Co łączy życie Elsiny Marrone, niezrównanej w kołysaniu biodrami miliarderki, z życiem Peppina Valletty, romantycznego śpiewaka z piano baru, albo Lindy Giugiu, niepokonanej przy pokerowym stole? Łączy je właśnie to, że każde z nich jest życiem. Składają się z mnóstwa być może nieistotnych, ale przez to wcale nie drugorzędnych zdarzeń.
Biorąc za punkt wyjścia portrety autorstwa Jacopa Benassiego, Paolo Sorrentino wyobraża sobie historie uwiecznionych na nich osób, nie wiedząc, kim są ani co robią. Z błyskotliwym humorem łączy różne rejestry i treści, w jednym zdaniu przechodząc od cierpienia do śmiechu, od wzruszenia do ironii, snując niesplecione ze sobą opowieści o miłości, samotności i przyjaźni, komedie, melodramaty, tragedie i farsy.
____________________
Lubię niebanalne pomysły, zwłaszcza te, które mają związek z literaturą lub fotografią. Tak się złożyło, że miałam okazję trafić na interesujące połączenie obu dziedzin, a wszystko za sprawą książki napisanej przez pewnego włoskiego reżysera. Paolo Sorrentino zdobył sporo nagród za takie filmy jak „Wielkie piękno” czy „Młodość”. Popularnością cieszy się też wysoko oceniany serial „Młody papież”. Owszem, niespecjalnie ciągnęło mnie do wymienionych tytułów, aczkolwiek czytałam o nich dużo dobrego. Fanką Sorrentino nie jestem, ale zdecydowałam się zerknąć na jego karierę pisarską. „Nieistotne wizerunki” oryginalnie zostały wydane trochę ponad dwa lata temu, teraz nadeszła polska premiera. Aż mnie dziwi jedna kwestia — dlaczego dopiero słyszę o tej książce? Mimo mojego zainteresowania zagranicznymi publikacjami. Naprawdę ciekawa fabuła, więc mam nadzieję na jej rozpowszechnienie w naszym kraju.
Lato dogorywa, zbliża się jego koniec, pośród podartych majtek, starego chleba na stole, opasłego brzucha na kolanach i smutnego światła wypełniającego włoskie kuchnie. Zapalanego, mimo że jeszcze jest widno. Woda odkręcona, dopóki nie zacznie lecieć zimna. Ojcowie w kątach, rozbici, nie mogą na siebie patrzeć. Cios dla dzieci. Ojcowie źle płaczą. Zapominają, jak to się robi. To normalne, gdy robi się coś rzadko. Nie da się przyzwyczaić do łez tego, który ma chronić. Zaczyna się ochładzać. Zwiastun jesieni i przyszłości. Ada właśnie ma wyjść ze swoim chłopakiem, to jedno z tych leniwie płynących popołudni spędzonych na murku, pełnych długich pocałunków, dłoni, które błądzą pod ubraniem, głośnego śmiechu, decyzji, które nigdy nie zostaną zrealizowane, i entuzjazmu będącego fundamentem, który jej ojciec postanawia zburzyć.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o zdjęciach służące Sorrentino jako oś każdego rozdziału. Wykonane przez Jacopa Benassiego, którego pracę śledzę od stosunkowo krótkiego czasu, lecz muszę przyznać — bardzo lubię jego fotografie. Udział Jacopo w tym projekcie wydaje mi się być naprawdę zachęcający do sięgnięcia po „Nieistotne wizerunki”, ponieważ jego portrety intrygują, od strony zarówno emocjonalnej, jak i czysto technicznej. Warto zajrzeć. Współpraca artystów zaowocowała ciekawą ideą, przemienioną w dobrą realizację. Za jedyny minus uznaję okładkę, grafika wypada dość kiepsko, lecz ta sama widnieje na wydaniu włoskim, dlatego rozumiem, że mało dało się w tej kwestii zrobić. Trzeba czekać na reedycję.
Autor pisze w sposób dowcipny, ale też przejmujący. Wymyślone przez niego historie tylko chwilowo dają złudzenie groteskowych, iście kabaretowych. Szybko człowiek zdaje sobie sprawę z faktu, iż tak wyglądają nasze życia. Nawet te pozornie zwyczajne momenty mogą jawić się słodko-gorzko, zabawnie, lecz czasami to po prostu śmiech mieszany z łzami. Sorrentino dzięki swojemu pisarstwu prezentuje rozmaite oblicza egzystencji. Wpada w tony charakteryzujące się cynicznym żartem, również wzruszające, filozoficzne, uwodzicielskie. Krąży między skrajnościami, ukazując fascynujące efekty, moim zdaniem, nigdy nudne.
Trafiłam na pewną wypowiedź dotyczącą „Nieistotnych wizerunków”. Mianowicie, podobno są „wtórne”. Trudno mi się zgodzić z tą opinią. Oczywiście, opowieści łączy wspólny mianownik, jakim jest ukazanie problemów przez pryzmat odrobiny humoru. Co ciekawe, ostatni rozdział przedstawia samego autora! Jego zdjęcie, z dołączonym opisem. Naturalnie, i on został wymyślony, z fikcyjnym nazwiskiem, z fikcyjnym losem. Najlepsze, że w pierwszej chwili nie zorientowałam się, iż to właśnie Sorrentino! Połączył ze sobą kontrasty. Mechaników, śpiewaków, milionerów, uczonych, morderców. Widzimy ich różne strony, statecznie składające się w sensowną mozaikę. Przyznaję, ja również mam ochotę napisać coś w tym stylu, dla siebie. To zajmujące literackie ćwiczenie.
„Nieistotne wizerunki” są fantastyczną galerią postaci, ukazującą życie oraz śmierć, siłę drobnych wydarzeń, skomplikowanie ludzkich ścieżek, które jednocześnie mogą wypadać podobnie, choć nie monotonnie. Czarno-biały kolaż, osobliwy w formie, wykonaniu. Sorrentino i Benassi powinni być dumni. Jak wspomniałam wyżej, zabieram się za własną wersję tej książki, bardziej okrojoną, ale myślę, że będę się nieźle bawić. Przy okazji, zachęcam innych do spróbowania swoich sił w tego typu tworzeniu — nigdy dosyć rozwijania wyobraźni.
Ojca nigdy nie poznała. Mówi się, że był lekkomyślnym kupcem. Regularny konsument kokainy. Antonellę wychowywała Ida Petti, dość młoda ciotka, której główną rozrywką było otaczanie się wianuszkiem starszych mężczyzn. Podobało jej się, że bardziej szaleli na punkcie jej klasy niż ciała albo inteligencji. Ciotka uwielbiała powtarzać, że w życiu najbardziej liczy się klasa. Czasami dla urozmaicenia mówiła, że dzięki klasie można zajść daleko. Antonella, gdy dorosła, zdała sobie sprawę, że ciotka nigdzie nie zaszła. Jednak klasa to nie wszystko. Stad jej ciągłe zainteresowanie wulgarnością jako konceptem. Skutkiem tego była jej masochistyczna prowokacja podczas kongresu w Fano dotyczącego polskiej dramaturgii dwudziestowiecznej, wyrażona stwierdzeniem: teatr jest wulgarny.
AUTOR • PAOLO SORRENTINO
TYTUŁ • „NIEISTOTNE WIZERUNKI”
LICZBA STRON • 328
WYDAWNICTWO • REBIS
ISBN • 978-83-8062-337-8
EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO REBIS — DZIĘKUJĘ!
CHCECIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?
Nie wiem co myśleć o tej książce, Twój opis zachęca, chociaż ja nie jestem wielbicielem takich gatunków. Poczytam jeszcze trochę opinii i innych, i wtedy może sięgnę i się przekonam ;)
OdpowiedzUsuńCzasem warto odkrywać nowe rzeczy! :)
Usuń