Ten elegancki poradnik jest prawdziwym must-have dla kobiety, która chce połączyć swój indywidualny styl z paryskim szykiem
W nowej, poszerzonej i uaktualnionej wersji Paryskiego szyku — którego pierwsze wydanie także w Polsce było bestsellerem — Ines de la Fressange, ikona paryskiego szyku, oraz Sophie Gachet, znawczyni paryskich trendów, z humorem, wdziękiem i zapałem dzielą się swoim niepowtarzalnym stylem i wskazówkami na temat mody, elegancji, urody, dekoracji wnętrz i spędzania wolnego czasu, także z dziećmi.
Znajdziesz tu fantastyczne stylizacje, zdjęcia i rysunki Ines, dowiesz się, które elementy garderoby są niezbędne w szafie każdej kobiety, poznasz sposób Ines na pielęgnację urody w dziesięć minut i na przygotowanie paryskiej kolacji dla przyjaciół. Znajdziesz tu także listę adresów — internetowych i stacjonarnych – pod którymi zrobisz zakupy w paryskim stylu, miejsc, gdzie zjesz wspaniały posiłek, wypijesz kawę, spędzisz noc, muzeów leżących nieco na uboczu głównych szlaków.
____________________
Stereotypy nie są dobrym zjawiskiem. Ale idąc drogą skojarzeń, wszyscy wiemy, co określić jako „paryski styl”, i to podwójnie! Z jednej strony, widzimy oczyma wyobraźni elegancką damę, od stóp do głów ubraną w projekty Chanel (garsonka?), w wielkim kapeluszu, z nieodłącznym sznurem pereł na szyi. Z drugiej natomiast, bardziej współczesny obraz, czyli biała koszula, rozwiany włos, czerwona szminka, skromny makijaż oka. Naturalna piękność, ktoś jak słynna Juliette Binoche. I właśnie tej formie hołduje Ines de La Fressange, współautorka naszego poradnika (za chwilę słów kilka o niej samej). Przyznaję się bez bicia, dość powierzchownie, na początku zainteresowała mnie grafika oraz szczeniacka słabość do wszystkiego, co francuskie. Dlatego postanowiłam sięgnąć po książkę, choć egzemplarze wypełnione radami zazwyczaj średnio trafiają w mój gust. Cóż, czasem warto zaryzykować. Zwłaszcza teraz, gdy szukamy odskoczni od złych myśli…
Mała czarna to nie byle kiecka, tylko idea. Abstrakcyjna, wręcz uniwersalna. Mała czarna? Tylko co to tak naprawdę znaczy? Edith Piaf na scenie, z dramatycznie ułożonymi dłońmi? Zapłakana Anna Magnani we włoskich filmach neorealistycznych? Audrey Hepburn pogwizdująca w taksówce? Każda z nas nosi w głowie własny image. Wszystkie jesteśmy posiadaczkami nie tylko kilku małych czarnych, ale też kilku par dżinsów: to różne wersje tej samej rzeczy. Czarna sukienka to sekret, który kobiety odkryły już dawno temu: wiemy, że uratuje nas w każdej sytuacji.
Ines jest modelką, która karierę rozpoczęła już w połowie lat siedemdziesiątych. Muza Karla Lagerfelda, aczkolwiek ich zawodowe drogi prędko się rozeszły, co zostało poprzedzone sporą awanturą. W pewnym momencie życia odkryła, że nieźle wychodzi jej również tworzenie kompozycji zapachowych, projektowanie. Razem z Sophie Gachet, dziennikarką modową (piszącą choćby dla „Elle”), stworzyły książkę pełną instrukcji dotyczących tego, jak stać się kimś bardziej francuskim od Francuzki. To filmowy obraz kobiety, musimy zdawać sobie sprawę. Ale całość wypada dość frapująco. Słodko-cierpkie wskazówki, kojarzące mi się z reprymendami od zawsze szykownej babci, kręcącej głową na widok kolorowych włosów.
Szata graficzna prezentuje się po prostu pięknie, nie mogę zaprzeczyć. Mnóstwo zdjęć, szkiców, przyjemna okładka i solidne wykonanie. Książka wygląda świetnie, cieszy oko. To niezła propozycja na prezent dla kobiet, które interesują się modą, lecz równocześnie nie są na jej punkcie oszalałe. Bo wówczas treść ich zwyczajnie znudzi. Rady de La Fressange trudno zaliczyć do mocno odkrywczych, jednakże osoby rozpoczynające swoją przygodę z trendami będą zadowolone. Ja także dowiedziałam się kilku nowych informacji, choć ciężko stwierdzić, iż zgadzam się z każdą opinią autorek.
Owszem, Ines ma odpowiednie referencje, aby wypowiadać się na takie tematy. Lecz wiem, że nie wszystkim spodoba się sposób opowiadania. Sprawia wrażenie człowieka przekonanego o swojej racji, chociaż równocześnie nie brakuje jej poczucia humoru. Trochę ujęła mnie ta buta, aczkolwiek rozumiem, może denerwować. Dlatego przed kupnem dobrze przewertować sobie egzemplarz w księgarni, przeczytać darmowe fragmenty. Ale popieram opinię de La Fressange — nie potrzebujemy tysiąca ubrań, by wyglądać elegancko. Wystarczy parę klasycznych elementów. Ciekawostka to rozdziały poświęcone wystrojowi domu. Bardzo mi przypadły do gustu, inspirujące oraz świeże. Byłoby interesująco, gdyby autorki zdecydowały się kiedyś wydać publikację dotyczącą właśnie tego tematu.
Lubię zmieniać wnętrza, w których mieszkam. Moje córki urodziły się, gdy zajmowaliśmy tradycyjny, bogato zdobiony apartament. W kolejnym miejscu postawiłam na minimalizm i elegancki design. Potem wylądowałam na kilka lat w domu z ogrodem, w którym czułam się jak w rodzinnej rezydencji, a w moim obecnym lokum unosi się duch pracowni artysty; to Montparnasse, więc wmawiam sobie, że moim sąsiadem jest Modigliani albo Foujita. Zdecydowałam się na jasne kolory i spatynowane meble. Regularna wymiana mebli jest niczym lifting dla wnętrz — to przygnębiające, gdy twoje otoczenie się starzeje. Oczywiście nie ma sensu iść na całość i zmieniać wszystkiego — wystarczy kilka sprytnych zabiegów.
Podsumowując, reedycja „Paryskiego szyku” to przyjemna lektura, do której trzeba podchodzić z lekkim przymrużeniem oka. Czy jest pożyteczna? W pewnym sensie, tak. Dowiedziałam się nieco ciekawych informacji, nieco inspiracji, choć w większym stopniu odbieram całość jako sposób na relaksację. Troszkę niczym podróżowanie palcem po mapie. Nie musimy zaglądać do wymienionych przez autorki restauracji lub butików, są drogie. Ale nikt nam nie zabroni poczuć się francusko w samym środku Polski! Piękny uśmiech, i już przypominamy uroczą Françoise Hardy.
AUTORKI • INES DE LA FRESSANGE, SOPHIE GACHET
TYTUŁ • „PARYSKI SZYK JESZCZE RAZ”
PRZEKŁAD • KATARZYNA KARŁOWSKA, MAGDALENA HERMANOWSKA
LICZBA STRON • 240
WYDAWNICTWO • REBIS
ISBN • 978-83-8188-019-0
EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO REBIS — DZIĘKUJĘ!
CZY CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz