Chyba większość z nas była kiedyś ostrzegana przed czarnym kotem. Przebiegający najbliższą drogę podobno przynosi pecha, ale, tak właściwie — dlaczego? Może lepiej znaleźć w nim wspaniałego przyjaciela? Z pewnością umie dochować tajemnicy…
Czasy się zmieniają, w dobie rozwoju techniki powinniśmy unikać zabobonów. Wszakże jesteśmy ludźmi światłymi, twardo stąpającymi po ziemi. Jednak zdarza się, że odruchowo łapiemy za guziki, gdy przechodzi kominiarz. Ewentualnie unikamy drabin. Albo rzucamy za ramię grosiki. A co z czarnymi kotami? Lubimy je pogłaskać, skoro się łaszą, lecz lepiej na ulicy przed nimi uciekać! W swojej książce Nathalie Semenuik pokazuje początki dziwnej historii, kiedy czerń zaczęto kojarzyć z diabelskimi siłami, odpowiedzialnymi za każde zło. Przedstawia wymyślne sposoby, których niegdyś używano, aby pozbyć się futrzanych sprawców nieszczęść. Sięga do sztuki, bo nie wszyscy artyści obawiali się ciemnych kotów, widząc w nich raczej źródło prawdziwej weny. Te urocze, acz odważne zwierzęta przez wieki przeżywały rozmaite przygody, stając się kanwą dla wielu legend, inspiracją oraz stworzeniami wzbudzającymi nie tylko strach, lecz podziw. Również w pewnych regionach świata uważano je, przekornie, za talizman szczęścia! Semenuik dzieli się mnóstwem ciekawostek, często mrożących krew w żyłach, ale też pokrzepiających. Jednak ostatecznie przekonuje — czarnych kotów nie trzeba się, a kochać! Umieją odwdzięczyć się tym samym, wbrew obiegowym opiniom.
Od wczesnego dzieciństwa uwielbiałam psy. Ot, po prostu zawsze dzielnie mi towarzyszyły i cieszyły z jakiejkolwiek interakcji, natomiast na szacunek kotów należy sobie zasłużyć. Chyba dlatego doceniłam te zwierzęta będąc już starszą „dziewczynką”. Aktualnie moje serce codziennie podbija słodka kociczka, która potrafi rozświetlić każdy moment. Jej sierść jest bardzo zróżnicowana kolorystycznie, a czerń również się przebija. Jako świeżo upieczona miłośniczka tych najbardziej tajemniczych żyjątek musiałam sięgnąć po publikację autorstwa Nathalie Semenuik. Z wielką radością przyjęłam propozycję zrecenzowania, a sam egzemplarz pozytywnie zaskoczył. Książeczka niepozornych rozmiarów, ale natychmiastowo mnie zauroczyła! Przepięknie wydana, przypomina mi trochę bombonierkę z obiecującą zawartością. Nie pomyliłam się — brak przerostu formy nad treścią. Spędziłam na lekturze naprawdę przyjemne chwile. Wcześniej myślałam, że moja wiedza na temat kotów jest dość rozległa. Niestety, przyznaję się do ogromnego błędu! Czasem trzeba.
Semenuik przedstawiła całą paletę okresów historycznych. Zaczynając od starożytności, aż do współczesności. To podróż przez glob — Egipt, Francja, Anglia, Japonia… Brzmi nawet zbyt ogólnikowo, bo każdy z regionów miał (i ma) inne spojrzenie na czarne koty. W jednym zakątku kraju może być dosłownie przeklinany, za to kilkaset kilometrów dalej wychwalany, jako ten, który pozytywnie zmienia bieg wydarzeń. Trudno się połapać! Właśnie przy okazji tego fragmentu bardzo się zdziwiłam, ponieważ zawsze wydawało mi się, że obiekty moich rozważań wszędzie uznawane są za pechowe. Autorka ciekawie pokazała genezę konkretnych wierzeń, sięgających wiele lat wstecz.
Powszechnie uważa się, że dopiero w średniowieczu zaczęto przypisywać czarnego kota diabłu i magii, jednak już w czasach starożytnych odnajdujemy początki łączenia czarnego kota z czarownicą. Otóż, jedna z legend głosi, że Diana, etruska bogini ciemności i nocy, zakochała się w Lucyferze, który miał kota… czarnego. Z tego związku narodziła się córka, którą nazwano Aradia. Rodzice wysłali ją na Ziemię, wraz z czarnym kotem, aby nauczała ludzi czarnej magii. W ten sposób Aradię uznano za boginię czarów. Z pewnością właśnie dlatego zaczęto łączyć czarnego kota z czarami i z czarownicami.
Książkę można cytować w nieskończoność. Jeśli nie macie pod ręką karteczek lub ołówka (żal mazać po egzemplarzu, teraz przestrzegam) to posłużcie się wszytą w środku żółtą wstążeczką. Zachwyciły mnie zamieszczone grafiki, rysunki, fotografie! Idealnie dobrane, wybór zasługuje na podziw. Poza tym, uważam je za bardzo ważny element zbioru, gdyż świetnie działają na wyobraźnię. Lecz nie pomyślcie, że tekst jest tylko dodatkiem do ślicznej oprawy. Całość się uzupełnia. Ta spójność sprawia, że ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić. A próbowałam!
Tematyka tej pozycji jawi się dość różnorodnie. Choć jej kluczowy motyw to konkretnie czarny kot, to Nathalie Semenuik skupia uwagę też na jego pobratymcach o innych umaszczeniach. Czytamy o skomplikowanej relacji naszych dwóch gatunków, głównie pod kątem człowieka, który z powodu głupich zabobonów potrafił krzywdzić wspaniałe istoty. Trudno stwierdzić, że mamy do czynienia z lekkimi historyjkami. Opisy, nie bójmy się użyć tego słowa, tortur przerażają. Aktualnie to już należy do przeszłości, jednak działając w fundacjach pomagających zwierzętom zauważyłam, iż pewne osoby nadal wolą adoptować koty o jaśniejszej sierści! Brzmi niczym kiepski dowcip. Żywię nadzieję, że lektura dotrze do takich ludzi, zmieni ich punkt widzenia. Ma ku temu predyspozycje.
Publikacja Nathalie Semenuik wręcz idealnie nadaje się na prezent dla kociarzy. Niezbędnik w ich kolekcji książek! Chciałabym jeszcze porozpływać się nad szatą graficzną, ale chyba wyczerpałam już limit. Natomiast znowu podkreślę, że treść jest równie interesująca. Świetnie czyta się z kotem na kolanach, zwłaszcza w deszczowe dni, gdy dodatkowo możemy docenić obecność mruczących kolegów. Nie tylko czarnych — wszystkie są piękne!
W symbolice średniowiecza najczęściej łączono czarnego kota z nieszczęściem, lecz również kobietą, podstępem i obłudą. W owych czasach uważano go za zwierzę diabelskie, a także za kompana czarownic, ściśle wiązanych z diabłem, bowiem sądzono, że ich umiejętności uzdrawiania mogą wywodzić się wyłącznie z czarnej magii, czyli ze wsparcia piekieł. Opowiadano także, że czarownice i czarne koty są ze sobą w tak ścisłej komitywie, że jedno nie może żyć bez drugiego. Wiadomo przecież, że czarne koty dźwigały na swoich grzbietach wiedźmy udające się na sabat (nocne zebranie czarowników i czarownic) lub też były zaprzęgiem w ich rydwanach.
AUTOR • NATHALIE SEMENUIK
TYTUŁ • „TAJEMNICZY CZARNY KOT”
LICZBA STRON • 144
WYDAWNICTWO • ALMA-PRESS
ISBN • 978-83-7020-707-6
DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU ALMA-PRESS ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO!
CHCECIE PRZECZYTAĆ RECENZJĘ RAZ JESZCZE?
Zamiłowanie do kotów i nazwa mojego bloga obligują mnie do przeczytania tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! :D
UsuńMuszę ją mieć! Nie dość, że widzę, że jest pięknie wydana, jest o czarnych kotach no i Twoja recenzja mega zachęca. Dobrze, że już za moment wypłata to będzie można sprawić sobie prezent na dobry początek sierpnia :).
OdpowiedzUsuńTakie prezenty, dla samej siebie, sprawiają niezwykłą radość! :)
Usuń