Miała być pomocą domową. Stała się służącą samego diabła.
Julia chciałaby otworzyć firmę sprzątającą. Trafia do domu Państwa Borewskich, w którym ma za zadanie dbać o porządek. Maria jest zadbaną kobietą po czterdziestce, a Mikołaj atrakcyjnym adwokatem zafascynowanym okresem średniowiecza. Ich syn Kacper zajmuje się pisaniem.
Już pierwszego dnia Julia otrzymuje propozycję przeprowadzki do ich domu, lecz stanowczo odmawia. Podczas sprzątania otwiera starą szafę na poddaszu. Znajduje rząd zakurzonych czarnych sukienek z białymi mankietami.
W trakcie kolejnej wizyty w domu Borewskich Julia traci przytomność. Gdy otwiera oczy, czeka na nią koszmar. Będzie musiała podjąć nierówną walkę o sprawiedliwość. I życie.
____________________
Thriller — gatunek niezwykle wymagający. Bo chyba nie ma niczego gorszego od tego typu powieści, nudzącej i sprawiającej, że tylko zerkamy na zegarek i ilość stron, która nam pozostała do zakończenia. Dlatego wyjątkowo cieszę się, gdy natrafiam na rodzimego autora lub autorkę, potrafiących skonstruować dobrą książkę. Trzymającą w napięciu, intrygującą. Od dawna słyszę wiele pozytywów na temat Alicji Sinickiej, której „Stażystka” podbiła serca sporej rzeszy czytelników. Ja, niestety, dopiero teraz miałam okazję poznać twórczość pisarki. Wraca ze swoją najnowszą powieścią zatytułowaną po prostu „Służąca”. I tak, przyznaję, po zapoznaniu się z obszerną listą pochwał kierowanych pod adresem Sinickiej, wysoko powiesiłam poprzeczkę. Tym bardziej, że już od dłuższego czasu nie sięgałam po thrillery, a powroty zazwyczaj powinny być miłe. I, całe szczęście, nie rozczarowałam się, wbrew początkowym obawom.
Czuję nieprzyjemny wir w żołądku, mam wrażenie, że wsysa mnie całą do środka. Nagle robię się mała, niewidzialna, niczym strzęp kobiety. Prawdopodobieństwo, że Borewski mnie wykorzystał, z każdą chwilą staje się większe, bardziej miażdżące. Do mojej głowy wpadają kolejne wspomnienia, rozmyte jak unoszący się w powietrzu puch dmuchawca. Nie mogę ich poukładać, złożyć w całość. Czuję ciepło czyjejś dłoni na karku, klęczę, opierając się dłońmi o coś miękkiego. Jakby widok tej bielizny na moim ciele był katalizatorem dla obrazów zepchanych do najdalszych zakątków umysłu, niedostępnych dla świadomości. Teraz jednak z nich wypływają, strącając mnie w czeluści strachu. Zatracam się w nim.
Muszę zsunąć się z wanny na zimną podłogę, bo nie jestem w stanie utrzymać równowagi na śliskiej ceramicznej krawędzi.
Czuć, iż fabuła została odpowiednio przeanalizowana, poczynania bohaterów bywają spontaniczne, ale nie można odmówić im pewnej logiki w rozumowaniu. Całość dobrze się czyta, z zainteresowaniem śledziłam poszczególne wątki, a zwłaszcza ten główny, najważniejszy. Oczywiście, nie zamierzam zbyt wiele, jednak mogę obiecać, że z tą książką znużenie Wam absolutnie nie grozi. Początek wydaje się być bardzo lekki, lecz już wtedy czekamy na zaskakującą zmianę otoczenia, zachowań. A ta następuje stosunkowo szybko, wrzucając nas w sam środek chorych fantazji, spełnianych za pomocą dziewczyny, która zwyczajnie lubiła sprzątać, chcąc zrobić ze swej pasji sposób na zarobek…
Myślę, że z tej powieści wyszedłby dobry scenariusz filmowy. Podczas lektury wyraźnie stawały mi przed oczami sceny, choć opisy nie były aż tak szczegółowe, aby na siłę zapełniać wolne strony. Ogółem, całą książkę można uznać za „konkretną” w odbiorze, pozbawioną ozdobników, zbędnych retrospekcji, jednak intrygująco odmalowano życie wewnętrzne bohaterów, o czym za moment szerzej wspomnę. Rozdziały są krótkie, więc sądzę, iż publikację warto sobie odpowiednio dawkować, inaczej skończymy ją już po dłuższej chwili, aczkolwiek prędko o niej nie zapomnimy…
Nasza Julia momentami może budzić irytację, co doskonale rozumiem. Ale musimy pamiętać, że patrzymy na nią z perspektywy czytelnika, który posiada szerszy obraz sytuacji. Niemniej jednak, najlepiej skonstruowano umysł psychopatyczny. Znowu nie chcę zdradzać za dużo i nikomu psuć przyjemności z lektury, lecz sądzę, iż w tym temacie będziecie mieli podobne zdanie. W kwestii zakończenia, zgadzam się z większością — poprowadzono je bardzo zgrabnie, sama typowałam zupełnie inne osoby, motywy, więc zaskoczenie okazało się miłą niespodzianką. Bo, ponownie podkreślam, nie ma większej boleści w thrillerze od rozwiązania zagadki. Na przykład, na pięćdziesiątej stronie z trzystu, co mi się w życiu zdarzało.
Widzę, że światło w kuchennym oknie Kacpra się zapala. Teraz jednak to bez znaczenia. Mam na sobie tylko koszulę nocną, w dłoni ściskam telefon. Dochodzi północ. Chcę gdzieś zadzwonić, choćby do Gości. U niej jest dopiero szósta wieczorem. Pragnę opowiedzieć jej o tym wszystkim, uwolnić się od tego człowieka. Chcę, żeby ten koszmar się skończył. Łudzę się, że może się skończyć, że wystarczy jeden telefon. Nie mam jednak odwagi go wykonać. Nie chcę wciągać dodatkowych osób w grę, którą toczy ze mną Borewski. Gośka jest tak daleko, nie pomoże mi. Borewski jest tutaj, blisko. Wciąż powtarza, że nie mam z nim szans. Czuję się taka samotna.Biegnę dalej, potem skręcam w następną ulicę i przechodzę do marszu, brakuje mi sił na dalszy bieg. Mam na sobie adidasy Marii, były to jedyne bitu, jakie stały przy drzwiach wyjściowych, wsunęłam w nie stopy w ostatniej chwili.
„Służąca” jest świetną propozycją dla miłośników książek „z dreszczykiem”. Styl pisarki naprawdę mnie zainteresował, dlatego chętnie sięgnę po inne historie jej autorstwa, śledząc dalszy rozwój. Myślę, że takie thrillery są wręcz idealne na końcówkę jesieni, gdy szybko zapada zmrok, wiatr dmie za oknem, tworząc znakomitą atmosferę dla wstrząsającej fabuły. Z pewnością istnieją powieści jeszcze brutalniejsze, ale właśnie ta przypadła mi do gustu, bo czasami sprawdza się znana wszystkim zasada: „less is more”, zwłaszcza przy tylu ciekawych wątkach…
Już wkrótce będę czytała tę książkę.
OdpowiedzUsuń