Szczery, soczysty i błyskotliwy autoportret jednego z największych artystów naszych czasów!
Z wyjątkową gawędziarską pasją Allen prowadzi nas od dzieciństwa i młodości na Brooklynie, przez pracę scenarzysty w programie Sida Caesara i komika stand-upowego, aż po pierwsze próby aktorsko-reżyserskie i rozkwit — trwającej sześćdziesiąt lat — kariery w przemyśle filmowym.
Na kartach tej niecodziennej autobiografii wielkie nazwiska mieszają się z błahostkami, naiwne zachwyty z bagażem życiowych doświadczeń, a kino ma godnego rywala w postaci muzyki jazzowej.
Ta intymna i często humorystyczna historia znajduje się na listach bestsellerów takich czasopism, jak New York Times
, USA Today
, Los Angeles Times
i Publishers Weekly
.
____________________
Woody Allen to ukochany reżyser mnóstwa osób. Jego specyficzne poczucie humoru, podszyte melancholią, zapewniło mu ważne miejsce w historii kinematografii. Ja sama naprawdę lubię stworzone przez niego opowieści, często wracam do tych starszych, śledzę nowsze. Jednocześnie jestem świadoma kontrowersji, które w ciągu wielu lat kariery narosły wokół Allena. Dlatego byłam ciekawa, jak poprowadził swoją własną biografię. Czy zgrabnie przeskoczył nad ciemnymi plamami życiorysu? Albo jednak postawił na szczerość, wyjaśniając wszelkie nieścisłości? Bardzo ucieszyła mnie możliwość przeczytania tej książki. Sądziłam, że pochłonę ją w dwa wieczory, ale bez konkretnego powodu rozszerzyłam lekturę na niemal miesiąc. Czasami ponownie zerkając do niektórych fragmentów, omijając o kilka stron, aby za chwilę znowu się cofnąć. Wiem, dość dziwny sposób czytania. Lecz zaznaczam, nie wynikał on ze znużenia. Chyba po prostu losy Woody’ego są właśnie nietypowe.
Chodziłem do publicznej szkoły w Long Beach, i to nie było złe, bo zajęcia były dużo łatwiejsze. Po szkole ja i moi przyjaciele szliśmy dwie przecznice dalej, nad ocean, i mieliśmy całą plażę wyłącznie dla siebie. Niekiedy wędrowaliśmy nad zatokę, ustawialiśmy pułapki na kraby i wędkowaliśmy. Lokalne kino otwierano wyłącznie wieczorami albo w deszczowe dni. Wiosną chodziliśmy boso. Nawet do szkoły. Wyobraźcie to sobie — ja, który widziałem siebie na Piątej Alei, dodającego odrobinę wermutu do ginu, a potem pociągającego za jeden z tych długich jedwabnych sznurów przy zasłonach, żeby zadzwonić do Alana Mowbraya, żyłem niczym Huck Finn lub bosonogi, ogorzały chłopak, a nie jak Noël Coward.
Najciekawiej brzmi sam początek, opisujący dzieciństwo oraz dorastanie Allena. Prowadzi czytelnika ulicami Nowego Jorku, szczegółowo przedstawiając Brooklyn sprzed lat. Miałam wrażenie, jakbym naprawdę z nim spacerowała, obserwując całe otoczenie. To było bardzo fajne doświadczenie, sprawiające, że teraz lepiej rozumiem filmy, które widziałam. Podobnie interesujące są różnorakie anegdoty o osobach przewijających się przez życie reżysera, chociaż usunęłabym pewne wzmianki dotyczące partnerów seksualnych — z racji prywaty tych ludzi. Jednocześnie przypominam, iż Woody zawsze lubił przekraczać granice. Momentami aż za mocno, o czym chyba zdaje sobie sprawę, ponieważ temat jego relacji z Mią Farrow i aktualną żoną wypada dość blado.
Owszem, sporo miejsca zajmują rozważania w kwestii oskarżeń o molestowanie seksualne, związku z adoptowaną córką, trudnych kontaktów z byłą żoną. Aczkolwiek odnoszę wrażenie, jakby Allen strasznie motał się w istotności przekazu. Nie mam konkretnej opinii uznającej winę lub niewinność, lecz dziwnie się o tym wszystkim czytało. Słabo się rozjaśniło. Dlatego z radością przywitałam fragmenty skupione na inspiracjach, przyjaźniach, elementach dotyczących filmów, zwłaszcza wczesnych. Chociaż o procesie twórczym mało się dowiedziałam! To raczej był celowy zabieg.
Bo Woody ciągle podkreśla, że on w sumie nie posiada jakiejś specjalnej wiedzy, nie uznaje siebie za intelektualistę. Ot, po prostu ma talent do snucia żartów, oto recepta na sukces. Czy to fałszywa skromność? Ciężko powiedzieć. Może przychodząca z wiekiem pokora? Ale fakt, poczucia humoru trudno mu odmówić. Wiele anegdot sprawiło, iż szczerze się śmiałam, później opowiadając je znajomym. Z kart książki spogląda na nas człowiek poturbowany, wypełniony wadami. Trochę snobistyczny. Jednocześnie ktoś, kto potrafił przenieść na ekran wrażliwość charakterystyczną dla masy ludzi. Tak, Woody jawi mi się jako postać mocno dualistyczna, której chyba nie da się klasyfikować w kategorii sympatii lub antypatii.
Zaczynają się zdjęcia, błyskawicznie przynosząc ze sobą chaos. Po pierwsze, każda zwariowana kwestia czy uwaga, jaką wygłasza Peter Seller, jest uważana za objawienie, bez względu na to, czy pasuje, czy nie. Na gruncie osobistym za nim również nie przepadałem; po latach Paul Mazursky, który wyreżyserował film z jego udziałem, zgodził się z moim zdaniem. Bez wątpienia był jednak znakomitym, autentycznie zabawnym talentem komicznym. Jednocześnie mój scenariusz podlegał maglowaniu. Wiedziałem, że jestem w kropce, kiedy napisałem scenie, w której główny bohater zatrzymuje między piętrami windę, żeby móc się kochać z Romy Schneider, a wzburzeni luzie przywołują kabinę nieustannym dzwonieniem. To miało się odbyć w ruchliwym biurowcu, ale ponieważ film był zasadniczo projektem hollywoodzkim wina, którą znaleziono, okazała się niezwykle elegancka, piękna i stylowa, z pięknymi zasłonami, czarnym kutym żeliwem i witrażami.
To ciekawie przedstawione różne historie. Książka idealna dla fanów Woody’ego Allena, chcących lepiej go poznać. Interesujący autoportret, nieco ironiczny, nieco cyniczny. Jakiejś specjalnej kontrowersji raczej tu nie znajdziecie, mimo usilnych starań — reżyser chętnie opowiada o swoich początkach i ludziach, którzy w pewien sposób go kształtowali. Dużo odniesień do amerykańskiej kultury. Ta autobiografia to istny wehikuł czasu, przenoszący nas w świat pełen jazzu, dowcipu oraz ironicznej nonszalancji, doskonale znanych, jeśli za Allenem przepadamy.
AUTOR • WOODY ALLEN
TYTUŁ • „À PROPOS NICZEGO. AUTOBIOGRAFIA”
PRZEKŁAD • MIROSŁAW P. JABŁOŃSKI
LICZBA STRON • 352
WYDAWNICTWO • REBIS
ISBN • 978-83-8188-137-1
EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO REBIS — DZIĘKUJĘ!
CZY CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ INNE OPINIE DOTYCZĄCE KSIĄŻKI?
Na pewno dla wielbicieli tego pana, jest to nie lada gratka. Ja jednak do nich nie należę.
OdpowiedzUsuń