AUGUSTO CURY • „NIE PORZUCAJ MARZEŃ”


Marzenia! Są siłą napędową dla wielkich odkryć, są kanwą dla sztuki. Podziwiamy je z westchnieniem, patrząc na ekran kinowy lub telewizyjny. Czytamy o nich w książkach. Słyszymy o nich piosenki. Ale czy sami potrafimy marzyć?

Augusto Cury jest jednym z najpopularniejszych brazylijskich pisarzy. Jego książki, wydawane w sześćdziesięciu krajach biją rekordy sprzedaży. Tworzy poradniki i powieści, ciągle rozwijając swój warsztat. Tym razem porusza temat pozornie banalny, a tak naprawdę, ogromnie potrzebny — marzeń. Cury postanawia udowodnić, że współczesna młodzież ma dużo pragnień, za to snów? Mało. A to one dają fundament rozwoju, o czym wiedzieli wszyscy wielcy tego świata. Autor na podstawie życiorysu, między innymi, Jezusa, Abrahama Lincolna, lecz też własnego, pokazuje, iż warto pobujać w obłokach, nie zapominając o realizacji celu. I sięgać po rzeczy ważne, skupiając uwagę na możliwościach, nie wadach. Jak wiadomo, osoby ignorujące sięganie po owoce swej pracy są skazane na zdecydowaną porażkę. Ale za to ludzie, którzy chcą próbować — zawsze mają sporo szans na sukces. A chyba nikt nie pragnie porzucania szczęścia na rzecz stagnacji? Augusto Cury dzieli się swoimi opiniami, aby jak największe grono zrozumiało, że marzenia nie istnieją wyłącznie w filmach.


Augusto Cury i ja spotykamy się ponownie. Poprzednio przy okazji lektury „Najbardziej inteligentnego człowieka w historii”. Byłam całkiem zadowolona z książki, a tym razem autor zaprowadza czytelnika w zupełnie inne rejony. Gdy zwróciłam uwagę na zapowiedź publikacji, to zaczęły kierować mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony, czułam zainteresowanie rozwinięciem wiedzy o twórczości Brazylijczyka, a z drugiej, martwiłam się, że mam do czynienia z kolejnym poradnikiem pełnym banałów. A takowe często pojawiały się w mych dłoniach. W końcu ciekawość zwyciężyła, egzemplarz dotarł, zabrałam się za kartkowanie stron, analizę każdego rozdziału. Jest ich pięć, więc skończenie książki nie powinno zająć wiele czasu, jednak w moim przypadku było inaczej. Nie z powodu nudy, irytacji, tylko po prostu trudno sklecić odpowiednią opinię, bez zbędnego owijania w bawełnę. Finalnie, jakoś się udało!


W całości nie ma niczego, co mogłoby konkretnie zrazić. To pozycja dość łatwa, przyjemna w odbiorze, miło zapełniająca wolny czas. Zwyczajnie obawiam się, że szybko może wypaść z głowy. Ot, jak fajerwerki, zachwyci na chwilę, a następnie zapomnimy. Myślę, iż winę ponosi deficyt jasnych rad. Wówczas książka byłaby niewątpliwie grubsza, owszem, ale tylko by zyskała. Brakuje klamry odpowiednio spinającej wszystkie elementy, na ten moment czytelnicy muszą wykazać inicjatywę i wysunąć wnioski. Nie ma w tym nic złego, jednakże zamierzenie autora chyba było odrobinę inne. I to tyle z zarzutów, potem jest lepiej.

A.L. nie wiedział, że chorych okien podświadomości nie sposób usunąć ani wymazać. Nie był świadom faktu, że mogą one zostać przemodelowane jedynie poprzez nowe doświadczenia, zapisane w tym samym miejscu. Nie zdawał sobie sprawy, że możemy stworzyć równoległe okna, spierając się z naszymi lękami, stawiając czoła naszej niepewności, odrzucając agresję czy nieśmiałość. Nie wiedział, że te okna mogą się otwierać jednocześnie z oknami-zabójcami, wpuszczając tlen, pożywkę dla naszych myśli.

Cury przybliża nam sylwetki znanych osobistości w naprawdę ciekawej formie. Początkowo używa wyłącznie ich inicjałów, więc musimy zgadywać, o kim opowiada. Lecz nie sprawia to trudności, łatwo się zorientować, bez dociekania. Robi to w tak frapujący sposób, że chętnie poznałoby się jego spojrzenie na większą liczbę ludzi, zasłużonych w wielu dziedzinach. Właściwie, mogłaby z tego powstać kolejna część, byłabym ukontentowana. Ta stylistyka przypadła mi do gustu mocniej niż zawarta w „Najbardziej inteligentnym człowieku w historii”, jest naturalniejsza, niewymuszona.

Ciężko wybrać najlepszą biografię, gdyż wszystkie trzymają równy poziom. Aczkolwiek trzeba nadmienić, że spodobało mi się, iż autor opisał też własne przygody. To dodało wiarygodności, tym samym fantastycznie poparł swoją tezę dotyczącą marzeń. Jasno pokazuje, często zadowalamy się byle czym, nie mamy siły lub ochoty, aby sięgać po to, co nam się należy. Będzie prościej, jeśli popracujemy i nauczymy się zdrowo planować. Nawet abstrakcyjnie. Boimy się ryzyka, wolimy spokojnie tkwić w miejscu, chociaż czujemy, że stać nas na więcej. Cury próbuje wyjaśnić starą, acz nadal aktualną życiową prawdę — marzenia nic nie kosztują, a zdecydowanie mogą poprawić nie tylko nastrój, ale też każdy aspekt istnienia.

„Nie porzucaj marzeń” jest dobrą lekturą na leniwe popołudnie. Gdy szukamy czegoś lżejszego, lecz równocześnie poruszającego temat ważny oraz interesujący. Z pewnością spodoba się miłośnikom twórczości brazylijskiego pisarza, osłodzi oczekiwanie na następne pozycje, które zapewne zostaną w Polsce wkrótce wydane!

Nie potrzebujesz marzeń, żeby być pracownikiem zniszczonym przez rutynę, który każdego dnia robi wszystko dokładnie tak samo i żyje tylko dla pensji wpływającej na konto pod koniec miesiąca. Ale będziesz ich potrzebował, jeśli chcesz zostać profesjonalistą, który dąży do doskonałości, poszerza horyzonty swojej inteligencji, zwraca uwagę na drobne zmiany, ma odwagę zmieniać sposób postępowania, umie zapobiegać błędom i jest w stanie przekuwać porażki i wyzwania w nowe możliwości.


AUTOR • AUGUSTO CURY
TYTUŁ • „NIE PORZUCAJ MARZEŃ”
LICZBA STRON • 208
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN • 978-83-27634-32-0

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU HARPERCOLLINS POLSKA ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO!


CHCECIE PRZECZYTAĆ RECENZJĘ RAZ JESZCZE?

4 komentarze:

  1. Kolejna pozycja, która trafi na moja listę wakacyjnych lektur.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje to dobry czas na tego typu książkę! :)

      Usuń
  2. Może być to ciekawa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w ogólnym rozrachunku książka wypada interesująco. :)

      Usuń