BEATA TADLA • „CZEGO OCZY NIE WIDZĄ”


Dziennikarstwo nie jest łatwym rzemiosłem. Wymaga ogromu pracy, szeroko otwartych oczu, umiejętności radzenia sobie z krytyką. Bo ta ostatnia potrafi przewijać się przez całą karierę. Karierę trudną, ale wartą poświęceń.

Beata Tadla — dziennikarka, początkowo związana z radiem, następnie z telewizją. I to głównie z telewizji ją znamy, a co najmniej kojarzymy. Ma za sobą epizod aktorski, pisze też książki. Oto kolejna z nich, traktująca o ścieżce zawodowej Tadli, ale nie tylko. Autorka zdradza kulisy tego, co dzieje się za kamerą. Walczy z mitami, przedstawia wiele anegdot i stara się „odczarować” fałszywy obraz mediów. Zbiór różnych sytuacji, czasem smutnych, czasem naprawdę wesołych, godnych opisania i zapamiętania.


Beata Tadla mimo woli wzbudza kontrowersje. Ostatni rok przyniósł wiele zmian, a ona sama zmagała się z narastającą falą oszczerstw. Tak, zaczęła być kojarzona przede wszystkim jako partnerka Jarosława Kreta, stała bywalczyni portali plotkarskich. Pojawiały się kolejne wyrwane z kontekstu wypowiedzi, ludzie żywo dyskutowali w komentarzach. I jakoś większość osób zapomniała o roli dziennikarki, sprowadzając Tadlę do zwykłego gwiazdorzenia. Przyznaję, początkowo sceptycznie podchodziłam do naszej bohaterki. Postanowiłam sięgnąć po książkę jej autorstwa, aby móc sobie w końcu wyrobić konkretne zdanie. Zainteresował mnie też opis. Wydaje się, że dobrze znamy media, zwłaszcza telewizję. Jednak widz przychodzi „na gotowe”. Za krótkim program stoi cały sztab pracowników, półgodzinne nagranie wymaga całego dnia przygotowań. Tematyka ciekawa, dlatego warto odrzucić wszelkie uprzedzenia. Czy było warto? Owszem. Sporo wyniosłam z tej lektury, przeszła moje początkowe oczekiwania.



Autorka przedstawia ćwierć wieku swej kariery. Poprzez wzloty i upadki, bogaty dorobek. Poprzez urywki wspomnień poznajemy polską telewizję na przestrzeni lat, pojawiające się zmiany, Moją uwagę przyciągnął swoisty „slang” stosowany wśród osób z branży. To ogromna ciekawostka, warta zapamiętania lub zaznaczenia. Przyda się zwłaszcza studentom dziennikarstwa i pokrewnych kierunków — troszkę nietypowy podręcznik, ale zaręczam, że przydatny. Zwłaszcza od sfery emocjonalnej, to muszę podkreślić. Tadla przekonuje, że praca w mediach nie należy do łatwych i przyjemnych. Trzeba być gotowym na spadającą krytykę, czuwanie do późnych godzin nocnych, często telefony o dziwnych porach. Podkreśla, że dziennikarzem jest się tak naprawdę całą dobę.

Rodzice zawsze mnie wspierali, ale mam wrażenie, że wtedy te moje zamiary traktowali jak fanaberię, bo niby co ta ich dziewczynka może sama zwojować w wielkim świecie… Ale dziewczynka od dziecka była koszmarnym uparciuchem i zawsze stawiała na swoim. Po latach rodzice przyznali, że powątpiewali w sukces mojej samotnej wyprawy na podbój stolicy, myśleli, że zniechęcona obcym lądem szybko stamtąd wrócę.


Wspominałam o nawale przykrych słów. W publikacji poświęcono sporo miejsca wyjaśnieniom dotyczącym wpadek. Kiepski makijaż, przejęzyczenie. Wszystko można wytknąć, a ocenianie z perspektywy widza należy do prostych czynności. Beata Tadla po stracie pracy przekonała się, że sama zaczęła patrzeć niczym zwykły telewidz. To był jeden z bodźców do napisania książki, według mnie, godny zauważenia. Prezenterzy również są ludźmi, mają prawo do pomyłek, a surowa ocena bywa przesadzona. Oczywiście, każdy ma sympatie i antypatie. Mimo tego należy popatrzeć obiektywnie, choć to trudna sztuka.

„Czego oczy nie widzą” należy do pozycji szczerych. Czuć pasję do dziennikarstwa, brak chęci do wykonywania czegoś innego. Po prostu, powołanie. Można lubić Beatę Tadlę albo nie, ale trzeba przyznać, że to kobieta ambitna. Miło czytało się zabawne sytuacje prosto z planu, opis wydarzeń ważnych nie tylko dla Polski, ale też całego świata. Duży plus za wkładkę ze zdjęciami, szczególnie przypadło mi do gustu to dokumentujące ruchomą platformę. Wiedziałam, że telewizja posuwa się do różnych sztuczek, jednak same domysły są niczym. Zafascynował mnie proces tworzenia, towarzyszy mu adrenalina, trzeba kochać tę atmosferę oczekiwania. Ciągle być na bieżąco. Tym się żyje.

Publikację polecam przede wszystkim pragnącym poznać media z drugiej strony. Nie jako odbiorca. Oczami autorki jeszcze raz spoglądamy na wcześniej znane tragedie i momenty chwały, które poruszyły społeczeństwo. To też dobry bodziec do szukania dodatkowych informacji o dziennikarstwie. Realny temat-rzeka.

Żyjemy w erze obrazka, a telewizja to medium, na które się przede wszystkim patrzy. Im większe wrażenie obrazek zrobi, tym większa szansa na radość z rosnących słupków. Jedna z pierwszych zasad, jaką usłyszałam na początku swojej pracy w telewizji, brzmiała: nie ma zdjęć, nie ma tematu. Chyba że krótko, bo na dłużej tylko z ilustracją. Nie mogłam do tego przywyknąć.



AUTOR • BEATA TADLA
TYTUŁ • „CZEGO OCZY NIE WIDZĄ”
LICZBA STRON • 256
WYDAWNICTWO • REBIS
ISBN • 978-83-8062-097-1

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU REBIS ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.


4 komentarze:

  1. Ciekawe, ciekawe. Chętnie poznam tv z drugiej strony :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas 😍
    Świat oczami dwóch pokoleń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fascynujące, gdy możemy poznać coś od podszewki. :)

      Usuń
  2. Serdecznie dziękuję za tę recenzję, to szczere i ważne dla mnie słowa. Mam nadzieję, że nie zawiodę czytelników:) gorąco pozdrawiam. Beata Tadla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny. Czekam na kolejne książki Pani autorstwa. :)

      Usuń