ROGER MOORE • „OSTATNI Z ŻYWYCH”


Czasem wydaje się, że gwiazdy filmowe nie są prawdziwymi ludźmi. Wytwarzają specyficzną aurę, są dość daleko, podziwiamy je z bezpiecznej odległości. Szczególnie przed laty, gdy Hollywood przechodził okres ogromnych sław. Czy tacy ludzie mogą sprawiać wrażenie wyniosłych, a w rzeczywistości być zupełnie inni?

Kariera trwająca siedem dekad! Przez te wszystkie lata Roger Moore zdążył poznać sporo sekretów, pogłosek, a co najważniejsze — zażartować z ogromnej liczby osób. Zawsze z klasą, przyjacielskim mrugnięciem w stronę znajomych. Jeden z najmilszych gości w tym biznesie, postanowił przekazać czytelnikom dużą porcję ciekawostek, prosto z najpopularniejszej dzielnicy Los Angeles. Peter Sellers, Frank Sinatra, Gregory Peck, to tylko nieliczne nazwiska, które pojawiają się w publikacji. Oto kolekcja intrygujących anegdot, pełnych swoistego uroku. Prawdziwa skarbnica wiedzy na temat samego narratora i jego otoczenia. Wehikuł czasu, przenoszący w czarujące rejony.


Stosunkowo niedawno pożegnaliśmy Rogera Moore’a. Świetnego aktora, jednego z moich ulubionych Bondów. Starsze pokolenie cieszył również w serialu „Święty”. Z racji tej straty uzyskałam możliwość przeczytania książki autobiograficznej. Większość doskonale wie, że zazwyczaj tego typu pozycje trącą banałem, ewentualnie tworzy je ktoś inny, podpisując znanym nazwiskiem. Jednak na tyle go cenię, iż postanowiłam dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Spojrzeć jego oczami na życie, na konkretne chwile. Przyznam, wiedziałam o Rogerze wiele, ale tylko w kwestii kina. Prywata mało mnie interesowała, bo średnio wierzę wszelkim serwisom plotkarskim. A nadarzyła się okazja, aby móc skonfrontować dane epizody. Ciekawi mnie Hollywood, nawet z kontrowersjami. Od lat buduje się wokół tego miejsca atmosferę marzeń i luksusu. Oczywiście, miewa swoje ciemne strony, które rzadko widać. Moore w swej książce przedstawił mnóstwo sytuacji, a na uwagę zasługuje przede wszystkim podejście!


Au(k)tor czaruje poczuciem humoru! Naprawdę, w trakcie lektury zaśmiewałam się do łez z powiedzonek, przytaczanych anegdot. To ogromnie trudne, móc ciekawie poprowadzić historię. Szkoda, że nigdy nie miałam okazji spotkać Moore’a osobiście, ta „staromodna” stylistyka jest dla mnie inspirująca. Nie zdawałam sobie sprawy z faktu, iż był takim kawalarzem, miłośnikiem żartów, ale na wysokim poziomie. Podobały mi się urywki, gdzie występowały inne gwiazdy kina, często już zmarłe. Wspaniale przypomnieć sobie te osoby, później wróciłam do pewnych produkcji. Z nutką nostalgii. Właściwie, całość trudno nazwać „autobiografią”. Znajdziemy tutaj głównie opowieści o studiach filmowych, planach zdjęciowych, przyjaciołach. Aura zrozumienia sprawia, że mam odczucie, iż rozmawiam z kimś bliskim.

Innym niesamowitym showmanem był Liberace. Poznałem Lee — lubił, gdy tak właśnie zwracali się do niego przyjaciele — w Hollywood, pod sam koniec lat pięćdziesiątych, lecz nie mogę sobie przypomnieć, jak to się stało, że zostałem zaproszony do jego domu na przyjęcie. Cóż, znacie mnie dobrze — za darmowy posiłek oddam wszystko. Stwierdzenie, że wystrój rezydencji był kiczowaty, byłoby królewskim wręcz niedopowiedzeniem.

Język Moore’a charakteryzuje ogromna lekkość, słabość do mowy potocznej, co nadaje iście gawędziarski ton. Nie sposób się nudzić, ciągle jesteśmy zasypywani kolejnymi żarcikami. Czasami natrafiamy na różne pogłoski, wręcz nieprawdopodobne, ale ciężko mi stwierdzić, czy coś zostało podkoloryzowane. Sądzę, że Roger miał „duże ucho” i chętnie wyłapywał strzępki rozmów, o innych sławach i ich skandalach, naturalnie. Jednak muszę zaznaczyć, iż nie ma tam złośliwości, ukrytej kpiny lub wrogości wobec kolegów. Przeciwnie! Czuć sympatię bijącą z kart książki, szacunek dla pracy, po prostu dobry charakter.

Zaciekawiły mnie fragmenty dotyczące działań charytatywnych. Trochę żałuję, że nie poświęcono temu zagadnieniu więcej uwagi. Na całe szczęście, dowiedziałam się o reszcie publikacji autorstwa Moore’a, może tam wyczerpano temat. Z przyjemnością sięgnę po wspomniane pozycje, tak świetnie bawiłam się z „Ostatnim z żywych”. Nadeszło dobitne uświadomienie, iż to nie był tylko kolejny odtwórca roli Jamesa Bonda. Fantastyczny człowiek, pełen pasji i zaangażowania. Podziwiam też jego pamięć! Z detalami opisał poszczególne momenty, nie unikając pikantnych szczegółów. Za ogromny plus uznaję multum zdjęć! Wydaniu należą się oklaski, fantastycznie prezentuje się na półce. wykonane solidnie. Miły pomysł na prezent.

„Ostatni z żywych” to bardzo dowcipna lektura, idealne na letnie popołudnie. Świetnie poprawia nastrój, przy okazji zdradzając tajniki funkcjonowania uwielbianego Hollywood. Roger Moore tym samym udowodnił, że był człowiekiem wielu talentów. Nie można mu odmówić ciętego pióra, co akurat niezwykle cenię! Serdecznie polecam, nie tylko fanom aktora.

Pamiętam, jak pewnego razy wybraliśmy się razem na ryby u wybrzeży Cap Ferrat. Wynajęliśmy łódź i oddaliliśmy się od przylądka w poszukiwaniu morskiej zwierzyny. Nie udało nam się złapać nawet marnego śledzia, a kapitan skontaktował się przez radio z innymi jednostkami z okolicy i dowiedział się, że i one daremnie szukają ryb. W końcu zrozumieliśmy dlaczego: mniej więcej sześćdziesiąt stóp od nas z wody wychynął łeb ogromnego walenia, najwyraźniej zadowolonego po obfitym śniadaniu z owoców morza!


AUTOR • ROGER MOORE
TYTUŁ • „OSTATNI Z ŻYWYCH”
LICZBA STRON • 304
WYDAWNICTWO • REBIS
ISBN • 978-83-7818-678-6

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU REBIS ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO.

6 komentarzy:

  1. Nie jestem wielką fanką aktora, a staram się czytać biografie tylko tych artystów, których bardzo cenię lub którzy niezwykle mnie ciekawią. Ogólnie nie należę do zwolenniczek biografii i autobiografii, między innymi przez to co napisałaś - bo trącą banałem. Ale dzięki Tobie znalazłam idealny prezent na dzień ojca;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może gdybym bardziej interesowała się życiem aktora, to sięgnęłabym po tę biografię. Jednak na chwilę obecną podziękuję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej zacząć od filmów z jego udziałem. Są jeszcze lepsze! :)

      Usuń