ALEKSANDRA RUMIN • „ZBRODNIA NA BLOKOWISKU”


Skompromitowany dziennikarz Piotr Kasztelan, który zasłynął (nieumyślnym!) przejechaniem gwiazdy muzyki pop Florelii, wraca do korzeni i podejmuje pracę w lokalnej gazecie — Bielańczyku.

Czas upływa mu na tropieniu dzielnicowych sensacji, aż pewnego dnia na jego drodze staje właściciel wydawnictwa Złota Rybka. Ze znanych tylko sobie powodów Kasztelan morduje Dagmara Homoncika, spychając go z mostku nad Potokiem Bielańskim. Kiedy wydawca kona w potwornych męczarniach, mieszkańcy okolicznych bloków siedzą przed telewizorami, bo mecz z Somalią (ostatecznie przegrany 0:11) rozgrywa właśnie uwielbiana przez wszystkich reprezentacja Polski w piłce nożnej. Brak świadków, brak motywu, brak dowodów przestępstwa. Wydaje się, że tym razem potworna zbrodnia ujdzie Piotrowi na sucho, gdy pod drzwi redakcji zostaje podrzucony anonimowy list. Na kartce papieru ktoś nabazgrał tylko trzy słowa.

Trzy słowa i przecinek: Wiem, co zrobiłeś.

____________________

To moje drugie spotkanie z twórczością Aleksandry Rumin. Jej „Zbrodnię po irlandzku” oceniłam bardzo pozytywnie, więc z przyjemnością sięgnęłam po następną książkę, już trzecią w ogólnym dorobku autorki. Wspominałam przy okazji wielu wcześniejszych recenzji, ma droga z kryminałami jest długa oraz wyboista! Nieustannie się uczę, trafiam na pozycje i dobre, i złe, dlatego zazwyczaj nie wiem, czego po danej publikacji się spodziewać. Ale, jak w przypadku każdego innego gatunku, kryminał powinien głównie wzbudzać emocje, trzymać w napięciu, zachęcać do dalszej lektury. I wszystkie z tych cech posiada „Zbrodnia na blokowisku”. Sądzę, że Rumin wypełnia w Polsce pełną lukę, którą są komedie kryminalne. To ciągle nisza na naszym rodzimym rynku, jednak cieszę się, iż kolejni autorzy postanawiają się mierzyć z częściowo nieznanym. A mamy do czynienia z gatunkiem wymagającym!

Artur K., pseudonim Cukiernik, należał do wymierającego gatunku gangsterów starej daty. Nie wychylał się i po cichu budował przestępcze imperium. Zajmował się głównie wymuszaniem haraczy od przedsiębiorców, ale nie stronił od handlu substancjami zabronionymi. Na siedzibę, ku zdziwieniu kompanów, wybrał spokojne, senne wręcz Bielany i wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Koledzy z Mokotowa, Pruszkowa i Otwocka nie wchodzili mu w paradę, bo mieli za daleko. Aż dobra passa się skończyła. Wtajemniczeni mówili, że przeszarżował i wkurzył ludzi, którzy od dawna chcieli przejąć jego interesy. Tragedia rozegrała się w walentynki. Czternastego lutego Artur K. kupił kwiaty w kwiaciarni pod domem i wsiadł z nimi do samochodu, bo zaplanował romantyczny wieczór w ramionach ukochanej. Kiedy przekręcił kluczyk w stacyjce nowiutkiego mercedesa, nastąpił wybuch. Nie było czego zbierać.

Całość naprawdę wciąga. Trochę się bałam, że ta pozycja będzie słabsza od poprzedniczki. W końcu ciężko jest przeskoczyć wysoko postawioną poprzeczkę. Ale me obawy okazały się zupełnie niepotrzebne. Lektura sprawiła mi sporo frajdy i byłam ciekawa, co czeka na kolejnych stronach. Dlatego dość szybko doszłam do zakończenia — również mnie nie rozczarowało. Próbuję się do czegokolwiek przyczepić, lecz jest mi trudno. Dostałam wszystko to, co chciałam. Bardzo odpowiada mi poczucie humoru autorki, fabuła została po same brzegi wypełniona błyskotliwym dowcipem, wywołującym szczery uśmiech na twarzy. Każdy z żartów sytuacyjnych potrafi mocno rozbawić.

Pisarka w przerysowanej, nieco karykaturalnej formie ukazuje nasze wady narodowe, zgrabnie posługując się szeroko rozumianym sarkazmem. Czytając tę pozycję trzeba zgromadzić w sobie dużą dawkę dystansu! Wydaje mi się, że ze „Zbrodni na blokowisku” powstałby całkiem niezły serial, gdyby utrzymać go w klimacie klasyków lat siedemdziesiątych-osiemdziesiątych. Polscy scenarzyści powinni o tym pomyśleć, a sądzę, iż taki twór mógłby okazać się nawet sporym sukcesem. Jednak na ten moment musi wystarczyć nam książka. I to serio dobra.

Polubiłam bohaterów. Zostali wykreowani w pozytywnie pokręcony sposób, a każdy z nich ma ogromny potencjał komediowy. Interesująco ich wszystkich połączono, poprzez zbrodnię, początkowo wydającą się być zupełnie niezwiązaną z konkretnymi postaciami. W fabule znajdziemy wiele zabawnych absurdów, które finalnie zaczynają mieć sens! Uważam, że przedstawione przez Rumin paradoksy, mimo dowcipu, są realne. Oczywiście, w pewnym stopniu wyolbrzymione, o czym wspominałam wyżej, ale warto im głębiej im się przyjrzeć, aby dostrzec to, co na co dzień może nam umykać. Pani Aleksandra ma w sobie talent do obserwacji otoczenia — stosunkowo rzadka cecha, idealna dla osób będących dobrymi pisarzami.

Powspominali sprawę brzozy pod jednym z bloków. Porozlepiano ogłoszenia, że następnego dnia nastąpi wycinka, bo drzewo zagraża bezpieczeństwu mieszkańców, więc od piątej rano do wyschniętego cudu natury przywiązało się siedemnastu ekologów. Pień miał średnicę czterdziestu centymetrów, więc był to nie lada wyczyn. Rozpoczęto żmudne negocjacje, przyjechał mediator, ksiądz i siedem radiowozów, ale żadna ze stron nie chciała ustąpić. Dopiero po tygodniu administracja się poddała, drzewo ocalono, a jego obrońcy wrócili do domu z poczuciem dobrze spełnionego obywatelskiego obowiązku. A następnego dnia brzoza się złamała i spadła na Chudoleja spacerującego z dwoma pekińczykami. Co prawda jemu się nic nie stało, ale to pieski… Co to był za pogrzeb! 

„Zbrodnia na blokowisku” to bardzo przyjemna propozycja na wolne popołudnie. Czyta się naprawdę szybko, a czasu spędzony nad lekturą zdecydowanie nie zostanie uznany za zmarnowany. Aleksandra Rumin posiada lekkie pióro i wyraźnie czuć, że pisanie sprawia jej dużą radość. Wypatruję kolejnych publikacji sygnowanych tym nazwiskiem, świetna odskocznia od „cięższych” fabuł, gdy chcemy odpocząć, odprężyć się, a przy okazji troszkę pogłówkować. Trzymam kciuki za dalszy rozwój, mając nadzieję, iż twórczość autorki trafi do większej rzeszy ludzi.


AUTORKA • ALEKSANDRA RUMIN
TYTUŁ • „ZBRODNIA NA BLOKOWISKU”
LICZBA STRON • 320
WYDAWNICTWO • INITIUM
ISBN • 978-83-66328-13-6

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO INITIUM — DZIĘKUJĘ!


CZY CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz