DIANA PALMER • „PO PÓŁNOCY”


Dla Nikki dom na plaży jest azylem.

W idyllicznym otoczeniu odpoczywa od pędu wielkiego świata i zapomina o polityce, która stała się ostatnio treścią jej życia. To właśnie tu pewnego dnia ratuje mężczyznę, który okazuje się przeciwnikiem politycznym jej brata, ubiegającego się o urząd gubernatora. Nikki i Kane wiedzą, że ich romans stanie się lokalną sensacją i pożywką dla mediów. Namiętność jest jednak silniejsza niż rozsądek. Spotykają się coraz częściej, zawsze pod osłoną nocy…

____________________

Odnoszę wrażenie, że ostatnio ciągle piszę o Dianie Palmer! I coś w tym jest, ale spróbuję usprawiedliwić się faktem, iż staram się dopełniać kolekcję  książek danego autora, a Palmer całkiem przyjemnie odpręża w przerwie od powieści trudnych oraz wymagających skupienia. Dodatkowo, wzbudza zachwyt wśród ciotek lub babć, więc zawsze można poratować kogoś egzemplarzem. W „Po północy” kierujemy uwagę na już znanym schemacie, którego raczej nie muszę przedstawiać, lecz to zrobię. Ciężka miłość, zakochana dziewczyna, niedostępny mężczyzna, każda strona wypełniona próbami pojednania zgubionych kochanków. Wiem, mało oryginalne, aczkolwiek znowu podkreślam — relaksujące. Chociaż mogę przyznać, poprzednie fabuły mocniej do mnie trafiły, jednak tę również przeczytałam z pewnym zainteresowaniem. Na czym polegały wady, na czym zalety? Za moment rozwinę temat, bo warto pochylić się nad kwestiami… kulturowymi, wynikającymi z różnicy czasów.

Nikki sprzątnęła po kolacji i wyszła na taras. Nad oceanem zbierały się ciemne chmury, zanosiło się na sztorm. Miała nadzieję, że nie sprawdzi się prognoza i wraz z niżem nie nadciągną tropikalne burze. Miała wystarczająco burz we własnym życiu.
Ciekawe, czy jakakolwiek kobieta odrzuciła kiedyś propozycję Kanea Lombarda? Z pewnością nie wtedy, gdy wiedziała, z kim ma do czynienia. Najbardziej zranił ją, dy uznał, że skoro nie jest bogata, ma prawo zaproponować pieniądze za seks.
Powstrzymała łzy gniewu. Pewno nie wrócił do domu, żeby samotnie spędzić noc. W prasie co prawda nie pojawiały się zdjęcia Kanea, za to kroniki towarzyskie pełne były plotek o licznych romansach, jakie miewał po śmierci żony. Gdyby wierzyć wszystkiemu, co pisały gazety, można by przyjąć, że jest prawdziwym donżuanem.

Autorka postanowiła wprowadzić do romansu polityczne intrygi, które zapewne miały nieco zneutralizować ogólną atmosferę. Jednak, mimo wszystko, bardziej zaciekawiły mnie perypetie Nikki i Kane’a, choć doceniam starania. Muszę oznajmić, że pierwsze wydanie książki ukazało się prawie trzydzieści lat temu (w roku mojego urodzenia, przerażające!), a wspominam o tym z konkretnych względów. Sporej przepaści między naszymi czasami, a tamtymi. To, co wtedy uchodziło za przejaw męskości, dzisiaj może wzbudzać albo śmieszność, albo jakiś rodzaj zgorszenia, co świetnie rozumiem. Dlatego należy pamiętać o przymykaniu oka na niektóre zachowania, aby się nie denerwować lub aż za mocno angażować.

Fakt, całość czyta się naprawdę szybko, jak chyba każdą z książek Palmer. Autorka umie ładnie odwzorować otoczenie, przedstawić życie wewnętrzne bohaterów, ich rozterki, a równocześnie unika przesadnego rozwlekania. Myślę, że historię skończycie w jeden wieczór, maksymalnie dwa. Ale miejmy się na baczności, gdyż spotykamy sporo postaci, więc można zamotać się w tych wszystkich imionach i nazwiskach. Ostrzegam, ponieważ sama trochę to zlekceważyłam, a potem musiałam cofać o kilkanaście stron, aby przypomnieć istnienie danego człowieka. Cóż, dobrze, iż najbardziej polubiłam Nikki!

No, właśnie — Nikki. Zauważyłam w sobie tendencję do kibicowania żeńskim bohaterom stworzonym przez Dianę, chyba są wszystkie do siebie w jakimś sensie podobne. Czułe, miłe, pokiereszowane, a równocześnie zauroczone nadzieją na lepsze czasy. Owszem, delikatnie wyidealizowane, ale tylko trochę. Łatwo można je „widzieć” w rzeczywistości, przyjemnie byłoby mieć takie przyjaciółki. A Kane? Trudno go usprawiedliwiać. Spotkała go tragedia, stracił żonę i dziecko, lecz bije od niego lekki szowinizm, niechęć do kobiet, bywa opryskliwy w opresyjnej formie. Chwilami w duchu liczyłam na kolejnego amanta, który traktowałby Nikki w odpowiedniejszy sposób. Niestety, przed laty taki Kane miał wzięcie…

Mosby Torrance stał przy oknie i sącząc wino, patrzył z góry na wieczorny ruch na waszyngtońskich ulicach. Stopy miał bose, narzucił tylko srebrno-złoty szlafrok, który podkreślał jego jasną karnację. Na myśl o zwycięstwie Haralsona nad Lombardem ogarnęło go poczucie triumfu. Teraz Lombard i jego rodzina mieli pełne ręce roboty, żeby się z tego wykaraskać. Dzięki temu on sam zszedł z linii ognia, przynajmniej na czas kampanii.
Nie mógł pozwolić sobie na przegraną Claytona. Przeciwnik Seymoura z Partii Demokratycznej był co prawda dość łagodny, ale też zbyt liberalny i w żadnym wypadku nie popierał stanowiska Mosby’ego w tak podstawowych kwestiach, jak motywujący system podatkowy dla przemysłu, większy budżet dla wojska czy wspieranie przemysłu drzewnego. Senatorowi potrzebne było poparcie jak największej liczby członków Izby Reprezentantów.

„Po północy” uznaję za książkę nieco infantylną, ale doskonale pojmuję, dlaczego Diana Palmer od kilku dekad ma grono wiernych fanek. Historie wręcz stworzone dla osób poszukujących wypełnienia wolnego czasu. Już kiedyś o tym wspominałam, jednak podkreślę raz jeszcze… To romanse w niektórych aspektach lepsze od współczesnych, a bronią ich żeńskie postaci. Teraz chętnie sięgnęłabym po coś nowszego spod pióra tej pisarki, tak wedle porównania, a jestem ciekawa, jak na przestrzeni lat zmieniał się jej warsztat.


AUTORKA • DIANA PALMER
TYTUŁ • „PO PÓŁNOCY”
PRZEKŁAD • ALINA PATKOWSKA
LICZBA STRON • 336
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN •  978-83-276-6388-7

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO HARPERCOLLINS POLSKA — DZIĘKUJĘ!

1 komentarz:

  1. Dawno nie czytałam niczego tej autorki, ale ta książka mnie nie przekonuje do siebie.

    OdpowiedzUsuń