NINA HARRINGTON, LYNNE GRAHAM, AMANDA BROWNING • „ZAPACH LAWENDY”


Przepiękna Francja nęci swoimi urokami w każdej porze roku, jednak w lecie intensywniej czaruje mocnym winem i soczystym kolorem kwiatów. Czy w takiej bajkowej atmosferze można natrafiać na jakiekolwiek problemy? Chyba tak, ale miłość potrafi dodać sił, aby właśnie o nią zawalczyć…

Ella pracuje w charakterze pomocy domowej. Po śmierci męża samotnie wychowuje małego synka, Daniela. Pewnego dnia na horyzoncie pojawia się przystojny i majętny Sebastien, pasierb właścicielki rezydencji. Mężczyzna zaczyna odkrywać nie tylko rodzinne tajemnice, ale też pokłady dobra, które w sobie skrzętnie chował. Billie długo darzyła miłością swojego szefa. Wydaje się, że małżeństwo z Aleksiejem jest spełnieniem jej marzeń. Niestety, w samą noc poślubną dochodzi do karczemnej awantury, gdy na jaw wychodzi skrzętnie chowany przez Billie sekret. Sytuacja staje się jeszcze gorsza, — Aleksiej nie zna całej prawdy, a trudno jej dowieść. Sofie i Lucas tworzą perfekcyjny związek, ale szczęście znika. Kobieta otrzymuje tajemniczą kopertę ze zdjęciami męża przedstawiającymi go w dwuznacznej sytuacji. Zrozpaczona Sofie zostawia list i znika na sześć lat, w międzyczasie rodząc dziecko. Drogi małżeństwa znowu krzyżują się po długich miesiącach rozłąki — para postanawia spędzić razem wakacje…

Upalna pogoda sprawia, że trudno zebrać myśli, a człowieka nabiera ochota na coś lżejszego. Taką propozycją jest właśnie „Zapach lawendy”, czyli zbiór trzech opowiadań stworzonych przez różne autorki. Wspólny mianownik? Malownicza Francja! To romantyczne historie, pełne zdrad, intryg, miłosnych wyznań i doprowadzenia do szczęśliwego końca. Nie ma co ukrywać, od początku można się domyślić, że bohaterowie muszą spaść na cztery łapy. Jednak nie odbieramy sobie w ten sposób radości z czytania. Razem z postaciami przeżywamy ich rozterki, kibicujemy danym parom, złorzeczymy na czarne charaktery. Cała paleta emocji, idealnych na gorące popołudnia spędzane w ogrodzie. Czegóż chcieć więcej?


„Słoneczne lato”, „Miodowy miesiąc w Prowansji”, „Na południu Francji” — oto tytuły poszczególnych opowiadań. Nie różnią się specjalnie w budowie. Podzielone na dość krótkie rozdziały, z wartką akcją, ale też miejscem na przemyślenia i życie wewnętrzne. Czyta się naprawdę szybko, choć książka w całości wydaje się być gruba. To takie filmowe historie, momentami nierealne, ale raczej każdy lubi czasem przymknąć oko na szarą rzeczywistość. Motto? Brak. Przy większym zastanowieniu można stwierdzić, że walka o marzenia. Jednak prawdopodobnie w tym momencie nadinterpretuję. Może ktoś znajdzie głębsze dno? Ja chyba nie umiem, choć tym sposobem jeszcze bardziej odcięłam się od problemów dnia codziennego.

Ella wahała się przez ułamek sekundy, a potem podeszła i chwyciła go za rękę. W gasnącym świetle dnia wydał jej się jeszcze bardziej atrakcyjny. Po prostu nie mogła mu się oprzeć. I nie miało to nic wspólnego z tym, że był sławnym multimilionerem, którego fotografie regularnie zamieszczały najbardziej poczytne czasopisma. Po prostu oczarował ją jako mężczyzna.

Opowiadania są ciekawe. Potrafią wciągnąć, a nawet doprowadzić do wypieków na twarzy. Przyznam, że pewni bohaterowie doprowadzali mnie do szału swoją złośliwością. Takie typowo podzielenie na tych złych i dobrych. Od razu wiadomo, iż niektórych bardzo ciężko polubić. Czy wtórność jest w tym przypadku wadą? Nie do końca. To taki typ literatury charakteryzujący się zlaniem każdej historii w jedno. Schematyczne podanie fabuły, ale czuć coś bezpiecznego w pewności, że wszystko dobrze się skończy. Tym milej, gdy z zainteresowaniem zmienia się kolejne strony.

Z tych trzech propozycji, w mojej opinii, najlepiej wypadło „Słoneczne lato”. Spodobało mi się, ponieważ mam słabość do pikantnych tajemnic, które liczą trochę lat. Polubiłam Ellę i Sebastiena, szczerze się wzruszyłam w kilku chwilach — brak większych zastrzeżeń. Harrington podołała zadaniu, na trochę ponad stu stronach zamieściła fascynujące opowiadanie. „Miodowy miesiąc w Prowansji”? O wiele gorzej. Trąciło romansidłem. Chodzi mi o sam pomysł, bo wykonanie w porządku. Środkowe miejsce znamy, „Na południu Francji”. Sympatyczne, choć nie pozostawiło we mnie większego śladu. Nina Harrington mogłaby stworzyć z tej miniatury pełnowartościową książkę, a ja na pewno bym po nią sięgnęła.

Zbiór „Zapach lawendy” w ogólnym rozrachunku wypada dobrze. Posiada kilka wad, ale na tle innych tego typu pozycji wyróżnia się intensywnie wakacyjną atmosferą i świetnym fragmentem w postaci twórczości Niny Harrington. Polecam tym, którzy mają chęć na chwilę odsapnięcia od wymagających lektur!

Hilary wyraźnie sugerowała, że trzeba Aleksiejowi wyznać prawdę jeszcze przed ślubem. Ciocia miała rację, pomyślała Billie, wściekła na siebie, swoją słabość i tchórzostwo. Zamiast tego posłuchała Lauren, swojej nieodpowiedzialnej, niedojrzałej matki, której relatywizm moralny wynikał z patologicznego wręcz egoizmu. Billie chciała tej obrączki za wszelką cenę, a teraz, gdy już pobłyskiwała na jej palcu, była pustą obietnicą, symbolem małżeństwa, które okazało się smutną parodią tego, czym powinno być.

AUTOR • 
NINA HARRINGTON, LYNNE GRAHAM, AMANDA BROWNING
TYTUŁ • „ZAPACH LAWENDY”
LICZBA STRON • 188
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS
ISBN •  978-83-276-2156-6

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU HARPERCOLLINS ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.


16 komentarzy:

  1. Dokładnie! Czasem nierealne sytuacje, ale za to kocha się książki, że przenoszą nas w inny świat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z tych największych zalet literatury. :)

      Usuń
  2. Dobrze, że choć niektóre opowiadania potrafią spowodować wypieki na twarzy. Przeczytam tę publikację z chęcią. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze szukam plusów w tego typu publikacjach! :)

      Usuń
  3. Jestem na tak. Na letni, może sierpniowy wieczór byłaby idealna. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że sierpniowa aura pozwoli na delektowanie się książkami na zewnątrz. :D

      Usuń
  4. To opowiadanie, które spodobało Ci się najbardziej, i mi wydaje się interesujące;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aktualnie na moich półkach piętrzą się zbyt duże i ciekawe stosy, abym chciała sięgnąć po te opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, u mnie też zaczyna pojawiać się ten problem!

      Usuń
  6. Też już przeczytałam:) W tekście wkradł Ci się błąd, bo opowiadanie nosi tytuł ,,Słoneczne lato" a nie ,,Gorące lato", taki drobiazg. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ta pogoda sprawia, że pojawiają się niedopatrzenia! :D Dziękuję za zwrócenie uwagi. ♡

      Usuń
  7. Raczej unikam opowiadań. Zawsze czuję wielki niedosyt, kiedy tak szybko się kończą. Zdecydowanie stawiam na powieści. Mimo wszystko Francję odwiedziłabym z rozkoszą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo chciałabym, aby z niektórych opowiadań powstały „pełnometrażowe” książki. :)

      Usuń
  8. książka idealna na plażę, słoneczne zaczytanie, taki impuls do marzeń. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Przy okazji może napawać się otoczeniem. :)

      Usuń