HOPE JAHREN • „LAB GIRL”


Większość z nas nieprawdopodobnie rzadko skupia uwagę na otoczeniu. Zapatrzeni w ekrany telefonów i laptopów, potrzebujemy odpowiedniego bodźca, aby dostrzec przyrodę. Bezcenną, kuszącą pięknem soczystych barw. Czy możemy odłożyć na bok elektronikę, a następnie chłonąć wiedzę płynącą z natury?

Hope Jahren od dziecka czuła pewność, że pragnie zostać naukowcem. Omijały ją zabawy z rówieśnikami, za to mnóstwo czasu spędzała w laboratorium ojca. Konsekwentnie walczyła o spełnienie swoich marzeń. Kobiety w tym specyficznym świecie ciągle były i są traktowane protekcjonalnie, muszą podwójnie się starać, by osiągnąć upragniony sukces. Początki Hope nie należały do najłatwiejszych. Los rzucał pod nogi stos kłód. Ciągły brak funduszy, choroba, ciągła próba udowadniania, iż naprawdę jest coś warta. W drodze towarzyszył jej Bill, najlepszy przyjaciel, duża indywidualność, co ich połączyło. Dzisiaj Hope to uznana geobiolog i geochemik, skupiająca się głównie na paleontologii. W swojej książce opisuje nie tylko własne przeżycia, ale też zaraża miłością do drzew.


Zawsze miałam problemy z naukami ścisłymi, aczkolwiek potrafię docenić ich piękno. Dopiero teraz, gdy już skończyłam szkołę, mam chęć, aby poszerzać wiedzę z matematyki, fizyki, biologii. Próbuję łączyć to z rozrywką, nie zniechęcać się. Świat jest fascynujący, każde zjawisko, godne poznania od strony „technicznej”. To właśnie moje ostatnie zainteresowania stały się powodem, dla którego postanowiłam sięgnąć po „Lab Girl”. Nazwisko Hope Jahren nic mi nie mówiło. Zaczęłam szperać w Internecie ze względu na książkę. Osiągnięcia tej kobiety są imponujące. Zdobyła wiele nagród, nieustannie się rozwija. Byłam ciekawa, czy Jahren może zainteresować laików. Odpowiedź jest twierdząca. Sama od dziecka uwielbiam drzewa, z jakichś niewyjaśnionych powodów. To łączy mnie z Hope, która pomogła mi zrozumieć pewne niuanse. „Lab Girl” ma zapewnione specjalne miejsce na mej półce. Nie spodziewałam się aż tak wciągającej lektury.


Książka ma dość dużo stron, ale pozostał niedosyt. Nie z winy autorki. Zwyczajnie zauroczyło mnie to połączenie autobiografii i nauk przyrodniczych, podejście do czytelnika. Nie znajdziemy tutaj wydumanych hymnów śpiewanych na własną cześć, traktowania nas z góry. Hope cierpliwie wyjaśnia wszelkie zawiłości, używając przyjemnego języka. Namawia do zasadzenia własnego drzewa, o czym zawsze marzyłam i mam nadzieję, że wkrótce się to spełni. Zwłaszcza teraz, gdy chłonę nowe informacje i czuję wyraźne zachęcenie do kontynuowania tej przygody. Żałuję, iż nie trafiałam w życiu na takich dobrych nauczycieli. Wówczas wszystko przychodziłoby mi z łatwością, bez grymaszenia nad lekcjami.

Na tyle, na ile mogą, naukowcy troszczą się o swoich. Gdy wykładowcy zauważyli moje żywe zainteresowanie ich laboratoriami badawczymi, polecili mi kontynuowanie nauki na studiach doktoranckich. Ubiegałam się o przyjęcie na wszystkie słynne uniwersytety, o których słyszałam. Zawróciła mi w głowie perspektywa darmowych studiów i stypendium, które przez cały czas ich trwania pokrywałoby koszty czynszu i wyżywienia.

Jahren porusza wiele wątków, każdy znajdzie coś dla siebie. Połączono je tak, że tworzą spójną całość. Wspomina o małżeństwie, macierzyństwie. O magii tych rzeczy, o ile „rzeczami” można je nazwać. nie unikając tematu problemów. Omawia kwestię chorób psychicznych, radzenia sobie z nimi. Podoba mi się ta mnogość, trudno narzekać na nudę. Hope nie jest pisarką, dlatego początkowo obawiałam się, że może mieć problemy z przekazaniem swoich myśli. O dziwo, poszło całkiem nieźle. Wiem, iż daleko jej do wybitnych literatów, ale nadrabia ogromnym zaangażowaniem.

Ta publikacja aż kipi od ciekawostek, które warto zapamiętać. Autorka znakomicie odnajduje powiązania między światem drzew i ludzi. Nigdy nie sądziłam, że te pierwsze są aż tak fascynujące. Powoli zaczynam tęsknić za wiosną, a dzięki tak dobrze skonstruowanej pozycji mogę myślami przenieść się do miejsca, gdzie jest tyle zieleni. Rośliny potrzebują pielęgnacji, by móc się rozwijać. To dotyczy również przyjaźni, bo właśnie relacja Bill-Hope wydaje mi się być jednym z najmocniejszych punktów. Jak „brat z innej matki”, z tak silną więzią mamy do czynienia. Czytałam o tym duecie z prawdziwą przyjemnością. Niezawodny mężczyzna, równie utalentowany. Członek rodziny, nie tylko współpracownik.

„Lab Girl” to książka zdecydowanie zaskakująca. Nie oceniajcie jej po pozorach! Hope Jahren w świetny sposób przedstawia pasję, która doprowadziła ją prosto w ramiona sukcesu. To historia o sile determinacji, o niesamowitej kobiecie, mającej duże predyspozycje do stania się czyimś autorytetem. Egzemplarz świetnie nada się na prezent, szczególnie dla młodych osób. Czasem brakuje sił, a taka opowieść naprawdę wspiera na duchu.

Kaktus nie żyje na pustyni dlatego, że lubi pustynię. Żyje na niej dlatego, że jeszcze go nie zabiła. Każda pustynna roślina będzie się lepiej rozwijała, jeśli się ją stamtąd przesadzi. Pustynia jest jak cała masa kiepskich dzielnic: nikogo w nich mieszkającego nie stać na przeprowadzkę. Niedostatek wody, za dużo światła, zbyt wysokie temperatury: pustynia oferuje wszystkie te niedogodności, i to podkręcone do maksimum. Biologowie nie zajmują się zbytnio badaniami nad nią, a to dlatego, że rośliny dla człowieka trzy rzeczy: pożywienie, lekarstwa i drewno. Żadnej z nich nie da się znaleźć na pustyni.


AUTOR • HOPE JAHREN
TYTUŁ • „LAB GIRL”
LICZBA STRON • 432
WYDAWNICTWO • KOBIECE
ISBN • 978-83-65740-21-2

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.

14 komentarzy:

  1. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Okładka piękna, a treść nietypowa.
    Pozdrawiam, http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest naprawdę przyjemna dla oka. Też bardzo mi się podoba. :)

      Usuń
  2. Przeczytałam i polecam! Warto się na nią skusić i przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. :)

      Usuń
  3. Książka wydaje się bardzo nietypowa, ale raczej nie jest jedną z tych, które mogłyby mnie zainteresować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również po lekturze pomyślałam o zasadzeniu drzewa, ona pozwala nam spojrzeć na świat roślin z zupełnie innej perspektywy i to jest niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzewa wydają się być bardziej żywe od ludzi. Wspaniała książka. :)

      Usuń
  5. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To zupełnie nie mój klimat, a świat przyrody chyba niespecjalnie mnie interesuje, ale mam wielką ochotę na ten tytuł, zapowiada się wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ogromna zaleta tej książki — zaciekawi nawet osoby, które pozornie nie przepadają za tematyką naukową. :)

      Usuń
  7. Żałuję teraz, że się na nią nie zdecydowałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ostatnim czasie umknęło mi wiele książek, więc znam to uczucie rozczarowania. :D

      Usuń