Przyjaźnie z dawnych lat czasem pokrywają się kurzem, ale niewiele potrzeba, aby drogi znowu się skrzyżowały. Czy to pech? Czy to szczęście? Jedno jest pewne — przyszłość przynosi wiele przygód. Nadzwyczajnych, w końcu w grę wchodzi prawdziwa magia…
Rok 1873. Zjawiska paranormalne istnieją i dają o sobie znać, czasem w brutalny sposób. Na scenie wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej pojawia się John Dobson. Zostaje nadinspektorem świeżo utworzonej jednostki, która ma za zadanie zająć się magią. Życie nie do końca się mu układa. Mieszka z siostrą, Alicją, szkolącą się w dziedzinie pielęgniarstwa. Pewnego razu rodzeństwo spotyka Clovisa LaFaya, starego przyjaciela Johna. Postać oryginalna i zagadkowa, pochodząca z arystokracji, ale lubiąca wyzwania. Dlatego Dobson proponuje Clovisowi pracę u swojego boku. A to tylko początek całej serii dziwnych, choć fascynujących zdarzeń…
Rok 1873. Zjawiska paranormalne istnieją i dają o sobie znać, czasem w brutalny sposób. Na scenie wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej pojawia się John Dobson. Zostaje nadinspektorem świeżo utworzonej jednostki, która ma za zadanie zająć się magią. Życie nie do końca się mu układa. Mieszka z siostrą, Alicją, szkolącą się w dziedzinie pielęgniarstwa. Pewnego razu rodzeństwo spotyka Clovisa LaFaya, starego przyjaciela Johna. Postać oryginalna i zagadkowa, pochodząca z arystokracji, ale lubiąca wyzwania. Dlatego Dobson proponuje Clovisowi pracę u swojego boku. A to tylko początek całej serii dziwnych, choć fascynujących zdarzeń…
Poleciałam na okładkę. Piszę zgodnie z prawdą, zauroczyła mnie, gdy tylko ją zobaczyłam. I sam tytuł. Wydał mi się na tyle przyciągający, że dość niecierpliwie czekałam na premierę. I oto książka do mnie dotarła. Przyznam się. Byłam pewna, iż autorka jest Amerykanką lub Niemką. Skąd ten pomysł? Chyba chodzi o taką specyficzną aurę. Nie ujmuję polskim pisarzom, naturalnie, ale tym razem strzelono w iście światowy poziom. Anna Lange to pseudonim osoby na co dzień pracującej jako profesor nadzwyczajny na jednej z warszawskich uczelni. Mało wiadomo o tym, kto kryje się pod tym nazwiskiem. Dodaje tajemniczości, prawda? Tajemniczości idealnej wpasowującej w klimat powieści. Dopracowanie od początku do końca. Szaty graficznej, fabuły i promocji. Bo czy jest coś ciekawszego od zagadek? Zwłaszcza tych przepełnionych magią, której nie brakuje. I to w najlepszej z możliwych form.
„Clovis LaFay” ma dwie cechy przepełnione wspaniałością — bohaterów i atmosferę. Bez problemu można cofnąć się w czasie i poczuć, że naprawdę jesteśmy w wiktoriańskiej Anglii. Uwielbiam tę epokę, zawsze jej szukam w książkach, obojętnie jakiego gatunku. I zazwyczaj jest tak, że autorzy brytyjscy najlepiej wykonują swoją pracę. Po prostu są przesiąknięci, kwestia wychowania się w danym kraju. Jednak Anna Lange podołała zadaniu, stąd moje zaskoczenie narodowością. W żaden sposób nie odstaje od wybitnie znanych nazwisk, a moim cichym życzeniem jest, aby cała Europa dowiedziała się o utalentowanej Polce.
Zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie na rynku literackim.Naturalnie, to Clovis LaFay jest osią powieści. Bohater najbardziej jaskrawy, charakterystyczny, ujmujący. Z interesującą przeszłością, zajmującą teraźniejszością. Ale nie wolno zapomnieć o Alicji i Johnie. Cała trójka ma w sobie coś, co sprawia, że już po pierwszej styczności z nimi odczuwamy sympatię, kibicujemy, momentami drażnią, bo są ludzcy. Posiadają wady i zalety. Do tego kilka postaci pobocznych, również ważnych, bo nadających odpowiednie tło. W ogólnym rozrachunku paleta bohaterów wypada ciekawie, a dla mnie miłym akcentem było same imię Clovisa — absolutnie piękne! Odpoczynek od wszelkich Edgarów i Haroldów.
Fakt. Intryga nie należy do wybitnie trudnych w rozwiązaniu, jednak zawsze istnieje to ziarenko niepewności. Samo jej poprowadzenie sprawia wiele frajdy w czytaniu, a to uznaję za najważniejszy punkt wszelkich kryminałów. Właściwie, czy da się sklasyfikować tę książkę w jakimś gatunku? To byłoby raczej trudne zadanie. Mamy wątek romantyczny, sporo humoru, fantastyki. Nie są to przypadkowe wybory. Wszystko wymieszano w odpowiednich proporcjach, co sprawia, że uniknięto chaosu. Lange używa języka prostego, łatwego w przyswajaniu. Nie unika opisów, równoważy je z dialogami. Dzięki temu powieść pochłania się szybko i nabiera ochoty na kolejną część. Właśnie — mam nadzieję, iż się w przyszłości pojawi.
„Clovis LaFay. Magiczna akta Scotland Yardu” to nie lada gratka dla miłośników magii i osób chcących odkryć świetnych debiutantów. Lange postawiła sobie wysoko poprzeczkę, podołała wyzwaniu i z pewnością jeszcze o niej usłyszymy, gdy postanowi dalej tworzyć.
„Clovis LaFay” ma dwie cechy przepełnione wspaniałością — bohaterów i atmosferę. Bez problemu można cofnąć się w czasie i poczuć, że naprawdę jesteśmy w wiktoriańskiej Anglii. Uwielbiam tę epokę, zawsze jej szukam w książkach, obojętnie jakiego gatunku. I zazwyczaj jest tak, że autorzy brytyjscy najlepiej wykonują swoją pracę. Po prostu są przesiąknięci, kwestia wychowania się w danym kraju. Jednak Anna Lange podołała zadaniu, stąd moje zaskoczenie narodowością. W żaden sposób nie odstaje od wybitnie znanych nazwisk, a moim cichym życzeniem jest, aby cała Europa dowiedziała się o utalentowanej Polce.
Zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie na rynku literackim.Naturalnie, to Clovis LaFay jest osią powieści. Bohater najbardziej jaskrawy, charakterystyczny, ujmujący. Z interesującą przeszłością, zajmującą teraźniejszością. Ale nie wolno zapomnieć o Alicji i Johnie. Cała trójka ma w sobie coś, co sprawia, że już po pierwszej styczności z nimi odczuwamy sympatię, kibicujemy, momentami drażnią, bo są ludzcy. Posiadają wady i zalety. Do tego kilka postaci pobocznych, również ważnych, bo nadających odpowiednie tło. W ogólnym rozrachunku paleta bohaterów wypada ciekawie, a dla mnie miłym akcentem było same imię Clovisa — absolutnie piękne! Odpoczynek od wszelkich Edgarów i Haroldów.
Fakt. Intryga nie należy do wybitnie trudnych w rozwiązaniu, jednak zawsze istnieje to ziarenko niepewności. Samo jej poprowadzenie sprawia wiele frajdy w czytaniu, a to uznaję za najważniejszy punkt wszelkich kryminałów. Właściwie, czy da się sklasyfikować tę książkę w jakimś gatunku? To byłoby raczej trudne zadanie. Mamy wątek romantyczny, sporo humoru, fantastyki. Nie są to przypadkowe wybory. Wszystko wymieszano w odpowiednich proporcjach, co sprawia, że uniknięto chaosu. Lange używa języka prostego, łatwego w przyswajaniu. Nie unika opisów, równoważy je z dialogami. Dzięki temu powieść pochłania się szybko i nabiera ochoty na kolejną część. Właśnie — mam nadzieję, iż się w przyszłości pojawi.
„Clovis LaFay. Magiczna akta Scotland Yardu” to nie lada gratka dla miłośników magii i osób chcących odkryć świetnych debiutantów. Lange postawiła sobie wysoko poprzeczkę, podołała wyzwaniu i z pewnością jeszcze o niej usłyszymy, gdy postanowi dalej tworzyć.
AUTOR • ANNA LANGE
Kurcze, miałam identycznie :D Tzn. poleciałam trochę na okładkę i myślałam, że autorka pochodzi zza granicy! Co do wrażeń - skończyłam dzisiaj i będą bardzo podobne. Naprawdę kawał przyjemnej literatury, też uwielbiam czytać książki osadzone w czasach wiktoriańskich. I liczę po cichu na tą kolejną część :D
OdpowiedzUsuńWidzisz, polscy autorzy potrafią zrobić niespodziankę. :D
UsuńInteresująca pozycja, chociaż ta wiktoriańska Anglia nie wiem czy przypadłaby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Subiektywne Recenzje
Należę do fanów tej wiktoriańskiej atmosfery, między innymi dlatego tak spodobała mi się książka. :)
UsuńOkładka niewątpliwie intryguje, sam tytuł nie wiedzieć czemu skojarzył mi się z Sherlockiem. Teraz przyciąga mnie jeszcze klimatem i magią. Pozycja do przeczytania.
OdpowiedzUsuńOj, mnie również tytuł się tak skojarzył! I czytając recenzję widzę, że wiele osób to spotkało. :D
UsuńZapamiętam ją sobie, bo wydaje mi się kawałem dobrej lektury. ;) I faktycznie okładka, czy jej tył sa świetne i mają w sobie coś. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne wydanie. :)
Usuń