MARIAN PIEGZA • „INGA I MUTEK”


Przeszłości nie można zmienić, ale czy można o niej zapomnieć?

W sierpniu 1939 roku Inga Sobik ma siedemnaście lat i żyje nadzieją na wielką miłość, rodzinę, słowem – szczęście. Wybuch wojny sprawia, że jej marzenia schodzą na drugi plan, a ona sama, jako córka powstańca śląskiego, zostaje wysłana na roboty przymusowe do Niemiec. Przyjaźń i miłość, jakie tu niespodziewanie znajduje, pomagają jej przetrwać ten trudny czas. Wkrótce Inga wraca w rodzinne strony i zaczyna układać sobie życie w realiach odmienionej, powojennej Polski, która w niczym nie przypomina kraju, za którym tak tęskniła. Miejsca i ludzie, których znała i kochała, powoli odchodzą w przeszłość, a myśl o lepszym jutrze wydaje się nierealną mrzonką. Tymczasem na świat przychodzi syn Ingi, Waldek zwany Mutkiem, a w życiu rodziny Sobików rozpoczyna się zupełnie nowy rozdział…

____________________

Po raz drugi spotykam się z prozą Mariana Piegzy. Poprzednia książka, czyli „Odnaleziony portret” bardzo przypadła mi do gustu. Porywająca saga rodzinna, której główna akcja ma miejsce w Świętochłowicach. I znowu wracamy do tego pięknego miasta. Z góry pragnę zaznaczyć, że naprawdę podziwiam konsekwencję autora. Nie sili się na wymyślanie szlaków w obcych rejonach. Natomiast promuje oraz pielęgnuje pamięć o Śląsku. To cudowne, autentycznie wzruszające. Uważam, iż Piegza spełnia powierzoną sobie samemu rolę znakomicie. Już od czasów czytania „Odnalezionego portretu” chciałam odwiedzić Świętochłowice, a teraz jestem pewna, że wakacje upłyną mi pod znakiem Śląska. Czy tworzę laurkę? Może tak niektórzy odbiorą moje słowa. Jednak zaręczam, niczego nie ubarwiam, nie koloryzuję. I żałuję dość średniej popularności owych książek. Zdecydowanie zasługują na większą atencję, grono czytelników.

Gospodarstwo, w którym Inga pracowała, mieściło się na uboczu, za przysiółkiem, który z kolei oddalony był od Gross Rinnersdorf o dobre pięć kilometrów. Mieszkali więc na prawdziwym odludziu. Z folwarkiem z jednej strony łączyła się droga do przysiółka i wsi, przy niej rozciągały się pola i łąki, a z drugiej był sad, potem staw z hodowlą ryb, a za nim zaś las z niewielkim potokiem, gdzie w ciepłe dni chodziły, by się dokładnie umyć. Właśnie potok, sad i las były miejscem nielicznych chwil wytchnienia dla dziewczyn. Nielicznych, bo zawsze miały coś do roboty, a gospodarz skrzętnie pilnował, by równo rozdzielać prace. Kiedy kończyły się roboty w polu, dziewczyny dostawały zadania do wykonania w gospodarstwie. Chociaż były młode, to czuły zmęczenie. Dodatkowo odczuwały dyskomfort z powodu braku ciepłej kąpieli, używana tylko szarego mydła, a także swych niezadbanych fryzur.

Autor pięknie opisuje otoczenie. Nie są to zbyt rozwlekłe dumania, są wyważone. Ale ładne, poetyckie, sprawiające, że bardzo łatwo jest spoglądać na świat oczami bohaterów. Myślę, iż trzeba mieć spory talent, by umiejętnie zainteresować czytelnika pomiędzy dialogami oraz główną akcją. Jeśli lubicie taki klimat — będziecie absolutnie zachwyceni. Zewsząd słyszę pochwały tylko nad  zagranicznymi pisarzami. A posiadamy w Polsce mnóstwo równie wspaniałych, wystarczy poszukać. A przyznaję, ja sama dość długi czas odstawałam od naszego rodzimego rynku, czego szczerze żałuję. Poprawiłam się, dzięki czemu zyskałam szansę poznania interesujących twórców (choćby właśnie recenzowany przeze mnie Marian Piegza).

Książka jest wyjątkowo emocjonująca, gdyż takie historie znam z opowieści moich dziadków, babci również groziło wywiezienie na roboty do Rzeszy. Uratował ją ślub z dziadkiem. Obserwując losy Ingi zastanawiałam się, jakich złych „przygód” uniknęła babcia? Jak mnóstwo miała szczęścia w wszechobecnym nieszczęściu… Niestety, ogromna liczba ludzi musiała dawać radę na obczyźnie. Wielką zaletą „Ingi i Mutka” jest realizm. Bez problemu umiem wyobrazić sobie podobne życiorysy, w pełni prawdziwe. Bolesna świadomość, lecz w przypadku literatury — ważna oraz frapująca. Do tego ciekawe wątki poboczne.

Bohaterowie zostali porządnie skonstruowani, z dbałością o detale. Łatwo wyrobić sobie na ich temat opinie, kibicować im lub się denerwować. Wzbudzają dużo emocji. Muszę przyznać, że szczególnie zafascynowały mnie rozdziały opisujące już dzieje powojenne. Mocno wczułam się w biedną Ingę, która po latach zawieruchy wraca do miejsca będącego jej bliskim, a równocześnie zupełnym obcym. Proszę nie sądzić, iż to kolejne tanie romansidło. Powieść świetnie dopracowano, porusza wiele ważnych kwestii, a wiedza historyczna autora robi wrażenie. Nie jest to lekka lektura, należy przygotować się na całą gamę przemyśleń towarzyszących od samego początku do końca. Ale właśnie tego typu fabuły doceniamy najbardziej.

Miejscowe liceum ogólnokształcące miało być miejscem, w którym kształtuje się przyszłą inteligencję. Patrząc na swoich kolegów, Mutek jakoś tego nie dostrzegał. Pochodzili w większości z prostych rodzin i sprawiali wrażenie zdziwionych faktem uczęszczania do tej szkoły i nadziejami, jakie się w nich pokładało. Jak na szkołę średnią klasy były bardzo liczne. Mutek uczęszczał do takiej, co liczyła ponad czterdzieści osób. Nauczyciele zakładali, że liczebność ulegnie zmniejszeniu na skutek naturalnej selekcji, stąd też stawiali duże, często zbyt duże wymagania. Jedni uczący byli lubiani, a inni nie. Tu jednak, podobnie jak w innych szkołach, była grupa oddanych ideologów, którzy głosili poglądy zupełnie inne niż słyszane przez uczniów w rodzinnych domach. Często też oceny stawiane przez nauczycieli były odbiciem ich poglądów na świat, a także nastawienia do ucznia.

„Inga i Mutek” to piękna powieść. I naprawdę życzyłabym sobie, aby o autorze usłyszało więcej osób, aby więcej osób stwierdziło, że chce sięgnąć po tę książkę. Dlatego dokładam od siebie małą cegiełkę licząc, iż moje marzenie się spełni. Trzymam kciuki za Mariana Piegzę, jego dalszy rozwój, wyczekując następnych niesamowitych publikacji. Tak, sprawdza się powiedzenie: „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Proszę dać szansę naszej rodzimej literaturze, gdyż można odnaleźć oryginalne perły, które pragnie się chronić.


AUTOR • MARIAN PIEGZA
TYTUŁ • „INGA I MUTEK”
LICZBA STRON • 340
WYDAWNICTWO • NOVAE RES
ISBN • 978-83-8147-793-2

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁ PORTAL NAKANAPIE.PL — DZIĘKUJĘ!


CZY CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?

2 komentarze:

  1. Uwielbiam książki dotyczące wojny, bądź czasów powojennych.
    Jeżeli będę miała tylko taką możliwość to przeczytam.
    Pozdrawiam.
    K.

    OdpowiedzUsuń