tworzyły ogniwa w łańcuchu pamięci.

AUTOR • 
MARTIN WIDMARK
TYTUŁ • „WYSPA OBŁĄKANYCH”
LICZBA STRON • 188
WYDAWNICTWO • ZAKAMARKI
ISBN •  978-83-7776-122-9

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU ZAKAMARKI ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.



4 komentarze:

  1. Myślę, że mogłabym wraz z bratem przeczytać tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś słyszałem o książce. Jednak nie do końca jestem do niej przekonany, chociaż gdyby wpadła mi ręce, to bym po nią sięgnął.

    Pozdrawiam!
    http://subiektywniekrystix.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby dla młodszych czytelników, ale ciekawa propozycja. :)

      Usuń