MARCO MAGINI • „JAKBY NIKOGO NIE BYŁO”



Wojna zawsze pozostawia w człowieku niewyobrażalne ślady. To czas, gdy trzeba podjąć mnóstwo decyzji, które rodzą jeszcze więcej pytań. Czy trzeba odebrać czyjeś życie, aby ratować własne? Gdzie kończy się granica rozsądku, a zaczyna szaleństwo?

Dražen Erdemović, pół Chorwat, pół Serb. Chłopak, który pragnie prowadzić normalne życie, wychowywać córeczkę i spędzać czas z żoną. Nie może — oskarżony o zbrodnie wojenne staje przed sądem i dręczony wyrzutami sumienia opowiada o wszystkim, czego był nie tylko świadkiem, ale także uczestnikiem. Swoje spojrzenie przytacza także Dirk — jeden z członków sił pokojowych ONZ, ciągle próbujący pozbyć się koszmaru wojny. W procesie Erdemovića bierze udział niejaki Romeo Gonzáles, sędzia. Postawiony pod murem zdaje sobie sprawę z prowadzonej przez niego sprawy. Wie, że musi wydać wyrok, ale nie potrafi podejść do niego obojętnie…

Dość niepopularnym tematem jest wojna bałkańska. Przyznaję, że sama mało wiedziałam, ale lektura książki Maginiego otworzyła mi w oczy. Konflikt, który charakteryzował się ogromem okrucieństwa i przemocy. Sięgając po tę pozycję byłam świadoma, iż może mnie przerazić. Jednak emocje towarzyszące mi podczas czytania buzują we mnie nadal. Piszę te słowa, a w tle mam włączonych kilka artykułów opowiadających o genezie całej sytuacji. Chciałabym dowiedzieć się więcej, może częściowo zrozumieć kilka kwestii, które poruszył autor. Mamy tu do czynienia z naprawdę ciężką historią, więc wiem, że nie wszyscy będą mieli na nią ochotę. Jeśli czujecie się na siłach, a nawet macie zapał do wielu przemyśleń — to będziecie zdecydowanie zadowoleni. Choć może wybrałam złe słowo. Zadowolenie nie komponuje się z goryczą, która bije z każdej strony. To zawsze trudne. I potrzebne.

Marco Magini od samego początku wprowadza czytelnika w stan pewnego napięcia. Zaczyna ostro i konkretnie, gdy przedstawia scenę demolowania domu przez Dirka. Mężczyznę opętanego pragnieniem pozbycia się natrętnych wspomnień. Brutalnych w swojej namacalnej prawdziwości. Dražen nie jest postacią fikcyjną i od początku poczułam wobec niego współczucie. Także wobec Gonzálesa próbującego wybrać jak najlepszą decyzję, co należy do arcytrudnych zadań. Każdy bohater został nakreślony z dbałością o szczegóły, z całą gamą cech. W przypadku Dirka i Dražena mamy narrację pierwszoosobową, to dodatkowo sprawia, że łatwo się zgłębić w ich umysły.

Wszyscy są jednakowi, zupełnie tacy sami, to wojna biedoty. Wolność wolnością, rozumiem, ale dlaczego akurat my musieliśmy się w to władować? Benzyna jest racjonowana i w związku z tym nie pozostaje nam nic innego, jak patrolować miasto na piechotę, oszczędzamy paliwo do pojazdów stacjonujących w punktach obserwacyjnych na okolicznych wzgórzach. Nasz patrol to nic więcej jak bezcelowa włóczęga na tle ponurego miejskiego krajobrazu, pośród ruin domów w dzielnicach nędzy, murów podziurawionych pociskami.

Opis masakry w Srebrenicy uderza w czułe punkty. Bezsensowne mordowanie, w pewnym momencie automatyczne. Co zrobić? Słuchać rozkazów, bo inaczej samemu stanie się obok ofiar i zginie? Zostawiając przy tym rodzinę, również skazaną, niekoniecznie na śmierć, ale choćby wykluczenie i pozbawienie opieki. Takie wybory są tragiczne. Chyba właśnie ten rozdział najbardziej mną wstrząsnął, bo postawiłam się w sytuacji Erdemovića. I mimo, że od lektury już minęło parę dni, to nadal nie wiem, co bym zrobiła. I chyba przez dłuższy czas będę się zastanawiać.

W „Jakby nikogo nie było” zaciera się linia między dobrem a złem. Dobitnie zdajemy sobie sprawę z tego, że świat nie jest tylko czarny i biały. Musimy podejmować różne decyzje, ale prawie wszyscy wiemy, iż nie chcielibyśmy decydować o czyimś życiu. W sensie dosłownym. Byłoby cudownie, gdyby to była jedynie fikcja literacka, lecz nią nie jest. Książka dobrze wpasowuje się w aktualne wiadomości. Codziennie słyszymy o nalotach, zamachach, walkach. W ich ogniu istnieją realni ludzie, którzy zapewne też nie umieją wybrać mniejszej katastrofy. Dylematy trojga bohaterów spajają się w całość, choć powierzchownie wydaje się, że dotyczą innych spraw.

Autor bombarduje czytelnika retorycznymi pytaniami, które wwiercają się w głowę. Jeśli lubicie lektury skłaniające ku poważnym przemyśleniom, to serdecznie polecam „Jakby nikogo nie było”. Gwarantuję, że zechcecie pochylić się nad historią Erdemovića.

Mój pierwszy raz w woju zdołał mi uświadomić, że armia nie przepada za odmiennością, występowaniem z szeregu. Okruch człowieczeństwa, który usiłę w sobie zachować, ciąży mi jak brzemię, to czysta hipokryzja. Nie jestem Serbem, nie jestem też Muzułmaninem, mam na sobie trzeci mundur w życiu i nigdy jeszcze nie czułem się żołnierzem. Nie mogę zasnąć, zdaje się, że cała reszta śpi głęboko w tym prowizorycznie zaadaptowanym pomieszczeniu. Przewracam się z boku na bok na twardej pryczy, usiłuję pozbyć się natrętnych myśli.

AUTOR • MARCO MAGINI
TYTUŁ • „JAKBY NIKOGO NIE BYŁO”
LICZBA STRON • 240
WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KA
ISBN • 978-83-8069-344-9

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU PRÓSZYŃSKI I S-KA ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.

14 komentarzy:

  1. Ciężka lektura, ale z pewnością potrzebna. Chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciągu ostatnich dni myślami do niej wracałam, bardzo mocna książka.

      Usuń
  2. Gdybym miała czas i hajs pewnie bym sięgnęła;D Biedne życie czytelnicze;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się o tym nie myśleć, bo od razu wpadam w zły humor! Tyle premier, a tak mało pieniędzy…

      Usuń
  3. To byłby dobry prezent dla taty. :) A czy ja się skuszę... najpewniej tak, ale nie teraz, teraz nie ma dobrego momentu na takie lektury. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna mu się spodobać, to ciężka książka, krążąca wokół męskich bohaterów.

      Usuń
  4. Po książki historyczne raczej nie sięgam, choć nie ukrywam, że przydałoby się jednak trochę w taką tematykę zagłębić, a nie tylko czytać romanse, czy młodzieżówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się złożyło, że tego typu książki bardzo mnie interesują, choć są dni, gdy sięgam po coś lekkiego — więc na odwrót. Pomieszanie gatunków sprawia, że zyskuje się świeże spojrzenie. :)

      Usuń
  5. Nie słyszałam o tym tytule, ale podoba mi się to wyłuszczenie świata pomiędzy białym, a czarnym i ukazanie go także w innym świetle. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie książki są bardzo ważne! Zwłaszcza, gdy pokazują różne odcienie szarości.

      Usuń
  6. Nie miałam ochoty na tę lekturę. Jednak jak będę miała kiedyś czas żeby się nad nią pochylić to na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogłabym przeczytać, bo dosyć dużo czytam książek o wojnie.

    OdpowiedzUsuń