AGNIESZKA OSIECKA • „WIERSZE PRAWIE WSZYSTKIE. TOM I ORAZ II”


Wiersze znane i nieznane, śpiewane i nieśpiewane, już publikowane i całkowicie premierowe!

Wiersze mniejsze. Wiersze większe. Liryczne, satyryczne, dramatyczne, polityczne, rodzinne, osobiste, dla chłopców i dla dziewcząt. Dla maturzystów, studentów, początkujących i zaawansowanych koneserów polszczyzny.

W zbiorze zgromadzone są zarówno teksty, które ukazywały się w niewielkich tomikach redagowanych przez Osiecką w latach 60., 70. i 80., jak i wiersze nigdy dotąd niepublikowane, a odkryte podczas pracy Fundacji Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej nad katalogowaniem archiwum Autorki. Czytelnik znajdzie tu też teksty piosenek, których Osiecka była mistrzynią.

W wielu tekstach słychać typowe dla Osieckiej poczucie humoru, gry językowe, elementy zabawy, ale i nuty sentymentalne. Konsultantami przy wyborze wierszy byli: Magda Umer, Jan Borkowski oraz rodzina Poetki.

____________________

Agnieszki Osieckiej chyba nikomu nie muszę przedstawiać. To osoba trwale wpisana w polską (pop)kulturę, szara eminencja większości przebojów, które nucą kolejne już pokolenia. Nie potrafiła zaśpiewać poprawnie ani jednej nuty, ale zgrabnie okiełznywała słowa. Obdarzona niesamowitym talentem do obserwacji otoczenia, przenosiła codzienność swoją i innych ludzi na papier, a następnie w wokalne umiejętności artystów, takich jak Maryla Rodowicz, Magda Umer, Stan Borys, Seweryn Krajewski… Na czym polega fenomen tekstów Osieckiej? Myślę, że głównie na ich ponadczasowości. Serca ciągle się łamią, lata pędzą, a bal jeszcze trwa, parafrazując fragment pewnego słynnego utworu — którego tytuł znowu, prawdopodobnie wszyscy, znamy. Ostatnio popularność Agnieszki przechodzi swój renesans za sprawą serialu opowiadającego o jej losach (wzbudzającego bardzo różnorakie opinie), jednak ja chciałabym skupić się na najnowszym wydaniu wierszy. Bo każda z piosenek to właśnie wiersz.

Kiedyś byłam lalką,
ale już mi się nie chce.
Wyjdź ze mną, proszę, na balkon
I kup mi od ptaka serce…

Najpierw byłam lalką szmacianą,
każdy był ciekaw co ja mam w środku,
więc z nożyczkami biegli co rano:
- Chodźmy pobawić się, kotku!

Potem byłam lalką drewnianą,
każdy spoglądał mile i czule,
lecz uciekali w noc malowaną —
kto by tam kochał brzydulę...

Mamy do czynienia z publikacją dwutomową, więc pozwolę sobie opisać te książki razem, ponieważ tworzą nierozerwalną całość. Doskonale rozumiem, że nie powinno oceniać się po okładce, i tak dalej, i tak dalej, lecz czasami odstępuję od reguł. A „Wiersze prawie wszystkie” prezentują się przepięknie. Projektując oprawę graficzną oscylującą wokół poezji łatwo ją popsuć, „przeciążyć”, popaść w lekki kicz (chociaż wiem, że Agnieszka nie miała nic przeciwko kiczowi). Jednak w tym przypadku muszę przyznać, obie okładki od razu podbiły moje serce, gdy tylko zobaczyłam je w zapowiedziach. Utrzymują retro-klimat, używając modnego słowa, przyjemne barwy, współgrając z treścią.

No, właśnie, treść: czyli najważniejszy element. Kupuję wszystkie tomiki sygnowane nazwiskiem Osieckiej, te wydawane przed laty, lecz marzył mi się zbiór scalający większość tytułów. Taki, do którego mogę wracać, zaznaczając ulubione fragmenty. Wspomniane książki są dla mnie jakimś rodzajem kolekcji. A „Wiersze prawie wszystkie” to w pewnym sensie „żywe” egzemplarze, pełne zakładek, wspólnej lektury oraz odkrywania. Owszem, nie znałam każdego z zamieszczonych tu tekstów lub wierszy, kilka zapomniałam, a inne widzę po raz pierwszy. Dlatego jestem absolutnie zachwycona, że mogłam rozpocząć styczeń w tak miły sposób.

Zapewne niektórzy z Was będą się zastanawiali nad sensem czytania podobnych publikacji. Ciągle rymy, ponad tysiąc stron, czy lektura się nie sprzykrzy? Otóż nie. Ponieważ twórczość Agnieszki Osieckiej sprawia, że potrafimy w niej odnaleźć siebie. Oszukać samotność, gdy już sądzimy, iż wyłącznie my przeżywamy chwile smutku oraz trwogi. A w słoneczne dni możemy odkryć żartobliwe i barwne opowieści o osobach trochę pokiereszowanych, ale mknących z uśmiechem na twarzy. Różne fragmenty pozwalają nam z dystansem spojrzeć na swe emocje, nie wstydzić się ich, a raczej je pielęgnować. „Ja tak piszę, jakbym ludzi głaskała po głowie. Jakbym sama siebie głaskała po głowie” — kwintesencja Agnieszki w jej własnych słowach.

Ta ci­sza ma ze śmier­ci coś
i coś z po­go­rze­li­ska,
po ci­chu ry­czy ran­ny łoś
i rzad­ko gdzie się bły­ska.
Do­stoj­nie kro­czy ci­szy król
i tyle w nim po­wa­gi,
w mil­cze­niu smu­tek jest i ból,
a prze­cież król jest nagi.
Ten wie­czór ma z po­gar­dy coś
i coś tu pach­nie klę­ską,
po­chod­nie zga­sły jak na złość,
kto dłoń mi poda mę­ską?

„Wiersze prawie wszystkie” to po prostu pozycja obowiązkowa na półce każdego miłośnika Agnieszki Osieckiej. A wiem, że tych nie brakuje. Jeśli macie wokół kogoś, kto uwielbia tę znakomitą twórczość, wówczas już wiecie, iż macie okazję do podarowania tej osobie pięknego prezentu. Z czułością spoglądam na swoje egzemplarze, opasłe tomy, i zastanawiam się — jak wymyślić równie niezapomniane teksty? Cóż, pozostaje mi czytanie oraz słuchanie! Na pewno nie będę narzekać, mogąc przeglądać tak urocze publikacje.


AUTORKA • AGNIESZKA OSIECKA
TYTUŁ • „WIERSZE PRAWIE WSZYSTKIE. TOM I”
LICZBA STRON • 696
WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KA
ISBN • 978-83-8234-042-6

AUTORZY • AGNIESZKA OSIECKA
TYTUŁ • „WIERSZE PRAWIE WSZYSTKIE. TOM II”
LICZBA STRON • 712
WYDAWNICTWO • PRÓSZYŃSKI I S-KA
ISBN • 978-83-8234-043-3

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO PRÓSZYŃSKI I S-KA — DZIĘKUJĘ!

1 komentarz:

  1. Choć nie przepadam za wierszami (dziwnie to brzmi, patrząc na to, że jestem na filologii polskiej xD), ta publikacja zaciekawiła mnie. Mam wrażenie, że jest w niej coś wyjątkowego. Jeśli nadarzy się okazja, z przyjemnością poznam twórczość pani Osieckiej :)

    OdpowiedzUsuń