Sekrety długo mogą trwać w ukryciu. W odpowiednim czasie leniwie wypływają na powierzchnię świadomości, choć potrzebują bodźca. Czy warto odkurzać dawne uczucia, burzyć wątpliwy spokój i zawalczyć?
Bea jest po pięćdziesiątce i właśnie została wdową. Ciężko jej odnaleźć się w rzeczywistości bez męża. Spędzili ze sobą wiele lat, bardzo szczęśliwych, jednak istnieją też wyrzuty sumienia. Kobieta mieszka w Australii, gdzie prowadzi uroczą kawiarenkę, która pomaga na moment zapomnieć o problemach. I namiętnie zbiera bibeloty. Pewnego dnia otrzymuje list z dalekiej Szkocji. Nadawca, Alex McKay. również zajmuje się gastronomią. Rodzi się porozumienie. Finalnie Bea razem z nastoletnią wnuczką, Florą, wyruszają w podróż do śnieżnego Edynburga. Jakie tajemnice wyjdą na światło dzienne?
To przede wszystkim książka o miłości. O różnych jej rodzajach, przyczynach, konsekwencjach. Typowy romans? Nie. Widzimy trudne relacje rodzinne i sprawy, które po prostu nie mogą dłużej trwać w ukryciu. Wymagają, aby stawić im czoła. Prowse pięknie pisze o uczuciach, choć musimy nastawić się na troszkę lukrowaną fabułę. Słodka, momentami wręcz idealna. Przewidywalna, dlatego świetna do poczytania wieczorem. Brzmi banalnie, wiem, jednak kolejne kartki przewracałam z zaciekawieniem, akcja mnie wciągnęła i szczerze polubiłam Beę. Podróż sprawiła, że kobieta zdefiniowała swe poczynania, po latach odkryła siebie. Jej przemianę obserwuje się z prawdziwą przyjemnością, zaangażowaniem.
Krótki pobyt Flory w Surry Hills przypomniał Bei czasy, kiedy Wyatt był w tym samym wieku i jaką radość i świeżość wnosiła w jej życie obecność pełnego temperamentu nastolatka. Peter zawsze odnosił się do niego z pewnym dystansem, jakby onieśmielony tym, że nie był jego ojcem. A może dlatego, że był sporo starszy i nie chciał psuć tej wyjątkowej więzi między nią a synem, scementowanej przez sześć lat trudów tylko we dwoje.
Tak, właśnie Beatrice jest najmocniejszym punktem powieści. Postać o złotym sercu, choć rozedrgana przez towarzyszące jej problemy. Chciałabym ją poznać w prawdziwym życiu, a wiem, że tacy ludzie istnieją. Cóż, na razie warto pozachwycać się nimi czysto literacko i z szeroko otwartymi oczami szukać wokół nas. Cały czas trzymałam kciuki, aby wszystko się udało, zakończyło w pełni pozytywnie, a nadzieja nie umarła. Na pewno znacie to uczucie: wiemy, że będzie dobrze, ale miga iskierka niepokoju. To sprawiło, że w trakcie lektury nuda była mi zupełnie obca.
Relacja między babcią i wnuczką została przedstawiona w ujmujący sposób. Obie dojrzewają, czerpią z doświadczeń, oferują sobie nawzajem wsparcie. Bardzo potrzebne wśród zawirowań, które poznacie w trakcie czytania. Ich więź ciągle się pogłębia, a Flora to przeciwwaga dla Wyatta, syna Beatrice. Arogancki, momentami bezczelny. Z czasem można lepiej zrozumieć jego zachowanie, choć irytuje. Warto przyjrzeć się też bohaterom drugoplanowym, naszkicowano indywidualne charaktery tworzące wspaniałe tło dla historii. Prowse sporo uwagi poświęciła opisom, wiem, nie każdy to lubi. Ale są stworzone ładnie, ze smakiem. Tak, autorka dużo wspomina o jedzeniu! Nie omieszkajcie zjeść małego ciasteczka, dodatkowo osłodzi humor w te brzydkie dni.
„Świąteczna kafejka” jest lekturą idealną na okres Bożego Narodzenia. Grzeje niczym ciepła czekolada, wzrusza i pomaga wchłonąć cudowną atmosferę towarzyszącą grudniowi. Nie przeszkodzi nawet brak śniegu, gwarantuję. Swój egzemplarz zamknęłam z uśmiechem na ustach.
Bea przyglądała się mijanym butikom. Już zapomniała, że tutaj nie wieszano nad drzwiami specjalnych zadaszeń, które w Australii osłaniały przed słońcem wszystkie sklepy i kawiarenki. W porównaniu tutejsze fasady wydawały się dziwnie płaski, bardzo wyeksponowane, ale też jakoś lżejsze i bardziej przystępne. Przez głowę przemknęło jej wspomnienie siebie jako sześciolatki ściskającej w rączce srebrną sześciopensówkę.
AUTOR • AMANDA PROWSE
TYTUŁ • „ŚWIĄTECZNA KAFEJKA”
LICZBA STRON • 272
WYDAWNICTWO • KOBIECE
ISBN • 978-83-65506-88-7
DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.
Mam ochotę na taką świąteczną lekturę ! :)
OdpowiedzUsuńKlimatyczna! :)
UsuńKurcze... zazwyczaj jak widzę połączenie książka + święta to biorę w ciemno! Ale ta książka... zazwyczaj tytuły od tego wydawnictwa są OK, ale nic więcej. Być może powinnam się przekonać, bo Twoja recenzja mnie przekonała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Przy gorącej herbacie
Przyznam, że nie do końca spodziewałam się, iż ta książka tak przypadnie mi do gustu. Poczułam jakąś więź z główną bohaterką, jej historią. :)
UsuńJak widze tytuł związany ze świętami to dziękuję od razu. Niestety , ale nie cierpię świąt. ;/
OdpowiedzUsuńBoże Narodzenie jest ostatnio mało magiczne, więc pocieszam się książkami. :D
UsuńJak widzę ciebie również zadziwiło to, że z pozoru tak banalna książka/historia, może okazać się czymś zupełnie innym :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej urzekło przedstawienie zupełnie odmiennej rzeczywistości, bez żadnego kolorowania, no i oczywiście tak 'poważne' problemy Flory :)
Zapraszam do mnie, www-the-books-in-the-rye.blogspot.com, gdzie znajdziesz moją opinię na temat Świątecznej kafejki.
Zgadza się! Książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Opowieści Flory dodały humoru, aż sama cofnęłam się do lat nastoletnich. :D
UsuńHallo.
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytalam tej pozycji, ale z pewnoscia sie za nia zabiore.
Serdecznie pozdrawiam.
nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Mam nadzieję, że Ci się spodoba. :)
Usuń