ANNA LEGEŻYŃSKA • „JULIA HARTWIG. WDZIĘCZNOŚĆ”


Julia Hartwig zmarła niemal rok temu. Pamięć o niej ciągle trwa i najprawdopodobniej będzie trwała jeszcze przez długie lata — pozostawiła po sobie nieśmiertelną poezję, która nieustannie podbija serca kolejnych czytelników. Wiersze aktualne oraz poruszające, pełne pasji. Łatwo się z nimi utożsamiać…

Poetka, eseistka, tłumaczka. Przyszła na świat w Lublinie. Była córką fotografa Ludwika Hartwiga i Marii Birjukow, siostrą Edwarda, fotografika, i Walentego, endokrynologa. Jej debiut poetycki miał miejsce w gazetce szkolnej, gdzie opublikowała swój wiersz „W słońce”. W czasie wojny łączniczka Armii Krajowej, studiowała też polonistykę i romanistykę na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Następnie na Uniwersytecie Warszawskim oraz Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Kilka lat spędziła we Francji, jako stypendystka rządu francuskiego. Ten okres życia miał duży wpływ na jej twórczość. Mieszkała również w Stanach Zjednoczonych. To biografia niezwykle fascynująca, silnie związana z poezją, którą Hartwig tworzyła. Anna Legeżyńska w swej książce odkrywa te subtelne nici łączące egzystencję ze sztuką, nie naruszając dobrego smaku, prywatności. Razem z autorką śledzimy mnóstwo ciekawych faktów dotyczących Hartwig, a przede wszystkim bogatego dorobku artystycznego.


Z twórczością Julii Hartwig zetknęłam się stosunkowo późno. Oczywiście, jej nazwisko zawsze było mi znane, ale nie miałam okazji, aby lepiej zgłębić się w tę poezję. Nadrobienie zajęło mi pewien letni miesiąc, gdy zupełnym przypadkiem trafiłam na wiersz, o ironio, nazwany „Listopad”. W tamtej chwili poczułam dziwną więź z autorką, czytałam ciągle, aż do zmęczenia. Hartwig nadal pozostaje jedną z moich ukochanych poetek, a informację o jej śmierci przyjęłam z wielkim smutkiem. Lubię wspominać te mądre oczy, piękne słowa. W takich chwilach doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że człowiek istnieje, dopóki trwa pamięć o nim. Dlatego tak ważne jest przygotowanie publikacji o danej postaci, poszerzanie wiedzy na jej tematu, lecz z naciskiem na twórczość, do której życie prywatne powinno być dodatkiem. Bez przekraczania granic, bez nadmiernego szukania.


Anna Legeżyńska podołała zadaniu. Skomponowała książkę, która zawiera w sobie mnóstwo interesujących informacji, ale jednocześnie nie sprawia, że czujemy dyskomfort. Wydaje mi się, iż sporo osób zna tę emocję, gdy czytamy o kimś słynnym, a mamy ochotę przymknąć oczy, nie ingerować w „pikantne” szczegóły. Przyznam, od samego początku miałam dość duże wymagania wobec tej pozycji. Nie będę oszukiwać — poprzednie tomy z serii „Projekt: Egzystencja i Literatura” postawiły wysoko poprzeczkę. I tym razem się nie rozczarowałam, a „Wdzięczność” chyba stała się moją ulubioną częścią. Troszkę ze względu na bohaterkę, lecz wykonanie jest argumentem kluczowym.

Julia nie miała wyraźnego planu na najbliższą przyszłość. Grupa konspiracyjna, do której należała, została zwolniona z przysięgi; można było pomyśleć o nauce, bo właśnie otwarto Katolicki Uniwersytet Lubelski. Rozpoczęła studia na romanistyce, przez kilka miesięcy słuchała wykładów Juliusza Kleinera, napisała pracę o Czechowiczu — trwało to jednak krótko, bo gdy Uniwersytet Warszawski przeniósł się do Krakowa, ona również tam pojechała.

Za niezwykle ciekawy uznaję temat dotyczący kobiecych cech poezji Hartwig. Nie są one oczywiste, niczym u Poświatowskiej, której wiersze momentami określałam jako „duszące”. Cieszę się, że poruszono ten wątek, gdyż przez długi czas był w kręgu mych zainteresowań, a nie potrafiłam znaleźć odpowiedniej monografii. Legeżyńska zwraca uwagę na rozległą symbolikę, a tę można interpretować na różnorakie sposoby. Taką twórczość trudno byłoby sklasyfikować wśród stereotypowego ujęcia żeńskich autorek, chociaż spojrzenie Hartwig na wiele stricte kobiecych tematów (jak macierzyństwo) czaruje delikatnością, subtelnością.

Wydanie, już klasycznie, zasługuje na uznanie. Odpowiedni dobór zdjęć, obszerna bibliografia, indeks nazwisk, czyli potrzebne dodatki. Tytuł monografii nie jest przypadkowy. Hartwig w wierszach często podkreślała swe dziękczynienie wobec istnienia, traktując je jak dar. To robi wrażenie, biorąc wszystkie tragiczne wydarzenia, które ją spotykały. Śmierć ukochanego Ksawerego Pruszyńskiego, mająca wielki wpływ na opinie Julii dotyczące odchodzenia. Jednocześnie nie przelewała tamtego bólu w wiersze, wolała skryć się za osłoną samotności, co jest zrozumiałe. Nigdy nie tworzyła erotyków, lecz jej doświadczenia związane z miłością do Pruszyńskiego pięknie ujmowała w uniwersalny sposób, jeszcze przed jego niewyjaśnionym wypadkiem. Legeżyńska trafnie zauważa możliwość otwartego pojmowania, zgodnie z odczuciami czytelnika.

Oto książka, która naprawdę pochłonie admiratorów twórczości Julii Hartwig, osoby zainteresowane jej bogatym życiorysem, ale chcące zachować takt i dystans. Monografia Legeżyńskiej opowiada o najważniejszych kwestiach, przybliżając portret kobiety fascynującej oraz wierszy posiadających wiele form interpretacji.

Julia Hartwig i Artur Międzyrzecki, razem i każde z nich osobno, wytwarzali wokół siebie atmosferę życzliwości, zaufania i akceptacji dla charakterologicznej indywidualności poznawanych ludzi. Ciekawi innych, umieli dzielić się swoim czasem i w razie potrzeby nieść pomoc. Potrafili z przyjacielskich więzi czerpać wartość w taki sposób, aby przyjaźń stawała się rodzajem wymiany bogactwa ducha. Była to — obok twórczości literackiej — kolejna mistrzowsko uprawiana przez nich sztuka. 


AUTOR • ANNA LEGEŻYŃSKA
TYTUŁ • „JULIA HARTWIG. WDZIĘCZNOŚĆ”
LICZBA STRON • 280
WYDAWNICTWO • UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO
ISBN • 978-83-8088-810-4

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO!


CHCECIE PRZECZYTAĆ RECENZJĘ RAZ JESZCZE?

2 komentarze: