KRZYSZTOF KAMIL BACZYŃSKI • „TEN CZAS. WIERSZE ZEBRANE”


Trudno jest rozumem objąć czas, gdy nad głowami latały kule, gdy każdy przeżyty dzień był prawdziwym błogosławieństwem. Wojna zawsze zbiera tragiczne żniwo. W takich warunkach łatwo o postradanie zmysłów, rozpacz, ale niektórzy znajdywali ukojenie w poezji…

Krzysztof Kamil Baczyński niewątpliwie jest jednym z najpopularniejszych poetów tworzących w okresie niemieckiej okupacji. Wojny nie przeżył, lecz sława wynika z ogromnego talentu, nie romantycznej śmierci. Ciągle chętnie czytany, jego wiersze analizują na lekcjach kolejne pokolenia Polaków. Właśnie w nasze ręce trafia wspaniały zbiór poezji Baczyńskiego, najpełniejszy z dotychczasowo wydanych. Opasły tom, zawierający mnóstwo pięknych słów. Zaczynając od erotyków do ukochanej żony, Barbary, na próbach zrozumienia wojennej rzeczywistości kończąc. Zawsze w wyjątkowym stylu, tak charakterystycznym dla Krzysztofa. Pisał z pasją, jakby przeczuwając, że jego istnienie może szybko się skończyć. Nieustannie rozwijał literackie zdolności, mimo trudnych warunków. Te wiersze są ponadczasowym symbolem miłości, do kobiety i Polski, symbolem walki, nie tylko z bronią w ręku. To dzięki własnej twórczości umiał zachować nadzieję, widząc w wojnie niszczycielską siłę, która finalnie musi zostać zgładzona przez dobrych ludzi, dzielących ze sobą zasady moralne. Oto książka wypełniona po brzegi zdaniami wartymi zapamiętania oraz cytowania w wielu momentach życia.


Moja przygoda z twórczością Krzysztofa Kamila Baczyńskiego rozpoczęła się stosunkowo późno, bo w trzeciej klasie gimnazjum. Z pewnych względów dobrze pamiętam, nomen omen, ten czas: akurat przygotowywałam się do konkursu recytatorskiego, a przyznaję, że nigdy za nimi nie przepadałam. Dość długo szukałam odpowiedniego utworu, ostatecznie trafiłam na wiersz autorstwa Krzysztofa, noszący intrygujący tytuł „O mój ty smutku cichy”. Oczywiście, poetę znałam już wcześniej, jednak jakoś nie przywiązywałam do niego specjalnej wagi, skupiona na Wojaczku oraz Bursie. Konkursu nie wygrałam, lecz za to zyskałam coś ważniejszego — wgląd do dzieł wspaniałego twórcy, dzieł poruszających moje wnętrze aż do teraz. I myślę, iż tak pozostanie. Bardzo ucieszyła mnie zapowiedź premiery kompletnego zbioru wierszy Baczyńskiego. Posiadam stare wydania, niestety, pozbawione wielu istotnych utworów. Na szczęście, mogę już zakończyć poszukiwania i napawać się woluminem pełnym pięknych zdań.


Często w takich publikacjach zamieszcza się na początku rozległe notki dotyczące biografii danego autora. Muszę przyznać, że nie zawsze pasują mi do ogólnej stylistyki i cieszę się, iż aktualnie uniknięto tego zabiegu. Obserwujemy czystą twórczość, niezmąconą obcymi naleciałościami. Delektowałam się książką długo, analizując każdą kropkę, przecinek, wykrzyknik. Jak wspominałam, już pewien czas „znam” Baczyńskiego, ale ciągle odkrywam coś nowego. Chyba fenomen polega również na specyficznym rodzaju mistyki, pomijając jego legendę. W tym człowieku istniała iskra, której płomyczek bije z wierszy. Brzmię dość pompatycznie, jednak tak po prostu odczuwam.

A nie umiera się w takim czekaniu
z duchów w ciało, z ciała w blask,
bo komu koniec jest tylko w poznaniu,
temu ruiny rozpryśniętych miast.

Ale roślin jest wiele, ziół, co rosną po to,
by gdy się staną, dalej duchem iść,
wtedy się każda gałąź zmienia w złoto,
w potok powietrza każdy liść.

Chciałabym zwrócić uwagę na samo wydanie. Na ten moment posiadam wersję elektroniczną, aczkolwiek domyślam się, że wykonanie jest świetne, jak w przypadku zbioru Jacka Kaczmarskiego, o którym pisałam niemal miesięcy temu. Raczej nie mamy do czynienia z serią, lecz szata graficzna prezentuje się bardzo podobnie, więc można stworzyć ciekawą kolekcję, taki właśnie zamiar się mnie trzyma. To już nie są „tomiki”, a pokaźne egzemplarze, sprawiając imponujące wrażenie, godne ich treści. Uwielbiam pożółkłe od starości kartki, choć tym razem muszę zdradzić swoje upodobania na rzecz nowoczesności.

Należy zaznaczyć, że po raz pierwszy wiersze Baczyńskiego uporządkowano w sposób chronologiczny. Możemy śledzić rozwój talentu i tylko wyobrażać, jak daleko zaszedłby, gdyby nie zginął… Wiem, że spekulowanie jest niepotrzebne, ale trudno odpędzić się od myśli dotyczących jego urwanej przyszłości. Wielki ukłon dla wszystkich osób działających nad „Tym czasem”. Zwyczajnie zdaję sobie sprawę z faktu, ile pracy kosztowało posegregowanie tak bogatego dorobku, a nie oszukujmy się, Krzysztof, mimo młodego wieku, pisał sporo. Wiersze niedatowane pozostawiono w osobnym rozdziale. Żywię nadzieję, iż kiedyś uda się odkryć rok ich powstania. Główną ideą tomu jest ukazanie literackiej drogi autora. Wyszło znakomicie, nie mam żadnych zastrzeżeń.

Najnowszy zbiór poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego — lektura odpowiednia dla każdego. Bez względu na status materialny, poglądy polityczne, rok urodzenia. Łatwo znaleźć coś dla siebie, wystarczy tylko przysiąść, powoli czytać, a osobiście uważam, że warto na głos. Wówczas te mądre słowa jeszcze mocniej uderzają, z powodu ich prawdziwości oraz uniwersalności. To także świetny pomysł na prezent, ale proszę pamiętać o odręcznej dedykacji!

Nie wstydź się tych przelotów
pełnych płomieni białych
tych dźwięków a niestałych,
takich jak w burzy złoto.

One na drzew dotyku,
co stropu sięgać zda się,
są w cichym majestacie
Bogu — muzyka.


AUTOR • KRZYSZTOF KAMIL BACZYŃSKI
TYTUŁ • „TEN CZAS. WIERSZE ZEBRANE”
LICZBA STRON • 632
WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KA
ISBN •  978-83-8123-291-3

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU PRÓSZYŃSKI I S-KA ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO!


CHCECIE PRZECZYTAĆ RECENZJĘ RAZ JESZCZE?

4 komentarze:

  1. Czekam właśnie aż ten tomik poezji do mnie przyjdzie i nie mogę doczekać się jego lektury! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie już dotarł w wersji papierowej — cudowne wydanie! :)

      Usuń
  2. Uwielbiam Baczyńskiego. Dla mnie jest najlepszy.

    OdpowiedzUsuń